Nate Bjorkgren został pierwszym trenerem Indiana Pacers przed startem trwającego sezonu. Jednak zespół pod jego wodzą spisuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Oliwy do ognia ma dolewać fakt, że szkoleniowiec nie dogaduje się z zawodnikami i resztą sztabu szkoleniowego. Przyszłość Bjorkgrena w Indianapolis stoi pod sporym znakiem zapytania – donosi Adrian Wojnarowski z ESPN.
Według dziennikarza ESPN Bjorkgren ma sporo do naprawy jeśli chodzi o relacje z niektórymi zawodnikami oraz z poszczególnymi członkami klubu. Na jego korzyść przemawia fakt, że do tej pory wyrażał ochoczą chęć, aby pracować nad tymi sprawami. Wydaje się, że kluczową kwestią może być cierpliwość zarządu Pacers.
Zespół z Indianapolis ma aktualnie bilans 30-34, co daje mu dziewiąte miejsce w Konferencji Wschodniej. Pacers najprawdopodobniej zagrają w turnieju play-in, ale jest to zdecydowany spadek jeśli chodzi o wyniki – poprzedni sezon regularny zakończyli na czwartym miejscu i w pierwszej rundzie przegrali do zera z Miami Heat. Można to po części zrzucić na kontuzje i nieobecności związane z protokołami sanitarnymi.
Wojnarowski zauważa jednak, że sposób w jaki Bjorkgren komunikuje się z zespołem i resztą klubu od początku budził zastrzeżenia. Chodzi głównie o zachowanie na boisku i w trakcie treningów. 45-latek podpisał przed rozpoczęciem tego sezonu trzyletni kontrakt, ale jeszcze tylko kolejne rozgrywki są gwarantowane. Wcześniej był asystentem w Toronto Raptors, a o jego przyszłości zespół zadecyduje w trakcie najbliższego offseason.