Ze Świętej Wojny sprzed lat pozostała już tylko Śnięta Wojna. Wynik meczu Śląska z Anwilem znany był przed rozpoczęciem spotkania i niespodzianki nie było. Prawdziwą strzelnicę urządzili sobie koszykarze King Wilków Morskich, którzy zaaplikowali Startowi aż 121 punktów. W Tarnobrzegu bez niespodzianki – Siarka pokonała Trefl, a w telewizyjnym pojedynku PGE Turów po walce pokonał MKS Dąbrowę Górniczą.
Niestety, najwięcej emocji w meczu, nazywanym kiedyś Świętą Wojną, było na trybunach, gdzie niezwykle elokwentnym dopingiem swoim zawodnikom pomagali kibice gospodarzy. Mecz kompletnie bez historii, oba zespoły dzieli obecnie różnica przynajmniej klasy.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa jeżeli szczecinianie rzuciliby krzesłem do kosza i ono by wpadło i to za trzy. Podopiecznym Marka Łukomskiego wychodziło wszystko, a kiedy dodamy do tego dyspozycję rywala, mogliśmy obejrzeć prawdziwy pogrom. Sześciu graczy gospodarzy zanotowało dwucyfrową liczbę punktów, a najwięcej – 18 – rzucił Michał Nowakowski. Na uwagę zasługuje skuteczność szczecinian – za 3 64%, za 2 73%.
W meczu na dnie Tauron Basket Ligi Siarka Tarnobrzeg bez większych problemów uporała się z Treflem Sopot. Sopocianie zagrali już bez Tyreeka Durena, który wybrał grę na atrakcyjniejszym, niż Sopot Cyprze. Gospodarze dyktowali warunki od samego początku, prowadząc nawet 23 punktami. Na pięć minut przed końcem Trefl zbliżył się na 5 punktów, ale dzięki radom z ławki od Zbigniewa Pyszniaka, gospodarze dowieźli zwycięstwo do końca.
20 punktów, 11 zbiórek i aż 6 zbloków zanotował Zach Robbins, a 22 oczka i 8 zbiórek dołożył Kacper Młynarski. Dla Trefla 21 punktów rzucił Josip Bilinovac.
Bardzo dużo walki mogli zobaczyć kibice, którzy zdecydowali się włączyć Polsat Sport News. Mimo że lepiej rozpoczęli przyjezdni, to na koniec pierwszej i drugiej kwarty na tablicy wyników widniał remis. Również w trzeciej kwarcie żaden z zespołów nie mógł wypracować sobie przewagi, a kluczowym wydarzeniem wydaje się odesłanie trenera Drażena Anzulovicia to szatni. Miało to miejsce w czwartej kwarcie i od tego momentu zawodnicy z Dąbrowy Górniczej stracili pomysł na składną grę. Akcje rozpaczy w końcówce może przyniosłyby rezultat, ale świetnie dysponowani gracze PGE Turowa pewnie punktowali z linii rzutów osobistych.
Dla zwycięzców 22 punkty i 9 zbiórek zanotował Cameron Tatum , zaś dla gospodarzy 23 punkty i 6 asyst zdobył Rashaun Brodaus.