Jeszcze w pierwszej połowie starcia z Atlanta Hawks kontuzji doznał LeBron James. Lider Los Angeles Lakers musiał opuścić parkiet i już na niego nie wrócił. Na ten moment spekuluje się, że z powodu skręconej kostki będzie musiał odpocząć nawet do sześciu tygodni. Ostatecznie Jeziorowcy nie poradzili sobie bez swojego lidera. W pozostałych meczach obyło się raczej bez dodatkowych emocji – Philadelphia 76ers pewnie pokonali Sacramento Kings, a Los Angeles Clippers rozbili Charlotte Hornets. Ciekawiej było w Milwaukee, gdzie San Antonio Spurs postawili się miejscowym Bucks, ale ostatecznie przegrali. Wydaje się, że najlepszym spotkaniem minionej nocy było starcie pomiędzy Memphis Grizzlies, a Golden State Warriors, w którym gospodarze odgryźli się Wojownikom za ostatnią, wysoką, porażkę.
Los Angeles Lakers – Atlanta Hawks 94:99
- LeBron James opuścił parkiet z powodu zwichniętej kostki i na ten moment nie jest jasne, kiedy wróci. Dwie godziny po meczu klub poinformował, że data powrotu lidera Jeziorowców nie jest znana. Obrońcy tytułu muszą już sobie radzić bez Anthony’ego Davisa, który nie zagrał w ostatnich 14 spotkaniach i raczej nie zobaczymy go na parkiecie jeszcze w marcu.
- – Nic nie denerwuje mnie bardziej niż to, że nie mogę pomóc moim kolegom z drużyny. Cierpnie w środku i na zewnątrz, ale rehabilitacja zaczyna się teraz. Wrócę silniejszy niż kiedykolwiek – napisał LBJ na Twitterze.
- Solomon Hill, zawodnik Atlanty Hawks, próbując walczyć o piłkę wpadł w nogi LeBrona Jamesa. Ten wyraźnie skręcił swoją prawą kostkę i od razu upadł na parkiet z grymasem bólu na twarzy. Zanim LBJ na dobre opuścił grę, trafił jeszcze trójkę dobijając do 10 punktów. Poprosił o zmianę chwilę później i od razu udał się w kierunku szatni o własnych siłach, lecz wyraźnie wkurzony.
NBA: LeBron James kontuzjowany! “Nigdy tak nie krzyczał”
- John Collins rzucił 27 punktów i zebrał 16 piłek, najwięcej w sezonie, Trae Young dołożył 14 punktów i 11 zbiórek. Hawks rozpoczęli ośmiomeczową trasę wjazdową od ósmej kolejnej wygranej. Zespół z Georgii jest niepokonany od kiedy trenerem został Nate McMillan. Wydaje się, że jeśli kontuzja LBJ-a okaże się bardzo poważna, Lakers mogą mieć spory problem.
- Bez Jamesa w składzie Jeziorowcom udało się prowadzić do przerwy jednym punktem. Jednak spudłowanie 11 kolejnych rzutów na początku trzeciej kwartu sprawiło, że Hawks mogli zbudować bezpieczną przewagę. Danilo Gallinari 14 ze swoich 18 punktów zdobył po przerwie, pozwalając Hawks na osiągnięcie najdłuższej serii wygranych od stycznia 2015 roku.
- – To była pierwsza rzecz, jaką przekazałem chłopakom – nie możemy się zrelaksować tylko dlatego, że LeBron jest kontuzjowany. Powiedziałem, że musimy wciąż grać naszą koszykówkę i to właśnie chłopcy zrobili – przyznał McMillan. Absencja Jamesa, a wcześniej Davisa i Marca Gasola, sprawiła, że Jeziorowcy grali bez trzech nominalnych starterów. Gasol nie zagrał w siódmym kolejnym meczu ze względu na protokoły sanitarne. Hawks wygrali w Staples Center z Lakers po raz pierwszy od marca 2016 roku.
- Dla Lakers 23 punkty i 11 zbiórek zanotował Montrezl Harrell, Dennis Schroder, grając przeciwko swojej byłej drużynie, dołożył 16 punktów i siedem asyst. Lakers przegrali po raz pierwszy od czterech spotkań, ale wydaje się, że teraz jest to ich najmniejszy problem. Harrell zasugerował, że zagranie Hilla miało mało wspólnego z czystą walką o piłkę.
Memphis Grizzlies – Golden State Warriors 111:103
- Rewanż Grizzlies za poniesioną poprzedniej nocy porażkę udał się w 100-procentach. Grizzlies zadanie mieli jednak dodatkowo ułatwione. Z gry oprócz nieobecnych wcześniej Curry’ego, Wisemana i Paschalla wypadł również Looney. Ta strata okazała się dla Warriors kluczowa.
- Miejsce Looneya zajął niedoświadczony Alen Smailagic, którego głównym zadaniem było powstrzymywanie Jonasa Valenciunasa. Młody wysoki Dubs na wymagającym zadaniu poległ całkowicie. W zaledwie osiem minut złapał pięć fauli na doświadczonym Litwinie. Wojownicy nie mieli czym odpowiedzieć ani w zbiórkach, ani w obronie.
- Gdy na zegarze pozostały 2 minuty i 43 sekundy Jordan Poole dzięki skutecznej trójce, wyprowadził Warriors na prowadzenie 100-99. Odpowiedź Memphis była najlepsza z możliwych. Seria 8-0 wyprowadziła Grizzlies na bezpieczne prowadzenie, a Warriors musieli tym razem przełknąć gorycz porażki.
- Najwięcej punktów dla gospodarzy zdobyli Jonas Valenciunas (19 punktów i 15 zbiórek), Dillon Brooks (19 punktów), Brandon Clarke (16), Desmond Bane (15), Ja Morant (14) oraz Kyle Anderson (13).
- Dla ekipy z San Francisco najwięcej punktów uzyskali Jordan Poole (26), Andrew Wiggins (20), Kelly Oubre Jr. (12) oraz Juan Toscano-Anderson (11). Słaby mecz rozegrał Draymond Green, który na swoim koncie zgromadził tylko 7 punktów, 8 zbiórek i 3 asysty. Brak Stepha Curry’ego oraz Jamesa Wisemana był w tym meczu bardzo widoczny.
- Obie drużyny zagrały na niezbyt wysokiej skuteczności. Zwycięscy Grizzlies trafili 39% swoich rzutów z pola, natomiast Warriors zaledwie 34%.
Autor: Paweł Mazur
Philadelphia 76ers – Sacramento Kings 129:105
- Kluczem do sukcesu Sixers miała być w tym meczu postawa Tobiasa Harrisa. To właśnie na jego barkach pod nieobecność Embiida, Simmonsa i Curry’ego miała spoczywać odpowiedzialność za wynik. Harris z trudnego zadania wywiązał się wzorowo, a dotychczasowi zmiennicy starterów wykonali zadanie bezbłędnie, pokonując Kings 129-105.
- „Swoim nastawieniem i grą na boisku nadawał dziś ton naszej drużynie. Rozegrał fenomenalny mecz” – chwalił swojego podopiecznego Doc Rivers. Harris w pierwszej połowie meczu zdobył 23 z 29 wszystkich swoich punktów. Swoją ambitną postawą sprawił, że Sixers szybko osiągnęli wyraźną przewagę i przez pozostałą część spotkania całkowicie kontrolowali przebieg wydarzeń.
- Sixers zmiażdżyli rywali już w pierwszej kwarcie, którą wygrali 42-21. Podopieczni trafiali jak natchnieni. Drogę do kosza odnalazło 16 z 26 wszystkich ich z rzutów, z czego 6 na 8 zza łuku. Całkowicie zdominowani i zaskoczeni skuteczną grą osłabionych rywali goście nie potrafili podnieść się po tym ciosie. Sixers na koniec drugiej odsłony prowadzili 73-52, a gdy trzecia kwarta dobiegała końca 106-80. Philadelphia w całym meczu trafiała ze skutecznością 56% z pola (48/86) oraz 48% zza łuku (11-23). Harris oraz zmiennicy rozegrali świetne spotkanie. Ich zwycięstwo ani przez moment nie było zagrożone.
- Najwięcej punktów dla Philadelphii zdobył wspominany Tobias Harris, który z linijką 29 punktów, 11 zbiórek i 8 asyst był o krok od triple-double. Shake Milton zdobył 28 punktów, Danny Green 18, a Tony Bradley dołożył od siebie 14. Wchodzący z ławki Dwight Howard rzucił 10 punktów i zebrał 13 piłek.
- Najwięcej punktów dla gości zdobyli Buddy Hield (25), De’Aaron Fox (16), Harrison Barnes (12), Tyrese Haliburton (11) oraz Richaun Holmes (10). Trener Luke Walton postawą swoich podopiecznych był mocno zawiedziony. Po zwycięstwie w Bostonie z osłabionymi Sixers spodziewał się równie dobrego występu swoich zawodników.
Autor: Paweł Mazur
Milwaukee Bucks – San Antonio Spurs 120:113
- Giannis Antetokounmpo rzucił 26 punktów i rozdał 15 asyst, najwięcej w sezonie, a ogólnie siedmiu zawodników Bucks zanotowało dwucyfrową zdobycz punktową. Khris Middleton dołożył 23 punkty, a Jrue Holiday 21 punktów. Do tego Giannis był bliski triple-double, notując na swoim koncie osiem zbiórek. Zespół z Wisconsin wygrał już szósty mecz z rzędu, jest to ich najdłuższa seria w tym sezonie.
- Lonnie Walker zanotował dla Spurs 31 punktów – rekord kariery, a DeMar DeRozan dołożył 22 „oczka” Walker trafił 13 z 21 rzutów z gry, w tym pięć z dziewięciu prób zza łuku. Spurs przegrywali 98:94 po celnych rzucie Walkera, ale Middleton odpowiedział trójką, a następnie Pat Connaughton trafił spod kosza. Kolejne dwa trafienia Middletona zza łuku w ostatnich pięciu minutach spotkania pozwoliły Bucks na utrzymanie bezpiecznej przewagi.
- Donte DiVincenzo rzucił 12 punktów i zebrał 13 piłek – najwięcej z całej drużyny Bucks, która wygrała już 11 z 12 ostatnich meczów. Brook Lopez i Connaughton dołożyli po 11 „oczek”, a były gracz Spurs – Bryn Forbes – 10 punktów. Bucks odrobili 14-punktów starty z pierwszej połowy, a pomogła w tym nieco gra strefą. – Na początku spotkania myślałem, że trafiali każdy rzut. Jednak po chwili zaczęliśmy częściej zmieniać krycie i to się opłaciło. Giannis i Jrue naprawdę utrudniali życie obrońcom Spurs – powiedział Middleton.
- Spurs zakończyli pięciomeczową trasę wyjazdową z bilansem 3-2. – To piąty mecz w siódmym dniu. Kilku ważnych zawodników nie grało. Nie ma to jednak znaczenia, każdy ma wyjść i walczyć. Zanotowaliśmy dzisiaj 29 asyst przeciwko świetnej drużynie, jesteśmy zadowoleni z naszej gry – powiedział trener Spurs, Gregg Popovich.
Los Angeles Clippers – Charlotte Hornets 125:98
- Paul George rzucił 21 punktów i miał 10 asyst, Kawhi Leonard dodał 17 „oczek”, a tak przekonywująca wygrana z pewnością przyda się podopiecznym Tyronna Lue’a. Terence Mann dołożył 16 punktów, a Lou Williams 15. Aż siedmiu graczy Clippers zanotowało dwucyfrową zdobycz punktową, cały zespół trafił wszystkie z 23 rzutów osobistych. Clippers wygrali dopiero trzeci z ostatnich ośmiu meczów.
- Dla Hornets 21 punktów rzucił Miles Bridges, Gordon Hayward dołożył 17 „oczek”. To trzecia z rzędu porażka Hornets, dwie z nich różnicą 25 punktów. Hornets przegrywali 17 punktami już w pierwszej kwarcie. Clippers utrzymali bezpieczną przewagę, a Leonard nie musiał wychodzić na parkiet w czwartej kwarcie. – Jesteśmy bardzo dobrym zespołem kiedy gramy z pełnym zaangażowaniem – Mann.
- LaMeo Ball rzucił 13 punktów i zagrał sporo minut mimo tego, że wyraźnie było widać, że ma problem z nadgarstkiem. – Trzeba oddać Clippers, że zagrali świetnie, to bardzo dobry zespół. My mamy sporo młodych zawodników, którzy grają duże minuty. W każdym meczu pokazujemy, że jesteśmy w stanie walczyć, wciąż walczymy, pokazujemy to każdej nocy – powiedział trener Hornets, James Borrego.
- Hornets są w trakcie pięciomeczowej trasy objazdowej – na razie trzy mecze przegrali. Ekipa z Karoliny Północnej nie wygrała w Staples Center z Clippers od lutego 2009 roku. – Nie graliśmy, lekko mówiąc, dobrze w ostatnich trzech spotkaniach. Możemy grać zdecydowanie lepiej, to pewne. Nie możemy się tym przejmować, musimy wyciągnąć wnioski i dalej cieszyć się grą. Nie ma powodów da zwieszania głowy, przechodziliśmy już w tym sezonie przez takie serie. Zagraliśmy z trzema fantastycznymi drużynami – przyznał Hayward.