O tej nocy Denver Nuggets będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Podopieczni Michela Malone’a w fatalnym stylu przegrali z Portland Trail Blazers 95:115, co doprowadziło do remisu 2-2 w całej serii. Szkoleniowiec ekipy z Kolorado otwarcie skrytykował swój zespół.
Kiedy Carmelo Anthony po raz kolejny tej nocy trafił zza łuku, Damian Lillard wykorzystał rzut wolny po przewinieniu technicznym, a chwilę później rzut partnera z zespołu dobił Rondae Hollis-Jefferson, Blazers prowadzili z Nuggets różnicą już 33 punktów (91:58). Przyjezdni od początku nie prezentowali się najlepiej, ale trzecia kwarta – przegrana 19:36 – była potwierdzeniem ich katastrofalnej dyspozycji tej nocy. Najlepszym punktującym Denver był Nikola Jokić, autor jedynie 16 oczek, który w dodatku cały wieczór miał problemy ze skutecznością.
Suchej nitki na swoim zespole nie pozostawił szkoleniowiec Nuggets, Michael Malone. Na pomeczowej konferencji 49-latek dosadnie skomentował występ swoich podopiecznych.
– Zawodnicy naszej wyjściowej piątki grali okropnie. Wydawało mi się, że mieliśmy gości, którzy byli niepewni, wyglądali na trochę przestraszonych, grali miękko. U siebie będziemy musieli być zdecydowanie lepsi – mówił Malone.
Nuggets trafili jedynie 34% rzutów z gry (32/94) i 29,5% zza łuku (13/44). Ich wyjściowa piątka zdobyła zaledwie 45 oczek przy 86 punktach starterów Blazers. Mimo zdecydowanie mniejszej liczby minut dla Enesa Kantera i przewagi wzrostu Denver, Portland lepiej radzili sobie w pomalowanym, zarówno w zbiórkach (47-44), jak i trafieniach spod kosza. Warto również podkreślić, że w sezonie zasadniczym Nuggets tylko trzy razy zdobyli mniej niż 97 punktów (najmniej – 87 przeciwko Boston Celtics), a w trzech pierwszych starciach z Blazers zdobywali średnio 119 punktów na mecz.
– Gdybyś przed meczem powiedział mi, że Lillard trafi 1 z 10 rzutów, a my i tak zostaniemy zdemolowani, prawdopodobnie trudno byłoby mi w to uwierzyć. Taki mecz może być pobudką dla naszych starterów, żeby grali twardziej. Kiedy tak grasz, dzieją się dobre rzeczy, a my dzisiaj nawet się do tego nie zbliżyliśmy – dodał Malone.
Kluczowy dla losów całej serii mecz numer pięć odbędzie się 2 czerwca o godzinie 03:00 czasu polskiego. Już teraz wiemy jednak, że do wyłonienia zwycięzcy tej rywalizacji potrzebnych będzie co najmniej sześć spotkań.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Kto MVP – Jokić czy Shai? Wybieramy najlepszych!
- NBA: Ostatnia szansa dla Bena Simmonsa? Trener wskazuje drogę do sukcesu
- NBA: Gorączka Las Vegas jednak nie dla Mavs? Liga nie zamyka się na inne możliwości
- NBA: Mogą mieć chrapkę na Kevina Duranta. Pod konkretnym warunkiem
- NBA: Zagrał znakomity sezon. Teraz chce to samo pokazać w Polsce!
- NBA: Nigdy nie widzieliśmy najlepszej wersji Michaela Jordana?!
- NBA: Skandal sędziowski! Aż cztery błędy w końcówce wypaczyły wynik!
- NBA: Jasna deklaracja lidera Pacers. Interesuje go tylko jedno!
- NBA: Czy warto kopać się z koniem? Anthony Davis odpowiedział
- Trampki Converse za połowę ceny! 420 modeli w promocji!