Po trzech meczach serii Los Angeles Lakers z Phoenix Suns, mistrzowie NBA prowadzą 2-1 i teraz to oni wyglądają jak faworyt do awansu. Poprzedniej nocy kluczowa dla Lakers okazała się postawa LeBrona Jamesa, który w odpowiednim momencie wrzucił drugi bieg.
Można było odnieść wrażenie, że w trzeciej kwarcie tego meczu zmienia się cały obraz serii. Jeszcze w pierwszej połowie Phoenix Suns dobrze egzekwowali swoje założenia. Pilnowali środka pola, ograniczali wjazdy i zmuszali Los Angeles Lakers do rzucania za trzy punkty. Ekipa Franka Vogela nie czuje się w takiej grze najbardziej komfortowo. Dlatego potrzebne były konkretne zmiany, które spowodują, że Suns otworzą dla Lakers więcej miejsca.
Zmianą okazał się LeBron James, który nie potrzebuje wiele czasu i przestrzeni, by wjechać w pomalowane i całkowicie rozbić defensywę przeciwnika. Już na starcie trzeciej kwarty LBJ trzykrotnie wjechał pod kosz i dwa razy skończył akcje punktami. Był to moment zwrotny, bowiem od niego rozpoczęła się dominacja Lakers i całkowita zmiana prowadzenia gry. Gospodarze agresywniej wjeżdżali pod kosz i dotąd szczelna defensywa Suns zaczęła pękać.
– Można było odnieść wrażenie, że LeBron przez całą trzecią kwartę stał w pomalowanym – mówił po meczu trener Monty Williams. – Wyznaczył dla nas rytm w tej kwarcie – przyznał z kolei Anthony Davis. – Bardzo dobrze się czuje i przyznał mi, że ma w zanadrzu jeszcze jeden bieg – dodał silny skrzydłowy, który u boku LBJ-a walczy o obronę mistrzostwa oraz drugi mistrzowski pierścień. W trzeciej kwarcie Lakers zdołali zbudować dwucyfrowe prowadzenie.
Suns chcieli odpowiedzieć w samej końcówce, ale defensywa Lakers powstrzymała szalone ataki rywala. W Los Angeles cały czas uważnie przyglądają się temu, jak James radzi sobie z problematyczną kostką. W meczu numer trzy serii po raz pierwszy od powrotu zagrał tak agresywnie, nie bojąc się kontaktu pod obręczą. W LA doskonale zdają sobie sprawę, że potencjalne odnowienie urazu przez lidera mogłoby skończyć się katastrofą.