Los Angeles Clippers nie składają broni. Podopieczni Tyronna Lue pokonali dziś Dallas Mavericks, doprowadzając tym samym do meczu numer siedem. Już po raz szósty w tej serii lepszy okazał się zespół przyjezdnych. Ekipa z Miasta Aniołów zwycięstwo zawdzięcza przede wszystkim Kawhi’owi Leonardowi, zdobywcy 45 punktów.
DALLAS MAVERICKS – LOS ANGELES CLIPPERS 97:104 (3-3)
- Zawodników obu ekip ponownie przywitała jedna z największych jak dotąd publiczności w całej NBA. Na trybunach American Airlines Center zasiąść mogło bowiem prawie 18 tysięcy kibiców oczekujących pierwszego domowego zwycięstwa w tej serii, które jednocześnie zapewniłoby Dallas Mavericks awans do kolejnej rundy.
- Mecz od samego początku był stosunkowo wyrównany. Pomimo trzech niecelnych rzutów w pierwszych minutach dobrze spisywał się Luka Doncić, a skutecznością zza łuku błyszczał Tim Hardaway Jr. Los Angeles Clippers w grze utrzymywał wówczas Reggie Jackson, który odciążył nieco liderów swojego zespołu – Kawhia Leonarda i Paula George’a, trafiając wszystkich 6 pierwszych rzutów. Podopieczni Ricka Carlisle’a kilkukrotnie odskakiwali na pięć punktów, ale nie potrafili utrzymać tej przewagi. Kiedy na początku drugiej kwarty parkiet opuścił Doncić, Mavericks zdołali raz jeszcze powiększyć prowadzenie (39:30). Dobrze spisywał się wówczas aktywny Jalen Brunson, ale na odpowiedź Leonarda nie trzeba było długo czekać. W międzyczasie sędziowie podjęli kilka kontrowersyjnych decyzji, przede wszystkim z Bobanem Marjanoviciem w roli głównej, ale nie powstrzymało to Kawhia przed efektownym zakończeniem pierwszej połowy i wyprowadzeniem gości na prowadzenie (45:48).
- Trzecią odsłonę trochę lepiej rozpoczęli Clippers (47:52), ale świetna postawa i trafienia Doncicia, Hardawaya Jr’a oraz „trójka” Doriana Finney-Smitha pozwoliły Mavericks odzyskać prowadzenie i odskoczyć nieco z wynikiem (67:60). Ponownie nie do zatrzymania był jednak Leonard. 29-latek zdobył wówczas 11 punktów z rzędu (17 w 3Q), po czym wynik już do końca tej „ćwiartki” oscylował w okolicach remisu.
- Na początku czwartej odsłony pierwsze punkty zdobył Luke Kennard (77:77). Była to również pierwsza zdobycz któregokolwiek z rezerowych przyjezdnych. W końcowym rozrachunku ławka Mavericks zdobyła o 11 punktów więcej (15-4). Dopiero w kolejnych minutach rozpoczęła się jednak prawdziwa walka. Kiedy po trafieniach George’a, Leonarda i Nicolasa Batuma Clippers odskoczyli na 5 punktów, swoją pierwszą „trójką” tej nocy odpowiedział Doncić (88:90). Kawhi nie zwalniał jednak tempa i na 2:20 przed końcem ponownie powiększył przewagę LAC (90:98). Gospodarze nie mogli wówczas znaleźć drogi do kosza. Pudłowali kolejno Finney-Smith, Maxi Kleber oraz Hardaway Jr. i choć Doncić walczył do samego końca, to nie był w stanie doprowadzić przynajmniej do dogrywki. Skuteczny do bólu na linii rzutów osobistych był bowiem Reggie Jackson, który przypieczętował w ten sposób zwycięstwo Clippers.
- Niekwestionowaną gwiazdą tej nocy był Kawhi Leonard, autor 45 punktów, 6 zbiórek i 5 „trójek” (5/9; 18/25 z gry). Lider LAC wyrównał tym samym swój dotychczasowy rekord w play-offs (45 punktów przeciwko Sixers w 2019 roku, Game 1). Kapitalne zawody rozegrał również Reggie Jackson (25 punktów, 9 zbiórek). Problemy ze skutecznością nie przeszkodził Paulowi George’owi w skompletowaniu double-double w postaci 20 oczek i 13 zbiórek, a do tego 6 asyst i 3 bloków. Pozostali zawodnicy wyjściowej piątki – Nicolas Batum i Marcus Morris Sr. – zdobyli kolejno 6 i 4 punkty.
- Po stronie Mavericks prym wiódł Luka Doncić, zdobywca 29 punktów, 11 asyst i 8 zbiórek. Słoweniec miał momentami problemy ze skutecznością (11/24), szczególnie przy próbach zza łuku (2/9). O sile ofensywnej Dallas stanowił również Tim Hardaway Jr. (23 pkt). Skromniejsze zdobycze dorzucili Boban Marjanović (12 punktów, 9 zbiórek), Dorian Finney-Smith (11 pkt), Kristaps Porzingis (7 punktów; 3/7 z gry) i Jalen Brunson (7 pkt).
- Już po raz szósty w tej serii zwycięzcą spotkania okazuje się zespół przyjezdnych. Mecze numer siedem rządzą się jednak swoimi prawami. Jednego możemy być pewni – emocji nie zabraknie. Rywalizacja rozstrzygnie się w niedzielę o godzinie 21:30 czasu polskiego w Staples Center.
Tak wygląda „drzewko” play-off NBA 2021 po piątkowym spotkaniu:
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Kluby z Zachodu chcą zmiany formatu play-offów. Koniec z podziałem na konferencje?!
- NBA: D’Angelo Russell zaskoczył. Chce reprezentować naszych sąsiadów!
- NBA: Kyrie zostanie wolnym agentem. Wiemy co stanie się potem
- Kurtki, bluzy i buty Nike za połowę ceny! 3000 produktów! Nowa, wielka wyprzedaż
- NBA: Mecz Gwiazd ustalony? To będzie zupełnie nowe doświadczenie
- Wyniki NBA: Lakers przegrali wygrany mecz, sensacja w Toronto, błysk duetu Miller-Ball
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo
- NBA: George z kolejną kontuzją, Embiid gasi pożar benzyną
- NBA: Khris Middleton jest gotowy. Dlaczego więc nie wraca?