Zaraz po tym jak Los Angeles Lakers przegrali 96:111 z New York Knicks, rozgrywający klubu z Miasta Aniołów – Dennis Schroder – został zapytany o to, co jest w tym sezonie sporym problemem Jeziorowców, a co zostało kolejny raz uwypuklone w starciu z nowojorczykami – zbyt duża liczba strat. Niemiec nie ukrywał swojego zdenerwowania.
Lakers popełnili w spotkaniu z Knicks, rekordowe w tym sezonie, 25 strat. – Dziękuję, dziękuję, dziękuję – odpowiedział Schroder, kiedy jeden z reporterów na pomeczowej konferencji wspomniał, że Jeziorowcy są na ostatnim miejscu w lidze pod względem średniej liczby strat na mecz. Musiało to naruszyć nieco nerwy rozgrywającego, w końcu był to już w tym sezonie dziewiąty mecz, w którym Lakers zanotowali przynajmniej 20 strat.
Osobiście Schroder był odpowiedzialny z pięć strat, najwięcej w drużynie. Słabe dbanie o piłkę sprawiły, że Lakers z zespołu, który dość niespodziewanie ograł wysoko Brooklyn Nets, w starciu z Knicks nie miał wiele do powiedzenia. – Wszystko zaczyna się ode mnie, ja biorę odpowiedzialność za to, jak to wyglądało. Musimy grać lepiej – przyznał Schroder.
Nie jest to jednak tak, że cała wina spada na Niemca – Andre Drummond zanotował cztery straty, a rzucił tylko trzy „oczka”. Pozostali starterzy LAL – Kyle Kuzma, Kentavious Caldwell-Pope i Markieff Morris – zanotowali na swoim koncie po trzy straty. – Fatalnie dzisiaj podawaliśmy, niekiedy podejmowaliśmy złe decyzje, ale w niektórych przypadkach świetnie funkcjonowała ich defensywa. Tak jak byliśmy świetni w ofensywie dwa dni temu, tak dzisiaj byliśmy równie fatalni, to rozczarowujące. Mieliśmy dzisiaj 25 starta, a dziewięć razy nasze rzuty zostały zablokowane, to też można liczyć jako stratę. Nie zagraliśmy dzisiaj dobrze – stwierdził trener Jeziorowców, Frank Vogel.
Lakers siedem strat zaliczyli w samej trzeciej kwarcie, kiedy to Knicks zanotowali serię punktową 26:16, która pozwoliła im na osiągniecie bezpiecznej przewagi. Jednak to nie tylko złe podania – Knicks często wyłuskiwali piłkę z rąk przeciwników. – Są świetni w tym elemencie. Julius Randle i Nerlens Noel mają fach w ręku, ogólnie cały ich zespół potrafi skutecznie odbierać piłkę. Próbowaliśmy wykonywać proste zagrania, ale nawet one nie wychodziły. Starty niesamowicie frustrują, już lepiej oddać jakikolwiek rzut. To wysysa z ludzi energię – dodał Caldwell-Pope.
Jeszcze przed tym spotkaniem Lakers mogli pochwalić się wygraniem trzech z ostatnich pięciu meczów, zaczęli wyglądać coraz lepiej. – Musimy jako grupa lepiej troszczyć się o piłkę. Oczywiście nie ma z nami Lebrona Jamesa, który ustawia wiele zagrywek, był najlepszym asystującym w poprzednim sezonie, ale nie możemy się tym usprawiedliwiać. Jeśli uda się nam to zmienić, będziemy dużo lepszym zespołem – oznajmił Morris.
Lakers zakończą serię pięciu meczów wyjazdowych spotkaniem z Charlotte Hornets, które już w nocy z wtorku na środę.