Zgodnie z przypuszczeniami, James Harden doznał urazu ścięgna podkolanowego w meczu numer jeden serii Brooklyn Nets z Milwaukee Bucks. Zespół wykonał prześwietlenie, by potwierdzić wstępną diagnozę i te nie pozostawiło cienia wątpliwości. Co to oznacza?
Jamesa Hardena na pewno nie zobaczymy w meczu numer dwa serii. Brooklyn Nets wygrali pierwsze starcie na własnym parkiecie pomimo absencji jednego ze swoich ofensywnych liderów. Harden już na początku spotkania nabawił się urazu. Od razu zszedł do szatni i po jakimś czasie zespół poinformował, że zawodnik nie wróci do gry. To oznaczało więcej obowiązków na barkach Kevina Duranta i Kyriego Irvinga, ale panowie się nie ugięli.
Mimo to Irving już w trakcie pomeczowej konferencji podkreślał, że Nets na pewno odczują brak w rotacji swojego kolegi. W serii z Boston Celtics Harden notował na swoje konto średnio 27,8 punktu, 7,2 zbiórki i 10,6 asysty trafiając 55% z gry i 46,1 3PT%. Złapał dobry rytm i dobrze czuł się w ustawieniach z Irvingiem i Durantem, a przecież o to na Brooklynie obawiano się najbardziej. Gdy Nets w końcu zaczęli korzystać z przewagi, jaką zapewniała im wielka trójka, otrzymują kolejny cios.
Zatem Harden na pewno nie zagra w meczu numer dwa, lecz co z kolejnymi potyczkami półfinału wschodu? Skoro to kontuzja ścięgna podkolanowego, to przerwa Hardena może potrwać nawet kilka tygodni. Wszystko zależy od tego, jak uraz zareaguje na leczenie. Jest to jednak bardzo czułe miejsce, więc ewentualny powrót zawodnika z nie do końca wyleczoną kontuzją może skończyć się dla niego jeszcze gorzej. Nets muszą mieć na uwadze jego przyszłość.
Trener Steve Nash już na początku sezonu używał asekuracyjnego tonu twierdząc, że to wcale nie jest sezon “win-or-bust”. Zatem ewentualne potknięcie Nets nie będzie oznaczało całkowitej zmiany koncepcji na sezon 2021/22. Jednak nawet pozbawieni Hardena gracze z Brooklynu mają wiele argumentów, które mogą znacząco pomóc im Milwaukee Bucks pokonać. Jak widać seria nie obędzie się bez dram, ale to oznacza tylko więcej emocji.