Los Angeles Lakers zdołali pokonać dziś Denver Nuggets pomimo nieobecności LeBrona Jamesa. Skrzydłowy „Jeziorowców” dopiero co wrócił do gry po kontuzji kostki i znowu boryka się z urazem. Kiedy ponownie zobaczymy 36-latka w akcji?
W miniony piątek LeBron James wrócił na parkiety NBA po niespełna sześciu tygodniach przerwy spowodowanej kontuzją kostki. Pod jego nieobecność Los Angeles Lakers zanotowali mizerny bilans 8-12 i stracili miejsce w czołówce konferencji zachodniej. Mimo powrotu 36-latka „Jeziorowcy” przegrali z Sacramento Kings 106:110, by dwie noce później ulec Toronto Raptors 114:121. W drugim meczu James nabawił się kolejnego urazu, który wykluczył go z końcówki, a także dzisiejszego starcia przeciwko Denver Nuggets.
Zgodnie z informacjami zza oceanu kontuzja LeBrona nie jest poważna. Jego dzisiejsza nieobecność to oznaka obaw kierownictwa Lakers przed odnowieniem się poważniejszego urazu. Po meczu z Raptors James podkreślał, że w drugiej połowie jego kostka zaczęła puchnąć i nie czuł się komfortowo. Status 36-latka na konferencji prasowej przybliżył trener LAL, Frank Vogel.
– Był nieco obolały. Nie wrócił do gry we wczorajszym meczu [przeciwko Toronto], podjęliśmy mądrą decyzję. W drugim meczu back-to-back też zdecydowaliśmy się go przetrzymać. Jego status to „day-to-day”, nie odniósł żadnych poważnych obrażeń – mówi Vogel.
Pomimo względnie dobrego stanu zdrowia występ LeBrona w piątkowym meczu z Los Angeles Clippers stoi pod znakiem zapytania. Dla Lakers może być to niezwykle istotne osłabienie, jako że każda ewentualna porażka nieuchronnie zbliży ich do siódmego miejsca w tabeli konferencji zachodniej, które nie gwarantuje bezpośredniego awansu do play-offów. Na takie potknięcia czekają przede wszystkim Dallas Mavericks, a także Portland Trail Blazers, z którymi Lakers zmierzą się już w sobotę.
Szkoleniowiec „Jeziorowców” odpowiedział również na pytania dotyczące absencji Dennisa Schrodera. Rozgrywający Lakers opuścił drugi mecz z rzędu i zgodnie ze słowami Vogela do gry wróci najwcześniej za 10-14 dni ze względu na protokoły zdrowia i bezpieczeństwa NBA.
Oprócz pojedynków z Clippers i Blazers ekipę z Miasta Aniołów czekają jeszcze starcia z Phoenix Suns, New York Knicks, Houston Rockets, Indianą Pacers i New Orleans Pelicans, które zadecydują o końcowej pozycji Lakers i ewentualnej konieczności gry w turnieju play-in.