Atlanta Hawks zagrali bez kilku podstawowych zawodników, ale nie przeszkodziło im to w wysokim pokonaniu Miami Heat. Boston Celtics walczyli do końca, dwoił się i troił Jayson Tatum, ale ostatecznie to Brooklyn Nets osiągnęli końcowy sukces. Oklahoma City Thunder potwierdzili to, co już dawno wiedzieliśmy – oni w NBA już od jakiegoś czasu nie grają. Russell Westbrook zanotował triple-double przeciwko swojemu byłemu klubowi. Houston Rockets nie mają już szans na awans choćby do turnieju play-in, ale w meczu przeciwko Los Angeles Clippers powalczyli. Charlotte Hornets zagrali bardzo dobrze w ostatniej kwarcie, co pozwoliło im na pokonanie Cleveland Cavaliers. Portland Trail Blazers znów przegrali wyrównaną końcówkę – czyli coś, z czym tak dobrze radzili sobie na początku sezonu – tym razem z Memphis Grizzlies. Do Chase Center wrócili kibice, a miejscowi Golden State Warriors postanowili dać im nieco show, pewnie pokonując Denver Nuggets.
Atlanta Hawks – Miami Heat 118:103
- Bogdan Bogdanović rzucił 21 punktów, John Collins dołożył 20 „oczek”, a przetrzebieni przez kontuzje Hawks byli w stanie odjechać rywalom w drugiej połowie spotkania. Jastrzębie musieli sobie radzić bez dwóch najlepszych zawodników – Trae’a Younga i Clinta Capeli. Hawks wygrali po raz 10 w ostatnich 13 meczach (12 z tych spotkań było przeciwko zespołom z Konferencji Wschodniej) i aktualnie mają taki sam bilans jak New York Knicks (33-27), którzy zajmują czwarte miejsce na Wschodzie.
- – Byliśmy dzisiaj osłabieni, a i tak udało nam się wygrać. To wiele dla nas znaczy, bo zrobiliśmy to przeciwko bardzo dobrej drużynie. Jeśli będziemy grać tak jak dzisiaj, grać zespołowo, to w każdym meczu będziemy mieć szansę na wygraną – przyznał Nate McMillan, trener Hawks.
- Heat trafili w ostatniej kwarcie tylko trzy rzuty z gry, przez co nie mogli realnie myśleć o wygraniu tego spotkania. Heat przegrali po raz pierwszy od trzech spotkań – wcześniej trzy mecze przegrali. Obrona Heat nie funkcjonowała dzisiaj dobrze. Hawks prowadzili do przerwy jednym punktem, ale już na początku ostatniej ćwiartki ich przewaga wynosiła już 16 „oczek”.
- – Absencja Younga i Capeli nie ma nic wspólnego z dzisiejszym wynikiem. Chodzi o nasz zespół. Nie graliśmy dzisiaj z odpowiednim zaangażowaniem. Nie pokazaliśmy tego, co w poprzednich dwóch meczach. Nawet to nie gwarantuje ci powodzenia, ale my nie byliśmy w stanie zrobić nawet tego, szczególnie po bronionej stronie parkietu – powiedział szkoleniowiec Heat, Erik Spoelstra.
- Kendrick Nunn rzucił 21 punktów, Jimmy Butler dołożył 18 „oczek”, a Bam Aebayo 16 punktów. Dwa celne rzuty osobiste Butlera na 3:50 przed końcem pozwoliły zmniejszyć straty do dziewięciu punktów, ale Solomon Hill trafił w następnym posiadaniu i Hawks już do samego końca utrzymali dwucyfrowe prowadzenie. Duncan Robinson, który wystąpił w każdym meczu Heat w tym sezonie, zanotował 24 kolejny występ z przynajmniej dwoma trójkami, czym wyrównał rekord klubu, ustanowiony przez niego w poprzednim sezonie. Trevor Ariza miał pierwsze double-double w sezonie.
Brooklyn Nets – Boston Celtics 109:104
- Kyrie Irving nie porzucał sobie przeciwko swojemu byłemu zespołowi, ale był bliski triple-double. Za to 20 punktów rzucił Joe Harris, a Nets wrócili na pierwsze miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej – mimo absencji Kevina Duranta i Jamesa Hardena. – Zdajemy sobie sprawę, że nie za każdym razem wszystko będzie nam wychodzić, więc niektóre zwycięstwa po prostu musimy wyszarpać – przyznał Irving.
- W tym sezonie Irving zagrał przeciwko Celtics już dwukrotnie – na parkiecie spędził 77 minut, w trakcie których rzucił 77 punktów. Dzisiaj trafił zaledwie cztery z 19 rzutów z gry, nie trafił żadnej z sześciu prób zza łuku. Ostatecznie udało się mu jednak uciułać 15 „oczek”, do których dodał 11 zbiórek i dziewięć asyst. Nets wygrali wszystkie trzy mecze z Celtics w tym sezonie – zdarzyło się to po raz trzeci w historii klubu. – Nie zagrał na poziomie strzeleckim, do którego nas przyzwyczaił, ale dał nam dużo w obronie i ogólnie na nim skupia się spora część uwagi rywali, więc pomógł nam dzisiaj w inny sposób – powiedział trener Nets, Steve Nash.
- Jayson Tatum zanotował dzisiaj 38 punktów i 10 zbiórek, ale większość z jego dorobku punktowego (25) miało miejsce w pierwszej połowie. Payton Pritchard (22 PKT) i Marcus Smart (19 PKT) wzięli na siebie ciężar zdobywania punktów w drugich 24 minutach. Celtics nie byli jednak w stanie przezwyciężyć swoich 19 strat, które pozwoliły Nets na zdobycie aż 32 punktów w kontrze. Celtics nie zaliczyli ani jednego trafienia z szybkiego ataku. – Za każdym razem, gdy pozwolisz takiemu zespołowi jak Nets biegać do kontr, musisz liczyć się z tym, że o wygraną będzie trudno – powiedział Pritchard.
- Zarówno Nets, jak i Celtics zagrali bez kilku podstawowych graczy. W ekipie gospodarzy zabrakło Duranta i Hardena, a przyjezdni nie mogli skorzystać z usług Jaylena Browna i Kemby Walkera – rozgrywający odpoczywał, bo Celtics grali dzień-po-dniu. Wczoraj pewnie pokonali Phoenix Suns. Nets prowadzili w pewnym momencie 17 punktami, ale Celtowie zdołali zmniejszyć straty do trzech „oczek” na około 3:30 przed końcem meczu. Jednak to do gospodarzy należało ostatnie słowo.
- Debiut w barwach Nets zanotował Mike James, który grał w tym sezonie w CSKA Moskwa. Rozgrywający rzucił, dla zespołu, z którym związał się 10-dniowym kontraktem, osiem punktów. Do rotacji Celtics wrócił Evan Fournier, który ostatnie dziewięć spotkań opuścił ze względu na protokoły sanitarne.
Charlotte Hornets – Cleveland Cavaliers 108:102
- „MILES BRIDGES – HOW DO YOU DO?!?” – krzyczał Eric Collins, gdy zawodnik Hornets trafił z rogu i podwyższył tym samym, na nieco ponad minutę przed końcem, prowadzenie Szerszeni do 10 „oczek”. Bridges wnosi swoją grę na kolejne poziomy, a trener Szerszeni – James Borrego – przyznał, że jego podopieczny jest jeszcze daleko od pełni swojego potencjału. – Jest duży, silny i atletyczny, ale przy takim skillsetcie, powinien być jeszcze lepszym zawodnikiem. Wskoczy na jeszcze wyższy poziom – powiedział Borrego.
- Bridges zanotował 25 punktów i 10 zbiórek, a Hornets udało się odrobić 10-punktową stratę i dowieźć do końca bardzo ważne zwycięstwo. PJ Washington i Terry Rozier rzucili po 25 punktów, a Devonte’ Graham rozdał 10 asyst. Hornets wygrali zaledwie drugi raz w ostatnich ośmiu spotkaniach. Bridges znany jest ze swoich potężnych wsadów, ale dzisiaj trafił cztery z sześciu prób zza łuku.
- – Im więcej będzie we mnie pewności siebie, tym więcej efektów mojej pracy będziecie mogli zaobserwować. Trener i ja wierzymy w moje możliwości – przyznał Bridges. Z kolei dla Cavs 28 punktów rzucił Collin Sexton, a Darius Garland dołożył 27 „oczek”. Zespół z Ohio przegrał po raz szósty w ostatnich ośmiu spotkaniach. – Drugą połowę zagraliśmy na stojąco, nie reagowaliśmy na ich zamiany – dodał Sexton.
- Hornets z bilansem 29-30 zajmują aktualnie ósme miejsce w tabeli, ale 10 z ostatnich 14 spotkań (wliczając w to dzisiejszą wygraną) rozegrają we własnej hali. Powinno im to znacznie pomóc w wywalczeniu miejsca gwarantującego udział w turnieju play-in. Ponadto powoli do składu powinni wracać Malik Monk, LaMelo Ball i Gordon Hayward, więc przyszłość w Karolinie Północnej powinna malować się w kolorowych barwach.
Houston Rockets – Los Angeles Clippers 104:109
- Paul George zanotował 33 punkty i 14 zbiórek, a Clippers byli w stanie wygrać nawet mimo tego, że w trzeciej kwarcie zdobyli zaledwie 11 „oczek”. Dla zespołu z Miasta Aniołów to czwarte zwycięstwo z rzędu. W trzeciej ćwiartce Clips trafili zaledwie pięć z 22 rzutów z gry oraz zero z sześciu prób zza łuku. Dzięki temu Rockets to Rockets prowadzili przed ostatnią odsłoną czterema punktami. 11 punktów w jednej kwarcie to wyrównanie najgorszego wyniku Clippers w tym sezonie.
- – Nie mogliśmy wypaść z naszego stylu gry. Nie każde spotkanie będzie układać się idealnie i trzecia kwarta była tego zwiastunem. Nie byliśmy w stanie, jako zespół nie mogliśmy złapać rytmu. Do tego traciliśmy piłkę, fatalne 12 minut w naszym wykonaniu – przyznał PG13. Jednak już w czwartej ćwiartce wszystko wróciło do normy – Reggie Jackson trafił trzy razy za trzy, a Clippers otworzyli ostatnie 12 minut serią 11:2. Ostatecznie rozgrywający skończył z 19 punktami.
- – Nieważne czy wynik to 200:199 czy 49:48 – my musimy znaleźć sposób na wygranie tego spotkania. Wielu graczy wypadło i wiedzieliśmy, że będzie to trudne spotkanie. Chłopaki mogli się po prostu poddać, ale tego nie zrobili i ostatecznie udało się wygrać to spotkanie – powiedział trener Clippers, Tyronn Lue.
- Dla Wizards 27 punktów i 13 asyst zanotował John Wall, Christian Wood miał 24 „oczka” i 19 zbiórek, a Kelly Olynyk zakończył zawody z 23 punktami i 10 zbiórkami na koncie. – Dla nas nie liczy się bilans – to wciąż takie same mecze koszykówki. Mamy w składzie kilku weteranów, ale i młodych graczy. Nigdy nie chcesz widzieć zrezygnowania. Zawsze jest o co grać – stwierdził Wall. Rockets przegrali osiem z ostatnich dziewięciu i 13 z ostatnich 15 spotkań. Od 4 lutego bilans Rakiet wynosi 4-34.
- – Jesteśmy poobijani, nie wiem, jak to będzie wyglądać w najbliższym meczu. Dzisiaj twardo walczyliśmy – szkoleniowiec Rockets, Stephen Silas. Clippers wygrali ostatnią kwartę różnicą dziewięciu punktów. – Nie zagraliśmy dobrze w trzeciej ćwiartce, ale w każdej pozostałej rzuciliśmy sporo punktów. Musieliśmy walczyć i znaleźć sposób na wygranie i to się udało – dodał Lue.
Kiedy twój przycisk rzutu się zatnie #NBApl pic.twitter.com/VsUoFIUvEV
— Dominik Kołodziej (@dkolodziej96) April 24, 2021
Oklahoma City Thunder – Washington Wizards 109:129
- Russell Westbrook miał kolejne triple-double, tym razem przeciwko swojemu pierwszemu klubowi w NBA. Rozgrywający skończył zawody z 37 punktami, 11 zbiórkami i 11 asystami. Dla niego to czwarta kolejna i czternasta w ostatnich szesnastu meczach potrójna zdobycz. Wizards wygrali po raz siódmy z rzędu.
- – Czułem się dziwnie, kiedy wszedłem do hali i przywitała mnie cisza. Jestem pewny, że dla pozostałych graczy też jest to dość dziwne – powiedział Westbrook. Z racji pandemii COVID-19 Thunder nie mogą wpuszczać do hali żadnych kibiców, a należy pamiętać, że fani z Oklahomy dość żywiołowo reagują na wydarzenia boiskowe.
- Był to taki mecz, jakich Brodie miał wiele w trakcie 11-letniego pobytu w Oklahomie – w 2017 roku został wybrany Najbardziej Wartościowym Zawodnikiem sezonu regularnego oraz dwukrotnie wygrywał tytuł najlepszego strzelca ligi. Z Thunder pożegnał się dwa sezonu temu – został wytransferowany do Houston Rockets. 33 „oczka” dołożył Bradley Beal, który przegrywa walkę o miano najlepszego strzelca tylko ze Stephenem Currym z Golden State Warriors.
- Dla Thunder Darius Bazley i Theo Maledon rzucili po 20 punktów, a Isaiah Roby i Lu Dort dodali po 18 „oczek”. Dla Oklahomy to trzynasta kolejna porażka – do rekordu klubu brakuje już tylko jednej. Wizards prowadzili do przerwy zaledwie dwoma punktami, ale trzecią kwartę otworzyli serią punktową 10:2, która pozwoliła im nieco zwiększyć prowadzenie. Wizards prowadzili 14 punktami, ale Thunder udało się jeszcze w trzeciej kwarcie zmniejszyć straty do sześciu „oczek”. Jednak wtedy Davis Bertans zdobył cztery punkty, które znów dały gościom dwucyfrową przewagę.
- – Musimy w dalszym ciągu grać z pokorą i skupiać się na celu. Jeszcze nic nie osiągnęliśmy. Jedyne co zrobiliśmy to wygranie siedmiu meczów z rzędu. To świetne osiągnięcie, ale przed nami jeszcze wiele do zrobienia. Nie jesteśmy w miejscu, w którym chcielibyśmy być. Chcemy grać tak jak w ostatnich meczach i kto wie – być może uda się awansować o jeszcze kilka miejsc – powiedział Scott Brooks, trener Wizards.
Kto by się spodziewał, że aktualnie najdłuższe serie wygranych będą należeć do Knicks (8) i Wizards (7) #NBApl
— Dominik Kołodziej (@dkolodziej96) April 24, 2021
Golden State Warriors – Denver Nuggets 118:97
- Jeszcze przed meczem Stephen Curry pochwalił się nową fryzurą i przywitał kibiców w Chase Center – pierwszy raz w tym sezonie mogli zasiąść oni na trybunach w hali Wojowników. Powoli, powoli wracamy do normalności.
- – Zajęło to trochę czasu. Mogliśmy to poczuć w meczach wyjazdowych. Graliśmy w pięciu lub sześciu halach z kibicami i nie mogliśmy się doczekać, kiedy w końcu będziemy mogli powitać naszych fanów. To z pewnością bardzo dobry znak na przyszłość. Oczywiście musimy uważać, dzisiaj ma być około dwóch tysięcy kibiców, ale liczę, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Czuję ekscytację na samą myśl o atmosferze jaką tworzą kibice – powiedział Curry wcześniej. A dzisiaj podziękował za cierpliwość i przyznał, że niesamowicie cieszy się z obecności każdego z kibiców. Ci odwdzięczyli się mu skandowaniem „MVP! MVP!” w trakcie meczu.
- A już później zgromadzeni w hali mogli oklaskiwać m.in. takie zagrania swojego ulubieńca:
- Stephen Curry rzucił 32 punkty, Draymond Green rozdał 19 asyst i zebrał z tablic 12 piłek. Dla Nuggets 19 punktów zdobył Nikola Jokić i w pojedynku kandydatów do nagrody MVP lepiej wypadł rozgrywający Warriors. Najwięcej punktów dla Bryłek zdobył Michael Porter Jr. – 26. Will Barton spędził na parkiecie zaledwie 59 sekund – musiał opuścić parkiet ze względu na kontuzję ścięgna podkolanowego. Pamiętajmy, że Nuggets do końca sezonu muszą sobie radzić bez Jamala Murraya.
- Jordan Poole trafił na zakończenie trzeciej ćwiartki, a ogólnie rezerwowi Warriors dali dzisiaj bardzo dużo, w wymierny sposób pozwolili Warriors odnieść kolejne zwycięstwo. Kelly Oubre, również rezerwowy, rzucił dzisiaj 23 punktów. Warriors rozpoczęli przedział, w którym zagrają dziewięć z ostatnich 13 meczów sezonu regularnego przed własną publicznością. Na trybunach pojawiło się 1935 osób – pierwszy raz od dokładnie 409 dni.
- Pierwszym kibicem przybyłym do Chase Center był Anthony Calvo, który otrzymał od Warriors upominki, w tym koszulkę z napisem „No 1. First Fan Back”.
Portland Trail Blazers – Memphis Grizzlies 128:130
- Ja Morant rzucił 33 punkty i rozdał 13 asyst, Dillon Brook dodał 25 punktów. Blazers przegrali czwarty mecz z rzędu, a w ostatnich siedmiu meczach wygrali zaledwie raz. Z kolei Grizzlies przerwali serię dwóch przegranych. Dla Blazers, mimo słabego startu, 27 punktów zdobył Damian Lillard, a Jusuf Nurkić dodał 26 „oczek” i 17 zbiórek – najwyższy wynik w sezonie. Żadna z ekip nie była w stanie wypracować sobie dwucyfrowej przewagi na przestrzeni całego meczu.
- – Wiemy do czego jesteśmy zdolni, ale musimy wyjść na mecz i grać z odpowiednim nastawieniem przez 48 minut. W ataku zawsze będziemy potrafili zdobyć punkty, więc tak długo, jak będziemy w stanie mieć kilka zatrzymań w obronie, da nam to szanse na wygraną – powiedział Morant.
- Końcówka to dosłowna wymiana „cios za cios”. Morant trafił layupa, następnie spudłował jeden rzut osobisty, a Norman Powell rzucił spod kosza i zmniejszył straty Blazers do „oczka”. Na zegarze pozostawało wtedy 46 sekund. Na 10 sekund przed końcem Blazers mieli piłkę i szansę na objecie prowadzenia, ale próba Nurkicia nie znalazła drogi do kosza. W odpowiedzi De’Anthony Melton nie pomylił się z linii osobistych. Na zegarze pozostało 3.6 sekundy – Blazers mogli wyrównać dzięki celnemu rzutowi z dystansu, ale Grizzlies postanowili faulować.
- – Nakręcali wysokie tempo przez całe spotkanie. My w czwartej kwarcie nie trafialiśmy za trzy, ale nie był to powód naszej porażki. Nie byliśmy w stanie zatrzymać ich szybkiego ataku i to zrobiło różnicę w ostatniej ćwiartce – przyznał trener Blazers, Terry Stotts. Zespoły zmierzą się ze sobą aż trzy razy w przeciągu tygodnia – następny mecz w niedzielę, również w Moda Center, kolejny już w Memphis. Miśki nie wygrały w Portland od 2017 roku.
- – Wiedzieliśmy, że będą w stanie zdobywać punkty, robią to przez cały sezon. Musieliśmy się nastawiać już na kolejne posiadanie – przyznał trener Grizz, Tyler Jenkins. Początek meczu nie wskazywał na taką strzelaninę, ale z racji, że Blazers są bardzo dobrzy w ataku i fatalni w obronie, może było się spodziewać takiego obrotu sytuacji. Blazers pozwolili przeciwnikom rzucić 75 punktów w pomalowanym, co jest ich najgorszym wynikiem w sezonie. – Trudniej pogodzić się z minimalnymi porażkami, to zawsze inny odbiór – dodał Nurkić.