Portland Trail Blazers po zaciętej końcówce pokonali Miami Heat, tym samym przerywając passę ostatnich dwóch porażek. New York Knicks dalej zaskakują, pokonując tym razem zespół z Waszyngtonu. Clippers w pewnym stylu pokonali graczy San Antonio Spurs, a druga drużyna z Los Angeles – Lakers – przegrała z liderem wschodu – 76ers. Po świetnym występie De’Aarona Foxa Sacramento Kings triumfowali nad Golden State Warriors.
MIAMI HEAT – PORTLAND TRAIL BLAZERS 122:125
- Obie drużyny bardzo mocno działały wczoraj podczas ostatniego dnia okienka transferowego. Dzisiaj musieli się skupić na wykonaniu zadania, jakim bez wątpienia było zwycięstwo. Zarówno Heat, jak i Blazers zajmują podobne miejsca w swoich Konferencjach, lecz nieco różni ich bilans (Heat 22-23, Blazers 26-18). Przez to cały mecz był niezwykle wyrównany i dopiero w ostatnich sekundach wyjaśniła się kwestia zwycięzcy.
- Pierwsza kwarta należała zdecydowanie dla Blazers, którzy zbudowali sobie siedem punktów przewagi. CJ McCollum zdobył w tej odsłonie aż 21 punktów. Druga i trzecia część tego spotkania była na tyle wyrównana, że na ostatnią kwartę zawodnicy wychodzili przy remisie 91:91. Ostatnia odsłona przyniosła wiele emocji, ponieważ już na sekundę do końca widniał remis 122:122. Jednak wtedy piłkę otrzymał Lillard i został sfaulowany podczas próby zza łuku. Ostatecznie wykorzystał rzuty wolne, które dały drużynie zwycięstwo.
- Najlepiej w zwycięskiej ekipie zagrał zdecydowanie CJ McCollum, który ostatecznie zakończył mecz z 35 punktami na koncie, dokładając do tego jeszcze 8 asysty. 22 punkty i 9 asyst zanotował natomiast Damian Lillard, któremu brakowało skuteczności, jednak w najważniejszym momencie zdołał dać drużynie zwycięstwo. 20 „oczek” dołożył z ławki Carmelo Anthony, a Enes Kanter zaliczył double-double (18 punktów, 16 zbiórek).
- W szeregach Miami Heat najlepszym graczem na parkiecie był Bam Adebayo, który zdobył 29 punktów. Równie dobrze zaprezentował się Herro, zdobywając również 29 „oczek”. 22 punkty dorzucił od siebie Kendrick Nunn, a 12, w tym wszystkie zza łuku, rzucił Duncan Robinson.
NEW YORK KNICKS – WASHINGTON WIZARDS 106:102
- New York Knicks nadal zaskakują całą ligę tym, że znajdują się aktualnie w czołowej piątce na wschodzie i są poważnymi kandydatami do fazy play-off. Kilka dni temu mierzyli się już z Washington Wizards i wtedy bardzo pewnie pokonali swoich rywali 131:113. Teraz sam początek wskazywał na to, że ten mecz będzie całkiem inny, ponieważ to Wizards zdominowali pierwsze dwie kwarty. Dopiero w trzeciej oraz czwartej Nowojorczycy rozpoczęli powrót z minus 17. W połowie czwartej odsłony tego spotkania zdołali wyrównać i wyjść na prowadzenie dzięki świetnej grze Juliusa Randle’a w ostatniej kwarcie. Knicks wygrali niewielką różnicą po znakomitym powrocie w ostatnich minutach.
- Najlepiej z całej drużyny New York Knicks zaprezentował się rezerwowy, mianowicie Alec Burks. Zdobył ostatecznie 27 punktów i dołożył do tego jeszcze 6 zbiórek. Bardzo ważnym zawodnikiem w samej końcówce okazał się niezawodny w tym sezonie RJ Barret, który zakończył mecz z 24 „oczkami” na koncie. Dołożył do tego 10 zbiórek i skompletował double-double. Immanuel Quickley rzucił 16 punktów, w tym bardzo ważną trójkę w końcowych minutach.
- Po stronie Wizards najlepszym graczem był zdecydowanie Bradley Beal. Lider drużyny zdobył 26 punktów i 9 razy asystował swoim kolegom. Na mecz nie dojechał Russell Westbrook, który popisywał się fatalną skutecznością (3/15). Ostatecznie zakończył z 13 punktami, lecz kompletnie przeszedł obok spotkania i na pewno zabrakło jego ważnych punktów w końcówce. Był bliski triple-double (13 punktów, 18 zbiórek i 9 asyst).
SAN ANTONIO SPURS – LOS ANGELES CLIPPERS 85:98
- Los Angeles Clippers grają w ostatnim czasie dość mocno w kratkę, przeplatając dobre występy wysokimi porażkami. Spurs również nie mogą ustatkować swojej formy, przez dzisiejsza przegrana była ich czwartą z rzędu. Zespół z Los Angeles pożegnał się z Lou Williamsem, a w jego miejsce przyszedł Rajon Rondo, czyli rozgrywający, którego potrzebowali. Clippers zajmują aktualnie 3. pozycję na zachodzie i potrzebowali wzmocnień, myśląc o walce o najwyższe cele w tym sezonie.
- Pierwsze minuty tego spotkania były naprawdę wyrównane. Zarówno pierwsza, jak i druga kwarta nie została zdominowana przez żadną z drużyn, a na przerwę gracze Spurs schodzili z 6 punktami przewagi. Druga połowa meczu należał zdecydowanie dla Los Angeles Clippers. Najpierw zdołali odrobić małą stratę, by potem skutecznie umocnić się na prowadzeniu. Mimo że w składzie brakowało największej gwiazdy, jaką jest Kawhi Leonard, to Clippers zdołali wygrali 13 „oczkami”.
- Najlepiej z drużyny z Los Angeles zaprezentował się rozgrywający Reggie Jackson. Zdobył 28 punktów, dokładając do tego 4 asysty oraz 4 zbiórki. 24 punkty dołożył również drugi z duetu gwiazd Paul George. PG13 zaliczył double-double, ponieważ jeszcze 13 razy zbierał piłkę spod kosza. Po 10 punktów dołożyli Zubac oraz Mann. Clippers wystąpili dziś w bardzo okrojonym składzie, a w rotacji trener Ty Lue miał do dyspozycji jedynie 8 graczy.
- W szeregach San Antonio Spurs najlepszym zawodnikiem okazał się DeMar DeRozan, który zakończył spotkanie z dorobkiem 23 punktów, 4 zbiórek i 2 asyst. Dejounte Murray dołożył 18 punktów, będąc drugim najlepszym graczem w zespole. Po 11 „oczek” dołożyli zarówno Jakob Poeltl, jak i Derrick White.
LOS ANGELES LAKERS – PHILADELPHIA 76ERS 101:109
- Najlepiej zapowiadające się starcie tej nocy. Lider Konferencji Wschodniej – 76ers – grał z czołową drużyną Zachodu. Jednak Lakers wystąpili w mocno osłabionym składzie, ponieważ brakowało dwóch czołowych graczy – LeBrona Jamesa oraz Anthony’ego Davisa. Mimo tego gospodarze tego starcia do samego końca walczyli, by odkuć się po ostatnich porażkach. Ta była ich czwarta przegraną z rzędu, więc gracze z Los Angeles lekko spadli w tabeli na zachodzie.
- Pierwsza kwarta była mocno wyrównana, lecz bardzo otwarta. Zakończyła się dużym wynikiem 27:24, lecz nie obyło się bez kontrowersji. Tuż po syrenie kończącej pierwszą część Dwight Howard zderzył się z przechodzącym Harrellem, przez co został wyrzucony z parkietu. Jednak ta sytuacja podziałała na nich motywująco, ponieważ najpierw odrobili stratę do połowy, by potem wyjść na znaczne prowadzenie. Przewagę zdołali utrzymać, lecz w końcówce Lakers bardzo mocno zbliżyli się do liderów wschodu.
- Pod nieobecność duetu gwiazd Davis-James wśród Jeziorowców najlepiej spisywał się Kyle Kuzma. Zakończył spotkanie z 25 punktami na koncie i 9 zbiórkami. 20 „oczek” dołożył Dennis Schroder, który zaliczył w tym spotkaniu double-double (20 punktów i 11 asyst). Caldwell-Pope dołożył 19 punktów, a dużą wartość z ławki wnosił Montrezll Harell (20 „oczek”).
- W drużynie Philadelphii 76ers zdecydowanie najlepszym graczem był Danny Green, który ostatecznie zgromadził na swoim koncie 28 punktów. Ben Simmons do 9 „oczek” dołożył również 12 zbiórek. Seth Curry rzucił 19 punktów, 17 dołożył od siebie Tobias Harris. Howard, który wyleciał z parkietu tuż po zakończeniu pierwszej kwarty, zdołał zdobyć 6 punktów.
SACRAMENTO KINGS – GOLDEN STATE WARRIORS 141:119
- Zespoły sąsiadujące ze sobą w tabeli będą przez resztę sezonu walczyć o udział w play-in. Jak na razie lepiej idzie Golden State Warriors, ponieważ mają bilans 22 wygranych i 23 porażek. W przypadku Kings wygląda to nieco gorzej, ponieważ wygrali 20 razy i 25 razy przegrali. Ten mecz od początku był rozgrywany pod dyktando Kings. Mimo że GSW potrafili wyjść na prowadzenie w drugiej kwarcie, to potem ich rywale momentalnie przejęli inicjatywę. Na czwartą kwartę podopieczni Luke’a Waltona wychodzili z zapasem 23 punktów. Nie dali sobie wydrzeć wygranej do samego końca.
- W przypadku tego spotkania można stwierdził, że był to teatr jednego aktora. De’Aron Fox zakończył to spotkanie z dorobkiem aż 44 punktów i 7 asyst. W dodatku trafiał na świetnej skuteczności (16/22 z gry). Richaun Holmes zaliczył double-double, zdobywając 25 punktów i 11 razy zbierając piłkę spod kosza. Tyrese Haliburton rzucił natomiast 21 punktów, a Kyle Guy wniósł z ławki rezerwowych 17 „oczek”.
- W składzie Golden State Warriors zabrakło najważniejszego zawodnika całej formacji, czyli Stephena Curry’ego. Mimo że Andrew Wiggins zdobył 26 punktów, to nie był w stanie wejść w buty niezawodnego gracza GSW. 19 punktów zdobyli Nico Mannion (rzucił 5 „trójek”) oraz Kelly Oubre Jr. Jordan Poole dołożył od siebie 17 punktów.