Sezon 2021/22 dobiegł dla drużyny Steve’a Nasha końca. Brooklyn Nets w siódmym meczu serii z Milwaukee Bucks musieli uznać wyższość rywala, choć Kevin Durant dwoił się i troił. Teraz należy pomyśleć o przyszłości, a ta tylko na pierwszy rzut oka wygląda dla Nets korzystnie.
Zabrakło centymetrów od spektakularnego rzutu na zwycięstwo. Wyszedł za to Kevinowi Durantowi rzut na dogrywkę, w której lider Brooklyn Nets nie miał już odpowiedzi na przewagę rywala. Absencja Kyriego Irvinga i James Harden grający na jednej nodze stworzyły przeszkody, jakich Nets po prostu nie byli w stanie przeskoczyć. Drużyna budowana na mistrzostwo żegna się z play-offami i obiera kurs na letnie okienko, które może być na Brooklynie bardzo interesujące.
Każdy z koszykarzy wielkiej trójki – Durant, Irving, Harden może podpisać latem przedłużenie kontraktu. We wszystkich przypadkach powinny to być kontrakty maksymalne, ale może Seanowi Marksowi, generalnemu menadżerowi drużyny, uda się zbudować wśród swoich gwiazd przekonanie, że ewentualne finansowe poświęcenie każdego z nich znacząco ułatwiłoby Nets stworzenie wokół liderów zgranego kolektywu.
Na ten moment Durant, Irving i Harden mają ważne kontrakty na sezon 2021/22 i niewykluczone, że decyzję o swojej przyszłości podejmą dopiero za rok. Durant już raz poczynił finansowe poświęcenie. Gdy dołączał do Golden State Warriors wziął odrobinę poniżej „maksa”, by zespół mógł podpisać przedłużenie z Andre Iguodalą. Nie wiemy, jak zapatrują się na takie rozwiązanie Irving i Harden. Nets muszą pozostać ostrożni, zwłaszcza w przypadku Kyriego, który ma długą historię kontuzji. Jego maksymalny kontrakt może za kilka lat być dla salary-cap ogromnym obciążeniem.
Nadal nie wiadomo, co zrobi Spencer Dinwiddie. Do poniedziałku musi podjąć decyzję w sprawie opcji za 12,3 miliona dolarów na kolejny sezon. Jeśli jej nie wykorzysta, trafi na rynek wolnych agentów. W ostatnim czasie walczył z urazem więzadła w kolanie, więc jego wartość nie jest tak wysoka, jakby sobie tego życzył. Charlotte, Dallas, Oklahoma City oraz San Antonio mogą wyrazić swoje zainteresowanie, jeśli zostanie niezastrzeżonym wolnym agentem.
Na Brooklynie panuje przekonanie, że Dinwiddie – bez względu na swoją obecną wartość – będzie chciał przetestować rynek i poszukać drużyny, w której dostanie rolę “pierwszej jedynki”. Zapewne nie marzy o tym, by utknąć w rotacji za Irvingiem. Z kolei Bruce Brown, Jeff Green oraz Blake Griffin grali na niskich kontraktach i każdy latem liczy na solidną wypłatę. Brown chce zostać w drużynie, Griffin jest wdzięczny za szansę, a Green do tego składu po prostu pasuje. Ktoś jednak może zaproponować im więcej niż to, czym dysponuje Marks.
Do rozstrzygnięcia pozostanie dla Nets także przyszłość Mike’a Jamesa, który dołączył do drużyny na ostatniej prostej opuszczając CSKA Moskwa. James zaprezentował solidną formę. Pod znakiem zapytania stoją również kolejne ruchy Timothe Luwawu-Cabarrota oraz Tylera Johnsona. Nets posiadają do nich “wczesne prawa Birda”, więc mogą zakontraktować korzystając ze specjalnego wyjątku. Dużym problemem pozostaje 20 milionów dolarów w 2-letniej umowie DeAndre Jordana.
Nets mogą środkowym handlować. Ten ma za sobą trudny sezon – wchodził i opuszczał rotację, nigdy nie będąc postacią mającą duży wpływ na wyniki drużyny. Natomiast tacy koszykarze jak Joe Harris, Nicolas Claxton czy Landry Shamet myślą już o wakacjach. Każdy z nich zaprezentował konkretną wartość, więc ich przyszłość w NBA jest zabezpieczona. Nie wyklucza to jednak możliwości zmiany otoczenia, jeśli Nets będą aktywni na rynku. Tak czy inaczej z wykonanej przez siebie pracy powinni być zadowoleni – wszyscy mają ważne umowy na kolejny sezon.