W Waszyngtonie na wyżyny swoim umiejętności wspięli się Russell Westbrook i Bradley Beal, którzy poprowadzili Wizards do pierwszego od pięciu spotkań zwycięstwa z faworyzowanymi Utah Jazz. Inny kapitalny duet Edwards-Towns zaskoczył Phoenix Suns. Wpadki nie zaliczyli natomiast Lakers, którzy mimo drobnych problemów rozprawili się z Charlotte Hornets. New York Knicks rzutem na taśmę pokonali Orlando Magic, z kolei Atlanta Hawks zdemolowali OKC Thunder. Dobrze zagrali również Blazers, którzy drugi raz z rzędu ograli Pelicans.
WASHINGTON WIZARDS – UTAH JAZZ 131:121
- Goście z Utah przegrali w marcu już czwarty mecz. Tym razem ich pogromcami okazali się nieobliczalni Washington Wizards. Duet Beal–Westbrook rozegrał fenomenalne spotkanie, a Jazz zupełnie nie potrafili ich przystopować. Właśnie za sprawą świetnej gry wspomnianego duetu, Wizards prowadzili do przerwy 64-46. Po wyrównanej i zakończonej remisem trzeciej odsłonie Jazz zaczęli redukować stratę dopiero w ostatnich 12-minutach. Czasu starczyło im tylko na to, aby zmniejszyć dystans do 9-punktów. Broniący uzyskanej we wcześniejszych fragmentach meczu przewagi Wizards, w końcowych minutach meczu skutecznie egzekwowali rzuty osobiste. Osobiste Beala, Westbrooka i Neto zahamowały pościg faworyzowanych Jazzmanów.
- Bradley Beal i Russell Westbrook byli nie do zatrzymania w czwartkowym spotkaniu. Beal rzucił rywalom 43 oczka, natomiast Westbrook zaliczył dwunaste triple-double w sezonie, na które złożyło się 35 punktów, 15 zbiórek i 13 asyst. Russ w najlepszy możliwy dla siebie sposób zrehabilitował się za kosztowną stratę w meczu z Kings, która kosztowała Wizards zwycięstwo.
- Punkty dla Wizards zdobywali wszyscy dostępni w tym meczu zawodnicy. Oprócz Westbrooka i Beala najwięcej punktów uzyskali Rui Hachimura (12), Robin Lopez (11), Alex Len (9), Garrison Mathews (7) oraz Raul Neto (6).
- Joe Ingles zdobył dla Jazz 34 punkty i poprawił tym samym swój rekord kariery. Australijczyk trafił 8 na 10 prób zza łuku. Najwięcej punktów zdobył jednak Donovan Mitchell – 42, natomiast inni zawodnicy Jazz wypadli nieco gorzej. 10 punktów i 13 zbiórek zgromadził Gobert, a Royce O’Neal dołożył 11 oczek. Skuteczny zazwyczaj Jordan Clarkson tym razem zdobył tylko 7 punktów.
- Podopieczni Quina Snydera wpadli w marcu w wyraźny dołek. W ostatnich dziesięciu spotkaniach zanotowali bilans 5-5.
Autor: Paweł Mazur
ATLANTA HAWKS – OKLAHOMA CITY THUNDER 116:93
- Hawks dominowali przez całe spotkanie. Dobra gra Younga, Collinsa oraz Bogdanovica sprawiła, że gospodarze do przerwy prowadzili 21-punktami. Po kolejnych 12-minutach ich przewaga wzrosła do 25 oczek, a czwarta kwarta pozostała już tylko formalnością. Gospodarze wygrali ostatecznie z przewagą 23-punktów, notując przy tym siódme zwycięstwo z rzędu.
- Najwięcej punktów dla gospodarzy zdobyli Trea Young oraz Bogdan Bogdanovic – obaj po 23 oczka. 19 punktów dołożył John Collins, a Kevin Huerter 10. Clint Capela rzucił 8 punktów i zebrał 8 piłek, a wchodzący z ławki Gallinari zgromadził 8 punktów i 9 zbiórek.
- Wśród gości najlepszy był Shai Gilgeous-Alexander, który zdobył 19 punktów. Oprócz niego punktowali jeszcze Ty Jerome (18), Al Horford (11), Kenrich Williams (10) oraz Theo Maledon (10).
- Goście byli drużyna gorszą niemal w każdym aspekcie gry. Zebrali 39 piłek przy 50 Hawks, rozdali 18 asyst przy 26 Hawks oraz zdobyli tylko 40 punktów z pomalowanego przy 52 Atlanty.
Autor: Paweł Mazur
NEW YORK KNICKS – ORLANDO MAGIC 94:93
- Knicks zagrali w tym meczu bez kilku kluczowych zawodników. Ze składu wypadli Derrick Rose, Elfrid Payton, Immanuel Quickley oraz Austin Rivers. Inni musieli wziąć na siebie odpowiedzialność za zdobywanie punktów. Gdy na 3 minuty przed końcem trzeciej kwarty Knicks prowadzili 69-54 wydawało się, że już nic nie jest w stanie odebrać im zwycięstwa. Magic mieli jednak inne plany i za sprawą serii 21-5 szybko odrobili stratę. Po wyrównanej i dramatycznej końcówce gospodarze zdołali jednak wyszarpać zwycięstwo, a kluczowy okazał się przechwyt Reggiego Bullocka, który na 5 sekund przed końcem przejął podanie Evana Fourniera do Nikoli Vucevica.
- Julius Randle zaliczył kolejne triple-double w obecnym sezonie. Silny skrzydłowy Nowego Jorku zgromadził 18 punktów, 10 zbiórek i 17 asyst. Najlepszym strzelcem Knicks był jednak doświadczony Alec Burks, który rzucił 21 punktów. Oprócz nich punktowali jeszcze Reggie Bullock (20), R.J. Barrett (17) oraz Frank Ntilikina (13).
- Najwięcej punktów dla gości z Florydy zdobyli Evan Fournier (23), Nikola Vucevic (17) oraz Aaron Gordon (17). Pozostali zawodnicy Magic nie przekroczyli bariery 10 punktów.
- Drużynie Magic faza playoffs zaczyna uciekać, natomiast Knicks potwierdzają, że o playoffs zamierzają w tym roku walczyć do końca. Walka na wschodzie będzie bardzo zacięta.
Autor: Paweł Mazur
PHOENIX SUNS – MINNESOTA TIMBERWOLVES 119:123
- Do wielkiej niespodzianki doszło w Arizonie. Zwycięstwo gości na 4,7 sekundy przed końcem efektownym wsadem przypieczętował Juancho Hernangomez. W ostatnich sekundach piłkę mieli gospodarze, ale nawet trzypunktowy rzut CP3, który okazał się niecelny, nie zmieniłby losów spotkania. Goście zwyciężyli czterema punktami (123:119).
- Fenomenalne spotkanie rozegrało dwóch graczy Wilków – Anthony Edwards i Karl-Anthony Towns. Pierwszoroczniak klubu z Minnesoty zdobył rekordowe w swojej karierze 42 punkty, trafiając 15 z 31 rzutów. Edwards zebrał też z tablicy 7 piłek. Jedno oczko mniej uzyskał Towns, który otarł się o triple-double (41 punktów, 10 zbiórek i 8 asyst).
- Lider zespołu z Minneapolis zagrał na fantastycznej skuteczności, trafiając 15 z 24 rzutów z gry (62,5%). KAT trafił również 5 z 7 oddanych rzutów trzypunktowych (71,4%). Trzecim najlepszy wynik punktowy to „zaledwie” 14 punktów Juancho Hernangomeza. Hiszpański środkowy uzyskał też 5 zbiórek.
- Po stronie Phoenix Suns fantastyczne spotkanie rozegrał Devin Booker, autor 35 punktów, 6 asyst, ale również 5 strat. Najlepszy strzelec klubu z Arizony trafił 13 z 22 rzutów z gry (59,1%). Po 17 punktów zdobyli Chris Paul i Mikal Bridges. Rozgrywający Suns dołożył 7 zbiórek i 5 asyst, z kolei Bridges zapisał na swoje konto również 5 zbiórek i 8 asyst.
- Phoenix Suns (26-13) zajmują trzecie miejsce w konferencji zachodniej. Okazję do rewanżu z klubem z Minneapolis będą mieli już jutro. Mecz Suns – Timberwolves odbędzie się w nocy z piątku na sobotę o godzinie trzeciej.
Autor: Mateusz Malinowski
PORTLAND TRAIL BLAZERS – NEW ORLEANS PELICANS 101:93
- Drugie z rzędu spotkanie obu ekip. Poprzedni pojedynek po dramatycznej końcówce zakończył się zwycięstwem Blazers. Podopieczni Terry’ego Stottsa potwierdzili dziś swoją wyższość nad Pelicans, ogrywając ich po raz kolejny.
- Po wyrównanej pierwszej kwarcie gracze Portland odskoczyli nieco z wynikiem, choć nie byli w stanie w pełni zdominować spotkania. Kiedy w trzeciej odsłonie ich przewaga osiągnęła pułap 13 „oczek”, goście odpowiedzieli serią 8:0. Wyjątkowo gorąco zrobiło się jednak w czwartej odsłonie. Na 1:20 przed końcową syreną Pelicans po skutecznie wykończonym przez Ziona Williamsona alley-oopie przegrywali jedynie pięcioma punktami (89:94). Szansy na zmniejszenie strat nie wykorzystał jednak Brandon Ingram, którego „trójka” nie doleciała nawet do obręczy. Pomimo wysokiej i agresywnej defensywy rywala Blazers zachowali zimną krew i nie dali wyrwać sobie zwycięstwa.
- Choć tym razem obyło się bez słynnego już „Dame Time”, to Damian Lillard wciąż zaprezentował kawał dobrej koszykówki. 30-latek zakończył spotkanie z dorobkiem 36 punktów (12/22 z gry, 6/15 za trzy), lecz popełnił przy tym 7 strat i nie uzyskał ani jednej asysty. Wchodzący z ławki Carmelo Anthony dorzucił 15 punktów, z kolei double-double uzyskali Enes Kanter (16 punktów, 13 zbiórek) i Robert Covington (10 punktów, 10 zbiórek).
- W ekipie Stana Van Gundy’ego najwięcej punktów zapisał na swoje konto Zion Williamson (26 punktów, 10 zbiórek). Problemy ze skutecznością mieli Brandon Ingram (19 punktów, 7/21 z gry) i Lonzo Ball (15 punktów, 8 asyst, 6/15 z gry). Poza wymienioną trójką najwięcej punktów zdobył Josh Hart (9 „oczek”, 8 zbiórek).
LOS ANGELES LAKERS – CHARLOTTE HORNETS 116:105
- Od samego początku to LeBron James był siłą napędową zespołu Los Angeles Lakers. W pierwszej połowie 36-latek zdobył 22 punkty, trafiając 8 z 9 rzutów z gry. Przy wsparciu Dennisa Schrodera „Jeziorowcy” prowadzili w drugiej kwarcie różnicą aż 18 punktów (51:33). Kiepsko spisywali się wówczas liderzy Hornets – LaMelo Ball i Gordon Hayward – którzy do przerwy zdobyli łącznie tylko 8 punktów (Ball – 6 punktów, 2/8 z gry; Hayward – 2 punkty, 1/4 z gry).
- Hornets rozpoczęli trzecią odsłonę od dwóch sekwencji „2+1” Haywarda i Bridgesa, kilku skutecznych akcji podkoszowych i „trójki” Balla, dzięki czemu momentalnie odrobili straty (64:64). Przez pierwsze 6 minut drugiej połowy Lakers zdobyli jedynie 4 punkty. Kyle Kuzma odpowiedział jednak dwukrotnie zza łuku, swoje dołożył także LeBron i choć „Jeziorowcy” odzyskali prowadzenie, to Charlotte stale utrzymywali się w zasięgu maksymalnie trzech posiadań.
- W czwartej „ćwiartce” przyjezdni ponownie mieli spore problemy z odpowiednim rytmem gry. Lakers odskoczyli, a po chwili James Borrego zdjął z parkietu LaMelo Balla, który na swoim koncie miał już pięc fauli. 19-latek pojawił się na parkiecie niespełna 2 minuty przed syreną, ale jego obecność nie odmieniła losów spotkania. Gospodarze byli w końcówce konsekwentni, a gwoździem do trumny „Szerszeni” okazało się wymuszone przez Alexa Caruso ofensywne przewinienie Gordona Haywarda.
- Niekwestionowanym liderem Lakers był dziś LeBron James. Skrzydłowy zakończył spotkanie z dorobkiem 37 punktów, 8 zbiórek i 6 asyst. Wspierali go m.in. Dennis Schroder (22 punkty, 7 asyst) i Kyle Kuzma (12 pkt). Solidnie punktował także Talen Horton-Tucker (12 pkt).
- W szeregach Charlotte prym wiódł dziś LaMelo Ball, który pomimo słabiej pierwszej połowy i ograniczonego czasu gry w czwartej kwarcie zdobył 26 punktów, 7 asyst i 5 zbiórek. Terry Rozier dołożył 20 „oczek”, P.J. Washington 18, a Devonte’ Graham 12. Nieco rozczarował natomiast Gordon Hayward (7 punktów, 10 asyst, 9 zbiórek, 3/8 z gry).
- Hornets notują tym samym drugą z rzędu porażkę po wcześniejszej serii czterech kolejnych zwycięstw. Na odpowiednie tory powrócili natomiast Lakers (28-13), którzy wykorzystali wpadkę Phoenix Suns i wrócili na 2. pozycję w tabeli konferencji zachodniej.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Kyrie zostanie wolnym agentem. Wiemy co stanie się potem
- Kurtki, bluzy i buty Nike za połowę ceny! 3000 produktów! Nowa, wielka wyprzedaż
- NBA: Mecz Gwiazd ustalony? To będzie zupełnie nowe doświadczenie
- Wyniki NBA: Lakers przegrali wygrany mecz, sensacja w Toronto, błysk duetu Miller-Ball
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo
- NBA: George z kolejną kontuzją, Embiid gasi pożar benzyną
- NBA: Khris Middleton jest gotowy. Dlaczego więc nie wraca?
- NBA: Bane chciał być jak Morant. Szkoda, że nie w pozytywnym sensie
- Buty Jordan za połowę ceny! 100 modeli w nowej, szybkiej wyprzedaży