Podopieczni Mike Budenholzera nie dali rywalowi żadnych szans. W meczu numer dwa serii Bucks rozbili Heat różnicą 34 punktów i prowadzą już 2-0. Zdecydowanie więcej emocji towarzyszyło starciu Nuggets z Blazers. Ekipa z Denver utrzymywała długo dwucyfrowe prowadzenie, ale do samego końca nie mogła się czuć ze swoją przewagą zbyt pewnie. Ostatecznie Nuggets zdołali doprowadzić do remisu.
MILWAUKEE BUCKS – MIAMI HEAT 132:98 (2-0)
- Fani Miami Heat zapewne liczyli na to, że ich zespół odpowie na wszelkie przewagi stworzone przez Milwaukee Bucks w meczu numer jeden. Tak się jednak nie stało. W starciu numer dwa wyżej rozstawiona ekipa nie pozwoliła Heat dojść do głosu, kończąc wszystko blow-outem i prowadzeniem 2-0 w serii. Podopieczni Erika Spoelstry są zatem w coraz większych tarapatach.
- Nie było nawet momentu, w którym zespół z Florydy byłby w stanie nawiązać z Bucks rywalizację. Gospodarze wygrali pierwszą kwartę 46:20. De facto zwyciężali we wszystkich częściach tego spotkania, ostatecznie zatrzymując swoją przewagę na 34 punktach. Byli bezlitośni zwłaszcza za linią trzech punktów. W pierwszej połowie ekipa z Milwaukee trafiła 15/29 z dystansu, w całym meczu oddali 22 skutecznych rzutów za trzy oczka.
- Dwa dni wcześniej Bucks potrzebowali, by Khris Middleton trafił game-winnera po zaciętym meczu. Poprzedniej nocy granie skończyło się gdzieś w okolicach połowy trzeciej kwarty, bowiem nic nie wskazywało na to, że Heat zaraz wrócą do rywalizacji. Seria na kolejne dwa mecze przenosi się do Florydy i jeśli Heat nie znajdą złotego środka na rywala, pierwsza runda może się dla nich zakończyć bardzo boleśnie.
- 31 punktów, 13 zbiórek, 6 asyst oraz 3 przechwyty aktywnego Giannisa Antetokounmpo. Dobrze wyglądał także Bryn Forbes, który dołożył od siebie 22 punkty z ławki na skuteczności 6/9 za trzy. W drużynie z Miami najefektywniej pracowali gracze z ławki. Dewayne Dedmon z 19 punktami i 9 zbiórkami oraz Goran Dragić z 18 oczkami i 4 asystami.
DENVER NUGGETS – PORTLAND TRAIL BLAZERS 128:109 (1-1)
- Portland Trail Blazers wyraźnie zaskoczyli Denver Nuggets w pierwszym meczu serii, więc zakładaliśmy, że podopieczni Michaela Malone’a na drugi mecz wyjdą z bardzo konkretnym planem. Zaczęli zgodnie z własnymi oczekiwaniami, bo dzięki dobrej defensywie i akcjom z kontry zrobili run 10:0, który pozwolił im objąć prowadzenie. Defensywa miała być odpowiedzią gospodarzy na wszelką przewagę gości.
- W drugiej kwarcie, przy przewadze oscylującej w okolicach 16 punktów, grę całkowicie przejął Damian Lillard trafiając 22 punkty z rzędu! Jego ofensywny wyskok był jedną z najbardziej spektakularnych rzeczy pierwszych dni play-offów. Zmniejszył stratę swojej drużyny do 4 oczek trafiając kolejne wielkie trójki. Po raz kolejny jednak Blazers zabrakło koncentracji w obronie. Nuggets zamknęli pierwszą połowę runem 8:0 i odzyskali część utraconej przewagi.
- W trzeciej kwarcie znacznie lepiej swój plan egzekwowali gospodarze. Dzięki dobrej obronie m.in. Aarona Gordona, nie pozwolili rozpędzić się Lillardowi. Coraz bardziej sfrustrowani Blazers popełniali dużo błędów indywidualnych, a przewaga Nuggets konsekwentnie rosła. Jednak tuż przed końcem tych 12 minut, Nikola Jokić otrzymał przewinienie techniczne i zszedł z parkietu. C.J. McCollum i Lillard potraktowali to jako sygnał do ataku i zamknęli kwartę dwoma trójkami redukując stratę do 14 oczek (87:101).
- W czwartej kwarcie obraz gry jednak nie uległ zmianie. Nuggets byli w stanie przypilnować przewagi i ostatecznie doprowadzić w serii do remisu. 38 punktów, 8 zbiórek i 5 asyst Jokicia, kolejnych 18 oczek Michaela Portera Jr’a. Po stronie Blazers 42 oczka i 10 asyst Lillarda, który stracił impet w drugiej połowie. 21 oczek zapewnił McCollum. Kolejne dwa mecze zostaną rozegrane w Portland.
W nocy z wtorku na środę kolejne mecze:
Tak wygląda „drzewko” play-off NBA 2021 po poniedziałkowych spotkaniach: