Wyniki NBA: Wielki pojedynek Ziona z Irvingiem, Clippers ograli Blazers, wyśmienita końcówka Paula George’a

0
3713

Najciekawiej zapowiadający się tej nocy pojedynek nie rozczarował. Los Angeles Clippers pokonali Portland Trail Blazers, a o zwycięstwie zadecydowały rzuty wolne Paula George’a w ostatnich sekundach. Swoje spotkanie wygrali również Brooklyn Nets, choć New Orleans Pelicans wysoko zawiesili poprzeczkę. Sacramento Kings wciąż nie potrafią odnaleźć swojego rytmu i tym razem przegrali u siebie z Minnesotą Timberwolves. Charlotte Hornets przegrali z New York Knicks po katastrofalnej drugiej połowie, z kolei Atlanta Hawks pewnie ograli Orlando Magic.


NEW ORLEANS PELICANS – BROOKLYN NETS 129:134

Statystyki na PROBASKET

  • Mimo wyraźnych braków kadrowych w postaci nieobecności Kevina Duranta i Jamesa Hardena Brooklyn Nets pokonali New Orleans Pelicans, choć nie obyło się bez problemów. Zaczęło się bowiem od zdecydowane przewagi podopiecznych Stana Van Gundy’ego, którzy po serii 16:0 w pierwszej kwarcie objęli 13-punktowe prowadzenie (21:8). Od pierwszego gwizdka świetnie prezentował się Zion Williamson, który w swoim stylu odważnie atakował pomalowane.
  • Goście zdołali jednak odrobić straty, a dzięki trafieniom m.in. Bruce’a Browna, Blake’a Griffina czy Jeffa Greena w drugiej odsłonie doprowadzili nawet do remisu 54:54. To jednak Pels schodzili do szatni ze skromną przewagą dwóch oczek, bo po drugiej stronie parkietu świetnie dysponowany był Brandon Ingram.
  • Po przerwie role się odwróciły i to Nets odskoczyli z wynikiem (83:71), ale ich przewaga nie utrzymała się zbyt długo. Wszystko sprowadziło się zatem do ostatniej kwarty, w której to na wysokości zadania stanął Kyrie Irving. Rozgrywający Brooklynu zdobył 15 punktów w 9 minut i znacząco przyczynił się do prowadzenia gości 128:123 na 26,2 sekundy przed końcową syreną. „Trójką” odpowiedział Kira Lewis Jr., po czym obie ekipy kilkukrotnie gościły na linii rzutów wolnych. Przy stanie 132:129 dla Nets i niespełna pięciu sekundach gry Steven Adams posłał długie podanie spod własnego kosza do Ziona Williamsona, ale ten nie opanował piłki, co przesądziło o zwycięstwie ekipy z Wielkiego Jabłka.
  • Pod nieobecność dwóch największych gwiazd Nets ciężar gry na swoje barki ponownie wziął Kyrie Irving, autor 32 punktów i 8 asyst (12/19 z gry). Skuteczny był także Joe Harris, który dorzucił 24 oczka (10/16 z gry). Cenne trafienia zza łuku dostarczył Landry Shamet (18 punktów, 8 asyst, 3/7 za trzy), z kolei Jeff Green mimo wyraźnych problemów ze skutecznością (5/14 z gry, 1/6 za trzy) skompletował 15 punktów, 9 zbiórek i 6 asyst. Double-double z ławki rezerwowych dorzucił Bruce Brown (11 punktów, 11 zbiórek), natomiast Blake Griffin zakończył mecz z dorobkiem 16 punktów i 8 zbiórek.
  • W szeregach Pelicans prym wiedli przede wszystkim Zion Williamson (33 punkty, 7 zbiórek, 4 asysty) i Brandon Ingram (27 punktów, 5 asyst), ale jak się okazało było to za mało, by pokonać dziś Nets. Po 15 oczek dorzucili Lonzo Ball i kapitalny w ostatnich tygodniach Naji Marshall. Kira Lewis Jr. dołożył od siebie 11 punktów.

ATLANTA HAWKS – ORLANDO MAGIC 112:96

Statystyki na PROBASKET

  • Będący zdecydowanym faworytem tego pojedynku Hawks nie mogli pozwolić sobie na porażkę z dużo niżej notowanymi Magic, szczególnie biorąc pod uwagę nacisk ze strony New York Knicks i Boston Celtics w tabeli konferencji wschodniej. Po dobrym początku gości „Jastrzębie” przejęły inicjatywę i w drugiej kwarcie prowadziły już różnicą 19 oczek (58:39). Wszystko szło zgodnie z planem.
  • Przyjezdni z Orlando rozpoczęli drugą połowę od szybkiego 7:0 i po chwili zrobiło się naprawdę gorąco (76:70). Hawks mieli wówczas poważne problemy ze skutecznością. W samej trzeciej kwarcie podopieczni Nate’a McMillana trafili jedynie 7 z 26 rzutów z gry, pudłując przy tym wszystkich 6 prób zza łuku. Magic nie zdołali jednak w pełni wykorzystać momentu słabości Atlanty, która koniec końców wzięła się w garść i ponownie odskoczyła z wynikiem (98:79), przypieczętowując tym samym 32. zwycięstwo w tym sezonie.
  • Ponownie najlepszym punktującym Hawks okazał się Trae Young, autor 25 punktów i 7 asyst. Kluczowa w drodze do zwycięstwa okazała się także postawa Lou Williamsa, który w 24 minuty dorzucił 22 oczka. Efektowne double-double zanotowali Clint Capela (14 punktów, 19 zbiórek) i John Collins (11 punktów, 15 zbiórek). 14 punktów dołożył od siebie Bogdan Bogdanovic.
  • Po stronie Magic najlepiej dysponowani byli Cole Anthony (17 punktów, 8 asyst) i Wendell Carter Jr. (17 punktów, 9 zbiórek). Wspierali ich Gary Harris (14 pkt), Dwayne Bacon oraz Chasson Randle (po 10 pkt), ale to zdecydowanie za mało, by nawiązać walkę z Hawks.
  • Magic skutecznie realizują swój plan walki o jeden z najwyższych wyborów w tegorocznym drafcie. Na chwilę obecną Orlando może popisać się czwartym najgorszym bilansem w całej lidze (18-40). Niżej plasują się jedynie Detroit Pistons, Houston Rockets i Minnesota Timberwolves.

NEW YORK KNICKS – CHARLOTTE HORNETS 109:97

Statystyki na PROBASKET

  • New York Knicks mają do końca sezonu jeden z najtrudniejszych terminarzy w całej lidze, wobec czego zwycięstwo z bezpośrednim rywalem w walce o play-offs może na dłuższą metę okazać się decydujące. Zaczęło się od skromnej przewagi gospodarzy, po czym jednak obie ekipy rozpoczęły wyrównaną wymianę ciosów. Do przerwy minimalnie lepsi byli Charlotte Hornets (66:60).
  • W drugiej połowie przewaga Knicks zaczęła się powiększać, a to wszystko za sprawą świetnie dysponowanego RJ Barretta. 20-latek zdobył w trzeciej kwarcie aż 18 punktów, trafiając przy tym wszystkie cztery próby zza łuku. „Szerszenie” przegrały tę część gry 31:16, po czym w czwartej odsłonie dorzuciły jedynie 15 oczek. Tym samym podopieczni Jamesa Borrego pogrzebali swoje szanse na zwycięstwo.
  • Kapitalna dyspozycja po przerwie wystarczyła, by najlepszym punktującym Knicks został dziś RJ Barrett (24 oczka, 6/11 zza łuku). Po 17 punktów zdobyli wchodzący z ławki rezerwowych Derrick Rose i Immanuel Quickley. Double-double w postaci 16 punktów i 10 zbiórek popisał się Julius Randle, który rozdał przy okazji również 7 asyst. Cenne trafienia zza łuku dorzucił Reggie Bullock (16 pkt; 5/12 za trzy).
  • Po drugiej stronie sytuacja wyglądała już nieco mniej kolorowo. Liderem Hornets był rezerwowy P.J. Washington, zdobywca 26 punktów (6/10 zza łuku). Bliski triple-double był Terry Rozier (21 punktów, 8 asyst, 7 zbiórek), natomiast double-double skompletował Miles Bridges (15 pukntów, 14 zbiórek).
  • Knicks (32-27) wskakują tym samym na 5. miejsce w tabeli konferencji wschodniej i mogą przy okazji popisać się najdłuższą serią zwycięstw w całej NBA. Triumf nad Hornets był już siódmą kolejną wygraną ekipy z Wielkiego Jabłka. Charlotte (28-29) zajmują obecnie 8. pozycję, ale strata do pierwszej szóstki jest niewielka. Dodatkowo w najbliższych tygodniach do gry wrócić mogą Gordon Hayward i LaMelo Ball.

PORTLAND TRAIL BLAZERS – LOS ANGELES CLIPPERS 112:113

Statystyki na PROBASKET

  • Obie ekipy podeszły do tego pojedynku w okrojonych zestawieniach. W składzie Clippers zabrakło dziś Kawhia Leonarda, z kolei Blazers musieli radzić sobie bez Damiana Lillarda. Całe spotkanie stało jednak na bardzo wysokim poziomie, a żadna ze stron nie była w stanie na dłużej odskoczyć z wynikiem. O rezultacie zadecydowała zatem czwarta kwarta.
  • Na nieco ponad minutę przed końcową syreną CJ McCollum powiększył prowadzenie Blazers trafieniem zza łuku (112:107). Dwukrotnie odpowiedział jednak Paul George, który na 33,6s przed syreną doprowadził do stanu 112:111. Gospodarze mogli wówczas usytuować się w zdecydowanie lepszym położeniu przed kluczowym fragmentem gry, ale „trójkę” spudłował Norman Powell. Ostatnie posiadanie należało zatem do Clippers. Piłkę ponownie otrzymał Paul George, który po indywidualnej akcji wywalczył dwa rzuty osobiste. W takich sytuacjach PG13 się nie myli i pewnie wyprowadził LAC na prowadzenie 113:112. Portland mieli jeszcze 4,8 sekundy na zwycięstwo, ale z ponad czterech metrów spudłował McCollum.
  • Paul George był dziś niekwestionowanym liderem ekipy z Miasta Aniołów i zakończył spotkanie z dorobkiem 33 punktów i 11 zbiórek. Marcus Morris Sr. dorzucił 16 punktów, po 11 oczek dołożyli natomiast Nicolas Batum i DeMarcus Cousins. Nie najgorzej zaprezentowali się również Reggie Jackson (9 punktów, 6 asyst, 5 zbiórek) i Rajon Rondo (9 punktów, 7 asyst, 6 zbiórek).
  • Po stronie Blazers najlepsze zawody rozegrał CJ McCollum, zdobywca 28 punktów, 5 zbiórek i 5 asyst. Dobrze zaprezentował się też Norman Powell (23 pkt), ale obaj panowie mieli spore problemy ze skutecznością zza łuku (łącznie 6/22 za trzy). Świetnie w kluczowych momentach czwartej odsłony zagrał Carmelo Anthony, który na swoje konto zapisał ostatecznie 18 oczek. Anfernee Simons dorzucił 13 punktów, z kolei Enes Kanter otarł się o double-double (9 punktów, 9 zbiórek).
  • Clippers umacniają się tym samym na 3. miejscu w tabeli konferencji zachodniej. Blazers natomiast odnoszą czwartą porażkę na przełomie pięciu ostatnich spotkań i nie wykorzystują słabych wyników Los Angeles Lakers. Za ich plecami z kolei czyhają już Dallas Mavericks.

SACRAMENTO KINGS – MINNESOTA TIMBERWOLVES 120:134

Statystyki na PROBASKET

  • Choć w tabeli obie ekipy dzielą jedynie trzy pozycje, to znajdują się one w całkowicie innej sytuacji i położeniu. Timberwolves do końca będą walczyć o jak najgorszy bilans, by zachować swój wybór w tegorocznym drafcie (chroniony na miejscach 1-3), z kolei Kings mogą poszczycić się wyraźnie lepszym wynikiem, ale ich szanse na udział w turnieju play-in są znikome.
  • Od początku obie strony były niezwykle aktywne ofensywnie, co poskutkowało remisem aż 74:74 do przerwy. W trzeciej odsłonie tempo nieco spadło, ale wciąż nikt nie był w stanie wypracować sobie znaczącej przewagi. Dopiero w ostatniej kwarcie „Wilki” wykorzystały moment słabości Sacramento i po serii punktowej 14:0 odskoczyły na 13 oczek (128:115). Gospodarzom zabrakło czasu, by ponownie nawiązać walkę.
  • Kolejnym fantastycznym występem popisał się Anthony Edwards. 19-latek zdobył dziś 28 punktów (5/12 zza łuku) i robi kolejny krok w kierunku nagrody dla debiutanta sezonu. Świetnie zaprezentował się również Karl-Anthony Towns, autor 26 punktów i 18 zbiórek. Wchodzący z ławki rezerwowych D’Angelo Russell dołożył 28 oczek i 6 asyst (6/8 zza łuku). Wspomniany tercet wspierali Jaden McDaniels (13 pkt), Josh Okogie i Naz Reid (po 10 pkt).
  • Po stronie Kings na wysokości zadania stanęli jedynie Harrison Barnes (20 punktów, 8 zbiórek) i Maurice Harkless (20 punktów, 7 zbiórek). Zawiedli De’Aaron Fox (14 punktów, 5/17 z gry) i Buddy Hield (11 pkt). Chimezie Metu dorzucił 16 oczek, a Delon Wright 14.
  • Tym samym Timberwolves poprawiają swój bilans do 16-43 i wskakują przed Houston Rockets (15-43) w tabeli konferencji zachodniej. Kings z kolei do 10. San Antonio Spurs tracą już 5 zwycięstw. Obie ekipy zmierzą się ponownie już jutro.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments