19 kwietnia miał miejsce niebezpieczny incydent, w który zamieszanych było dwóch zawodników Houston Rockets. Sytuacja miała miejsce przed wyjazdowym meczem zespołu z Miami Heat. Sterling Brown oraz Michael Porter Jr wybrali się do klubu ze striptizem.
Miami to jedna z wielu stolic rozrywki w Stanach Zjednoczonych. Bardzo często koszykarze dostają tam od trenerów specjalną przepustkę, by skorzystać z uroków South Beach. Dla Sterlinga Browna i Michaela Portera wycieczka do klubu ze striptizem skończyła się jednak dramatycznie. Według opisu zdarzeń – Brown zaraz po wyjściu z klubu miał wsiąść do złego samochodu, co rozwścieczyło jednego z pasażerów. Ten uderzył Browna butelką prosto w głowę.
Na wideo opublikowanym przez policję widać, jak Brown trzyma zakrwawioną koszulkę przyciśniętą do rany. Jeden z medyków stara się mu pomóc, a w międzyczasie toczy się żywa dyskusja między Porterem a funkcjonariuszami policji. Wideo zostało wyciszone i nie słychać, o czym strony tak żywo rozmawiają. Porter Jr także odniósł obrażenia, lecz nie były one na tyle poważny, by nie zagrał w meczu przeciwko Heat. Dopiero po jego zakończeniu został objęty protokołem COVID-19.
Brown natomiast trafił do szpitala, gdzie zaszyto mu ranę. Rockets rzekomo obawiali się o życie zawodnika. Nie da się ukryć, że uderzenie butelką w głowę mogło się dla Browna skończyć znacznie gorzej. Według informacji przekazanych przez drużynę, Sterling powinien wrócić do gry jeszcze przed końcem sezonu zasadniczego.