Pojedynek Minnesota Timberwolves z Memphis Grizzlies był pokazem wyjątkowego talentu dwóch czołowych graczy młodego pokolenia. Choć górą w starciu Ja Morant (Grizzlies) – Anthony Edwards (T-Wolves) okazał się ostatecznie ubiegłoroczny Debiutant Roku, swoje powody do dumy miał również tegoroczny pretendent do nagrody ROTY. Edwards zaliczył występ, jakim w jego wieku poszczycić nie mogli się nawet LeBron James oraz Kevin Durant.
Wybrany z pierwszym numerem w zeszłorocznym drafcie Edwards rozegrał fenomenalny mecz. 19-latek zdobył 42-punkty, trafiając przy tym osiem z dziewięciu trójek. Wychowanek Georgii stał się tym samym najmłodszym w historii NBA zawodnikiem, który rzucił 40 lub więcej punktów oraz trafił minimum pięć rzutów zza łuku. Za plecami gwiazdy Timberwolves znaleźli się wspomniani już Jamesa i Durant.
Edwards i Morant stworzyli niesamowite widowisko. Młody gwiazdor Wilków do punktów dołożył również 6 zbiórek i 7 asyst. Ze zwycięstwa cieszył się jednak Morant i jego Grizzlies. Rozgrywający Niedźwiadków rzucił 37 punktów i rozdał 10 asyst. To w dużej mierze dzięki jego świetnej grze ekipa Memphis odniosła bardzo cenne zwycięstwo.
Anthony Edwards, zdobywając 42 oczka, wyrównał swój rekord kariery. Tyle punktów udało mu się zdobyć po raz drugi. W marcowym meczu z Phoenix Suns dokonał tej sztuki po raz pierwszy, jednak w tamtym starciu trafił jedynie cztery rzuty zza łuku. Do pobicia rekordu zabrakło mu wówczas tylko jednej celnej trójki.
Utalentowany debiutant rozgrywa świetną drugą część sezonu zasadniczego. Choć lepszy początek rozgrywek miał LaMelo Ball, to jednak jego nazwisko częściej w ostatnich tygodniach przewija się w kontekście nagrody dla Najlepszego Debiutanta Roku. Ball z powodu urazu nadgarstka długo pauzował, a Edwards pod jego nieobecność zanotował wyraźny wzrost formy. Zatem wybór ROTY będzie w tym roku wyjątkowo trudny.
Minnesota Timberwolves wciąż nie może powrócić do czołówki konferencji, jednak postawa debiutującego w jej szeregach Edwardsa wnosi duży powiew optymizmu. Kibice zespołu z Minneapolis liczą z pewnością, że trio Towns-Russell-Edwards okażę się bazą, na której w przyszłości uda się zbudować sukces.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Kyrie zostanie wolnym agentem. Wiemy co stanie się potem
- Kurtki, bluzy i buty Nike za połowę ceny! 3000 produktów! Nowa, wielka wyprzedaż
- NBA: Mecz Gwiazd ustalony? To będzie zupełnie nowe doświadczenie
- Wyniki NBA: Lakers przegrali wygrany mecz, sensacja w Toronto, błysk duetu Miller-Ball
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo
- NBA: George z kolejną kontuzją, Embiid gasi pożar benzyną
- NBA: Khris Middleton jest gotowy. Dlaczego więc nie wraca?
- NBA: Bane chciał być jak Morant. Szkoda, że nie w pozytywnym sensie
- Buty Jordan za połowę ceny! 100 modeli w nowej, szybkiej wyprzedaży