Dziś do gry po przerwie na Weekend Gwiazd powróciły kolejne zespoły. W jednym z najciekawiej zapowiadających się pojedynków Brooklyn Nets pokonali Boston Celtics po świetnym występie Kyriego Irvinga. Trójka Tony’ego Snella na równi z końcową syreną zapewniła Hawks zwycięstwo nad Raptors. Swoich przeciwników zdemolowali Milwaukee Bucks i Los Angeles Clippers. Thunder nie bez problemów poradzili sobie z Mavericks, którzy musieli jednak radzić sobie bez kluczowych zawodników.
CHARLOTTE HORNETS – DETROIT PISTONS 105:102
- Pierwsze starcie obu ekip w obecnym sezonie. W dziesięciu ostatnich meczach Hornets wygrywali 5-krotnie, natomiast Pistons zanotowali tylko 3 tryumfy. Faworyzowane Szerszenie wracają do gry we własnej hali po sześciomeczowej serii wyjazdowej. Spośród 17 domowych pojedynków na swoją korzyść rozstrzygnęli dotychczas dziewięć starć.
- Hornets prowadzili do przerwy 9-punktami, jednak w trzeciej odsłonie Pistons odrobili straty. Ostatnie 12 minut meczu toczyło się już niemal do końca punkt za punkt. Gdy do finałowej syreny pozostały trzy minuty sprawy w swoje ręce wziął Terry Rozier. Obrońca Szerszeni zdobył aż 12 z ostatnich 15 punktów drużyny i tym samym wyszarpał zwycięstwo z rąk Pistons. Rozier był bohaterem ostatnich minut, trafił dwie ważne trójki i nie mylił się z linii rzutów osobistych.
- W całym meczu Scary Terry zdobył 17 punktów, co świadczy o tym, że jego gra nie układała się tak, jakby sobie tego życzył. Swoją fantastyczną postawą w ostatnich trzech minutach meczu zupełnie zatarł negatywny obraz nieudanych akcji z początkowej fazy meczu.
- Najlepszymi strzelcami Hornets byli P.J. Washington (20 punktów, 9 zbiórek) oraz Gordon Hayward (17) i wspomniany Rozier (17). Cody Zeller dołożył 15 oczek, a nieco słabszy tego dnia LaMelo Ball 7 punktów i 9 asyst.
- Najlepszym strzelcem drużyny z Motor City był Jerami Grant, który zdobył 32 punkty i zebrał 8 piłek. Oprócz niego 14 oczek dołożył Saddiq Bey oraz 11 punktów i 8 asyst Svi Mykhailiuk. Grant po raz kolejny udowadnia, że jest mocnym kandydatem do nagrody dla zawodnika, który poczynił największy postęp (Most Improved Player).
Autor: Paweł Mazur
BROOKLYN NETS – BOSTON CELTICS 121:109
- Boston przystępował do meczu z myślą o wygraniu piątego meczu z rzędu. Rywal trafił się jednak zacny. Gospodarze z Brooklynu wygrali dziewięć z dziesięciu ostatnich meczów i po transferze Blake’a Griffina stali się jeszcze trudniejszym rywalem do pokonania.
- Mecz bez dwóch zdań należał do Kyrie Irvinga. Gwiazdor Nets, już drugi raz w tym sezonie niemiłosiernie karci swoich byłych pracodawców. Rezultat, jaki widniał na tablicy wyników po trzech odsłonach to 88-86, w związku z czym o tryumfie, której z drużyn zadecydować miała czwarta odsłona. Gdy po kilku minutach odpoczynku w początkowej fazie finałowej kwarty Irving w końcu wrócił na boisko, wynik zaczął Bostonowi błyskawicznie uciekać. W ostatnich 7 i pół minutach meczu Nets rzucili rywalom 21 oczek, tracąc zaledwie 14. Irving rzucił w tym czasie dwie kluczowe trójki i nie pomylił się z linii rzutów osobistych. Boston na skuteczną grę lidera Brooklyn nie potrafił odpowiedzieć. Pudłowali zza łuku oraz z półdystansu zaliczyli zarówno Tatum, jak i Walker oraz Brown.
- Kyrie Irving zdobył dla Brooklyn Nets 40 punktów, James Harden zgromadził na swoim koncie 22 punkty, 10 zbiórek i 8 asyst, wchodzący z ławki Landry Shamet dołożył 18 punktów (6 na 9 zza łuku), a Joe Harris 12. Kibice Nets na debiut Blake’a Griffina muszą jeszcze poczekać.
- Najwięcej punktów dla gości z Bostonu zdobyli Jayson Tatum (31), powracający po kontuzji Marcus Smart (19), Daniel Theis (17), Jaylen Brown (13) oraz Kemba Walker (11). Przy lepszej skuteczności Browna i Walkera Celtics z pewnością mieliby większe szanse na zwycięstwo. Po serii czterech zwycięstw tym razem podopieczni Brada Stevensa musieli niestety uznać wyższość rywali.
Autor: Paweł Mazur
TORONTO RAPTORS – ATLANTA HAWKS 120:121
- Ekipa Raptors w meczu z nieobliczalnymi Hawks wystąpili bez trzech zawodników pierwszej piątki. Protokół bezpieczeństwa Covid-19 wykluczył z gry Freda VanVleeta, Pascala Siakama i OG Anunoby’ego. Obie drużyny w ostatnich pięciu zanotowały po 5 zwycięstw. Hawks zanotowali jednak dwie wygrane z rzędu, natomiast osłabienie Raptors dwie porażki.
- Goście z Atlanty po dość zwariowanym spotkaniu przedłużyli swoją serię zwycięstw do trzech meczów. Pojedynek w Amalie Arena miał niecodzienny przebieg. Hawks wygrali pierwszą kwartę 11 punktami, po czym dwie kolejne odsłony przegrali aż 21-punktami. W ostatnich minutach meczu, z osłabionych brakiem kilku podstawowych liderów Raptors powietrze wyraźnie zeszło. Młodzi gracze Hawks zwyciężyli w czwartą odsłonę 11 oczkami i ostatecznie pokonali Raptors 121-120. Rzut zza łuku na zwycięstwo niemal równo z końcową syreną oddał Tony Snell.
- Gospodarze jeszcze na sześć minut przed końcem meczu prowadzili 14-punktami, jednak od tego momentu goście rozpoczęli swój skuteczny, jak się ostatecznie okazało pościg. W końcowych minutach za trzy trafiali Young, Gallinari, Huerter oraz wspomniany bohater meczu Tony Snell.
- Najwięcej punktów dla zwycięskiej ekipy Hawks zdobyli Trae Young (37), Danilo Gallinari (20), Kevin Huerter (19) oraz John Collins (13). Clint Capela dołożył 9 punktów i 19 zbiórek.
- W drużynie Raptors trafiali Norman Powell (33 punkty), Chris Boucher (29 punktów i 9 zbiórek), Kyle Lowry (17 punktów i 12 asyst) oraz Aron Baynes i Stanley Johnson po 11 oczek.
Autor: Paweł Mazur
CHICAGO BULLS – PHILADELPHIA 76ERS 105:127
- Pomimo nieobecności Joela Embiida i Bena Simmonsa, którzy przez potencjalny kontakt z osobą zakażoną opuścili również Mecz Gwiazd, podopieczni Doca Riversa bez większych problemów ograli Chicago Bulls.
- Pod nieobecność liderów „Szóstek” ciężar zdobywania punktów rozłożył się na kilku zawodników. Najwięcej „oczek” zaaplikował przeciwnikom Tobias Harris (24 punkty, 8/15 z gry). Wchodzący z ławki Dwight Howard zanotował double-double w postaci 18 punktów i 12 zbiórek. 16 punktów dorzucił Furkan Korkmaz (1/6 zza łuku), a 10 punktów i 8 zbiórek padło łupem Shake’a Miltona (5/15 z gry). Wracając do graczy wyjściowej piątki – zastępujący Embiida Tony Bradley trafił wszystkie siedem rzutów i zakończył spotkanie z dorobkiem 14 punktów.
- O ile druga połowa spotkania była raczej jednostronna, o tyle w pierwszej „Byki” były w stanie kilkukrotnie odrobić znaczące straty. Podopieczni Billy’ego Donovana ze stanu 25:37 doprowadzili do remisu 50:50. Ostatecznie 76ers prowadzili jednak po dwóch kwartach 64:57, a w trzeciej i czwartej odsłonie i przewaga wzrosła.
- Mimo porażki kilku zawodników Bulls zasłużyło na wyróżnienie. Lauri Markkanen, który powrócił do rotacji Chicago po ponad miesiącu, zdobył 23 punkty (8/11 z gry). Udanego występu po dłuższej przerwie nie zaliczył natomiast Otto Porter, autor zaledwie trzech „oczek” (1/6 z gry). Zach Lavine dorzucił 19 punktów i 7 zbiórek, a Coby White 18 punktów.
MIAMI HEAT – ORLANDO MAGIC 111:103
- Podopieczni Erika Spoelstry pokonali ekipę z Florydy. Kluczowa dla losów spotkania okazała się czwarta kwarta, którą Heat wygrali ośmioma punktami (29:21). Najlepszym graczem został Jimmy Butler, który otarł się o triple-double (27 punktów, 8 zbiórek i 11 asyst). Drugi najlepszy wynik uzyskał Kelly Olynyk (20 punktów i 7 zbiórek).
- 17 punktów i 5 asyst dołożył Tyler Herro, a 13 rezerwowy rozgrywający, Kendrick Nunn. Dla Heat była to druga wygrana z rzędu. Z bilansem 19-18 zajmują piątą pozycję w konferencji wschodniej.
- Dla Magic najwięcej punktów zanotował Nikola Vucevic (24). Czarnogórski lider Magików uzyskał double-double (24 punkty i 17 zbiórek). Trzy oczka mniej zdobył Dwayne Bacon (21). 17 punktów, 7 asyst i 6 strat zapisał na swoje konto Michael Carter-Williams.
- Dla Orlando Magic była to 6. porażka z rzędu. Z bilansem 13-24 zajmują 14. miejsce w konferencji wschodniej. Następnym rywalem Magic będą San Antonio Spurs.
Autor: Mateusz Malinowski
MILWAUKEE BUCKS – NEW YORK KNICKS 134:101
- Zespół ze stanu Wisconsin bez większych problemów pokonał pewnie nowojorskich Knicks różnicą ponad trzydziestu punktów. Najskuteczniejszym graczem Bucks został Giannis Antetokounmpo, który kontynuuje znakomitą formę od Meczu Gwiazd, uzyskując tym razem triple-double (24 punkty, 10 zbiórek i 10 asyst). Dla lidera klubu z Milwaukee była to piąta potrójna zdobycz w sezonie, a 23 w karierze.
- Drugi najlepszy wynik uzyskał Bryn Forbes, notując 21 punktów. Obrońca Bucks trafił wszystkie rzuty trzypunktowe (7/7, 100%). Po 14 punktów dołożyli Khris Middleton i Brook Lopez. 12 oczek na 100% skuteczności gry zanotował DJ Augustin.
- Najwięcej punktów po stronie Knicks uzyskał RJ Barrett (22). 17 punktów i 8 zbiórek zapisał na swoje konto Alec Burks, a 15 dołożył Immanuel Quickley. Słabsze spotkanie rozegrał Julius Randle. Jeden z liderów nowojorskiej ekipy zdobył 7 punktów, 8 zbiórek i 6 asyst, ale również 5 strat. Randle trafił zaledwie 3 z 12 rzutów z gry.
- Milwaukee Bucks z bilansem 23-14 zajmują trzecią pozycję w konferencji wschodniej. Następnym rywalem Koziołków będą Washington Wizards. Nowojorczycy przegrali drugie spotkanie w ostatnich trzech meczach. Mając bilans 19-19 znajdują się na siódmej pozycji na Wschodzie. Kolejnym przeciwnikiem Knicks będą Oklahoma City Thunder.
Autor: Mateusz Malinowski
NEW ORLEANS PELICANS – MINNESOTA TIMBERWOLVES 105:135
- W pierwszej kwarcie nic nie wskazywało na całkowitą dominację Minnesoty Timberwolves. Po 12 minutach gry New Orleans Pelicans prowadzili bowiem 34:27, a w drugiej „ćwiartce” powiększyli swoją przewagę do 12 punktów.
- Solidną linijkę po raz kolejny już w tym sezonie zanotował Zion Williamson. 20-latek zdobył 24 punkty i 5 zbiórek (9/13 z gry), choć jego współczynnik +/- był najniższy w zespole (-29). Po 13 „oczek” dołożyli Brandon Ingram (5/14 z gry, 1/6 za trzy) i Steven Adams (do tego 12 zbiórek, w tym siedem pod atakowanym koszem).
- Goście zdołali odzyskać prowadzenie i do przerwy wygrywali różnicą siedmiu punktów (67:60). W drugiej połowie kontynuowali jednak swoją dominację. Po serii 11:0 przewaga podopiecznych Chrisa Fincha wzrosła do 19 „oczek” (89:70). Gospodarze nie byli już w stanie odpowiedzieć na zadany im cios.
- Kapitalne zawody rozegrali dziś młodzi gracze Wolves. 21-letni Jaylen Nowell zdobył 28 punktów (11/13 z gry, 6/7 zza łuku), ustanawiając tym samym rekord swojej kariery. Debiutujący na parkietach NBA Anthony Edwards dorzucił 27 punktów (10/22 z gry). 20-letni Jaden McDaniels dołożył 20 „oczek”, a Karl-Anthony Towns 16.
- Pomimo niespodziewanego zwycięstwa Timberwolves wciąż mogą popisać się najgorszym bilansem w całej NBA (8-29). Pelicans z kolei odnieśli piątą porażkę na przełomie sześciu ostatnich spotkań, a ich dystans do 10. miejsca, gwarantującego walkę o play-offs, zdecydowanie się powiększył.
OKLAHOMA CITY THUNDER – DALLAS MAVERICKS 116:108
- Do dzisiejszego spotkania Mavericks podeszli w mocno okrojonym składzie. Rick Carlisle nie mógł bowiem skorzystać z usług Luki Doncicia i Kristapsa Porzingisa. W ich miejsce do wyjściowej piątki wskoczyli Willie Cauley-Stein oraz Jalen Brunson.
- Oklahoma City Thunder bezlitośnie wykorzystali absencję kluczowych graczy Dallas i poprzez konsekwentne egzekwowanie założeń ofensywnych prowadzili po pierwszej kwarcie 35:19. Co ciekawe, była to jedyna część gry, którą podopieczni Marka Daigneaulta zdołali wygrać. Nie był to jednak koniec ich dominacji. W trzeciej odsłonie gospodarze prowadzili różnicą nawet 21 punktów (80:59).
- Do głosu doszli jednak Mavs. Świetnie spisywali się Josh Richardson (27 pkt), Tim Hardaway Jr. (24 pkt) i wspomniany Jalen Brunson (26 pkt). To m.in. ich postawa przyczyniła się do serii 12:0 i zmniejszenia straty Dallas do zaledwie dwóch „oczek” (101:103) w czwartej kwarcie. Wówczas jednak ciężar gry na swoje barki wziął Shai Gilgeous-Alexander. 22-latek dwukrotnie punktował po indywidualnej akcji, a w ścisłej końcówce pewnie wykorzystał rzuty osobiste. Niezwykle istotna była również postawa Alekseja Pokuševskiego w defensywie. 19-latek powrócił do rotacji Thunder po kilkutygodniowej przygodzie w G-League i od razu wskoczył do wyjściowej piątki (spędził na parkiecie 30 minut). Gospodarze raz jeszcze odskoczyli i dowieźli zwycięstwo do końcowej syreny.
- Prym w OKC ponownie wiódł Shai Gilgeous-Alexander, autor 32 punktów i 6 asyst (11/22 z gry, 1/5 zza łuku). O double-double otarł się Al Horford (21 punktów, 9 zbiórek). Luguentz Dort i wspomniany Pokuševski dołożyli po 14 punktów.
- Dla Mavericks jest to pierwsza porażka po serii czterech zwycięstw z rzędu. Thunder odnoszą z kolei czwarte zwycięstwo na przełomie sześciu spotkań i w dalszym ciągu zachowują szansę na 10. miejsce w konferencji zachodniej.
LOS ANGELES CLIPPERS – GOLDEN STATE WARRIORS 130:104
- Spotkanie to było zdecydowanie bardziej jednostronne, niż wskazuje na to wynik. Golden State Warriros zdołali bowiem w końcówce zniwelować straty, choć jeszcze w trzeciej odsłonie przegrywali różnicą 39 punktów (104:65).
- W szeregach Clippers najlepszym punktującym był dziś Kawhi Leonard. Skrzydłowy LAC zdobył 28 punktów i 9 zbiórek, trafiając 5 z 7 rzutów zza łuku. Paul George dorzucił 17 punktów (5/14 z gry), a Serge Ibaka 14. W obliczu zdecydowanie przewagi szkoleniowiec Tyronn Lue wpuścił do gry łącznie 11 zawodników rezerwowych. Warto również podkreślić, że po 11 minutach parkiet z urazem kolana opuścił Patrick Beverley.
- Po drugiej stronie żaden z zawodników nie był w stanie przekroczyć bariery 15 „oczek”. Po 15 punktów zdobyli Kelly Oubre Jr. (7/14 z gry, 1/5 zza łuku) i Andrew Wiggins (5/12 z gry, do tego 8 zbiórek). Stephen Curry (6/16 z gry, 1/8 zz łuku), James Wiseman i Jordan Poole dołożyli po 14 punktów. Draymond Green zakończył spotkanie z dorobkiem 12 punktów i zaledwie 2 asyst.
- Warriors kończą tym samym podróż po zachodnim wybrzeżu z bilansem 0-4. W kolejnym spotkaniu podopieczni Steve’a Kerra zmierzą się z faworyzowanymi Utah Jazz. Clippers z kolei przełamują się po trzech kolejnych porażkach.
PORTLAND TRAIL BLAZERS – PHOENIX SUNS 121:127
- Niezwykle wyrównane spotkanie, w którym o rezultacie przesądziły losy czwartej kwarty. Do przerwy padł bowiem remis (60:60), z kolei w trzeciej odsłonie Blazers wypracowali sobie skromną, czteropunktową przewagę.
- Suns zdecydowanie lepiej weszli w ostatnią część gry. Podopieczni Monty’ego Williamsa byli skuteczni zza łuku (13/24 na przełomie całego spotkania), podczas gdy kilka istotnych „trójek” spudłował Damian Lillard. Goście przejęli kontrolę nad spotkaniem, odskoczyli z wynikiem i spokojnie dowieźli zwycięstwo do końcowej syreny.
- Kapitalny mecz rozegrał Devin Booker, autor 35 punktów, 8 asyst i 5 zbiórek (12/21 z gry). W czwartej kwarcie to jednak Chris Paul był najpewniejszym elementem zespołu (19 punktów, 7 asyst). Mikal Bridges dorzucił 18 „oczek”, a wchodzący z ławki Jae Crowder i Cameron Payne po 13.
- Mimo porażki po raz kolejny efektownie zaprezentował się Damian Lillard. 30-letni rozgrywający zdobył 30 punktów, 8 asyst i 7 zbiórek (5/12 za trzy). Wspomógł go Enes Kanter, autor double-double w postaci 16 punktów i 11 zbiórek. Mimo solidnych zdobyczy problemy ze skutecznością mieli Carmelo Anthony (13 punktów, 4/12 z gry) i Gary Trent Jr. (17 punktów, 5/16 z gry, 4/11 zza łuku).
- Suns przedłużają tym samym swoją serię zwycięstw do pięciu. Zespół z Arizony wygrał również 14 z ostatnich 16 spotkań i umocnił się na 2. miejscu w tabeli konferencji zachodniej.
SACRAMENTO KINGS – HOUSTON ROCKETS 125:105
- Po wyrównanej pierwszej kwarcie Kings odskoczyli z wynikiem i do końcowej syreny nie pozwolili Rockets nawet na nawiązanie walki. Aż czterech zawodników wyjściowej piątki Sacramento zdobyło co najmniej 20 punktów. Prym wiódł przede wszystkim De’Aaron Fox, któremu niewiele zabrakło do triple-double (30 punktów, 9 asyst, 7 zbiórek). Równo po 20 „oczek” dorzucili Buddy Hield (5/13 zza łuku, do tego 7 asyst), Harrison Barnes (double-double z 11 zbiórkami) i Richaun Holmes (double-double z 11 zbiórkami).
- W szeregach Rockets kluczową postacią był Victor Oladipo, autor 23 punktów i 9 asyst. Jego działania pomogły co prawda przyjezdnym z Houston w zniwelowaniu straty (81:93), ale Kings szybko odpowiedzieli kolejną serią punktową. Oprócz 28-latka punktowali również Eric Gordon (17), Jae’Sean Tate (16), a także Kevin Porter Jr. i Kenyon Martin Jr. (po 13).
- Niechluba seria Rockets trwa zatem w najlepsze. Dla ekipy z Teksasu jest to już czternasta porażka z rzędu. Podopieczni Stephena Silasa z bilansem 11-24 plasują się na 14. miejscu w tabeli konferencji zachodniej. Niżej są jedynie Minnesota Timberwolves (8-29).
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Zaskakujący pomysł D’Angelo Russella! Chce reprezentować… Litwę?!
- NBA: Kyrie zostanie wolnym agentem. Wiemy co stanie się potem
- Kurtki, bluzy i buty Nike za połowę ceny! 3000 produktów! Nowa, wielka wyprzedaż
- NBA: Mecz Gwiazd ustalony? To będzie zupełnie nowe doświadczenie
- Wyniki NBA: Lakers przegrali wygrany mecz, sensacja w Toronto, błysk duetu Miller-Ball
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo
- NBA: George z kolejną kontuzją, Embiid gasi pożar benzyną
- NBA: Khris Middleton jest gotowy. Dlaczego więc nie wraca?
- NBA: Bane chciał być jak Morant. Szkoda, że nie w pozytywnym sensie