Po szalonych końcówkach i trafieniach w ostatnich sekundach swoje mecze wygrali Cleveland Cavaliers i Dallas Mavericks. Detroit Pistons bez większych problemów ograli Orlando Magic, z kolei Milwaukee Bucks nie pozostawili większych szans Minnesocie Timberwolves. Kolejne zwycięstwa odnieśli również liderzy konferencji wschodniej – Brooklyn Nets pokonali Sacramento Kings, a Philadelphia 76ers wygrała z Toronto Raptors. W innym pojedynku na szczycie Nuggets okazali się lepsi od Blazers, z kolei w Los Angeles Clippers zakończyli serię zwycięstw Washington Wizards.
CLEVELAND CAVALIERS – ATLANTA HAWKS 112:111
- O końcowym rezultacie zadecydowała szalona końcówka. Na nieco ponad minutę przed końcową syreną Collin Sexton (29 pkt) zmniejszył przewagę Hawks do zaledwie jednego „oczka”. Goście nie wykorzystali swojej szansy na zwiększenie prowadzenia, wobec czego na 36 sekund przed syreną piłka raz jeszcze była w rękach Cavs. Kapitalnym przechwytem popisał się jednak Kevin Huerter (22 pkt) i wówczas wydawało się, że jest już po meczu.
- Po raz kolejny nie popisał się jednak Trae Young, który choć otarł się o triple-double (27 punktów, 12 asyst, 7 zbiórek, 9/27 z gry, 1/7 zza łuku), to zawiódł w kluczowym momencie. Najpierw wydawało się, że rozgrywający straci piłkę po wyjściu poza linię boczną. Hawks zachowali jednak posiadanie, po czym 22-latek spudłował rzut z wyskoku.
- Cavaliers mieli 10 sekund na oddanie ostatniego rzutu. Sexton zauważył niekrytego Lamara Stevensa (8 pkt), który w efektowny sposób wpakował piłkę do kosza, przypieczętowując tym samym końcowy rezultat. Atlanta nie wykorzystała bowiem 4 sekund, które pozostały jeszcze na zegarze.
- Oprócz wspomnianego Sextona dobry występ zaliczył Darius Garland (17 punktów, 8 asyst). Cenne minuty z ławki dostarczył Dylan Windler (15 punktów, 5/5 zza łuku). Po stronie Hawks John Collins zdobył 13 punktów, Clint Capela 12 (i 16 zbiórek), a Tony Snell 11.
ORLANDO MAGIC – DETROIT PISTONS 93:105
- Drugi z rzędu pojedynek obu ekip. W niedzielę po kapitalnym meczu Nikoli Vucevicia górą byli Magic, natomiast dziś po trzech z rzędu porażkach przełamali się Detroit Pistons.
- Od początku spotkania to „Tłoki” były stroną przeważającą. Podopieczni Dwane’a Caseya nie potrafili jednak utrzymać 15-punktowego prowadzenia z pierwszej kwarty. Magic zdołali odrobić straty i do przerwy przegrywali różnicą jedynie 2 „oczek” (51:53).
- W drugiej połowie Pistons potwierdzili jednak swoją wyższość i zdominowali większość aspektów gry. Magic mieli spore problemy ze skutecznością z gry, co ułatwiło pracę przyjezdnym. Liderem Orlando ponownie był Vucević, autor 20 punktów i 9 zbiórek (8/22 z gry, najgorszy wskaźnik +/- w całym zespole, -18). 14 punktów dorzucił Evan Fournier (4/14 z gry), a Terrence Ross 13 i 8 zbiórek (4/12 z gry).
- Po drugiej stronie najwięcej punktów zdobył debiutujący na parkietach NBA Saben Lee, dla którego było to najlepszy jak dotąd występ w lidze (21 punktów, 4 asysty, 8/11 z gry, 3/3 zza łuku). Dobrze zagrali Jerami Grant (17 punktów, 7 zbiórek, 6 asyst) i Dennis Smith Jr. (14 pkt). Bliski double-double był natomiast Mason Plumlee (7 punktów, 12 zbiórek).
BROOKLYN NETS – SACRAMENTO KINGS 127:118
- W składzie Nets ponownie zabrakło Kevina Duranta. Do rosnącej listy nieobecnych dołączył Jeff Green, który ze względu na uraz ramienia opuścił pierwszy mecz w tym sezonie. Steve Nash zmuszony był użyć już 19. różnego ustawienia wyjściowej piątki.
- Ofensywa Nets szalała od samego początku, aplikując rywalom 42 „oczka” w pierwszej kwarcie (42:28). Kapitalne zawody rozgrywał James Harden (29 punktów, 14 asyst, 11 zbiórek), który zanotował już szóste triple-double tego sezonu.
- Kings odpowiedzieli jeszcze przed przerwą, z kolei w trzeciej odsłonie zdołali nawet na moment odzyskać prowadzenie (96:95). Niekwestionowanym liderem przyjezdnych był De’Aaron Fox, zdobywca 27 punktów i 8 asyst. 23-latek trafił 5 z 8 rzutów zza łuku. Po 40 minutach na parkiecie 23 punkty, 9 asyst i 3 przechwyty dorzucił wchodzący z ławki Tyrese Haliburton. Double-double wywalczyli Richaun Holmes (18 punktów, 11 zbiórek) i Marvin Bagley III (12 punktów, 10 zbiórek).
- Po dwóch „trójkach” Joe Harrisa (18 pkt) w czwartej kwarcie Brooklyn ponownie odskoczył z wynikiem. W dalszym ciągu punktował również Harden, choć zimną krew zachowali też Kyrie Irving (29 punktów, 7 asyst) i godnie zastępujący Duranta Bruce Brown (29 punktów, 11/13 z gry). Po serii 14:1 losy spotkania były już przesądzone.
- Nets utrzymują tym samym 2. pozycję w tabeli konferencji wschodniej, tuż za plecami Philadelphii 76ers. Kings notują z kolei ósmą porażkę z rzędu i z bilansem 12-19 okupują 13. lokatę zachodu.
DALLAS MAVERICKS – BOSTON CELTICS 110:107
- Przełomowa w tym spotkaniu okazała się czwarta kwarta, w której to gospodarze po trójce Brunsona na 3:57 przed końcem objęli najwyższe w meczu 12-punktowe prowadzenie (101:89). Dzięki znakomitej postawie Kemby Walkera i Jaysona Tatuma Celtom udało się wrócić do spotkania i na 37,6 sekundy przed końcem, po celnym rzucie Browna, objąć jednopunktowe prowadzenie (105:104).
- Po czasie wziętym przez trenera Carlisle skutecznie za trzy punkty trafił Luka Doncić (107:105). Na 9,5 sekundy przed końcem, celnym layupem odpowiedział Jaylen Brown (107:107). Wszystko na to wskazywało, że potrzebna będzie dogrywka, jednak gwoździem do trumny Celtics okazał się dagger Luki Doncicia na 0,7 sekundy przed końcem meczu. Gospodarze wygrali trzema punktami (110:107), a słoweński lider Mavs zdobył 6 punktów w ostatnich 15 sekundach spotkania.
- To po prostu bardzo wyjątkowy zawodnik – powiedział po meczu trener, Rick Carlisle. – Gracze tacy jak Michael Jordan, LeBron James, Larry Bird, Kobe Bryant mieli laserowe skupienie uwagi w takich sytuacjach. Luka też do nich należy. Trudno jest wyjaśnić, jak działają ich umysły – dodał.
- Bohater spotkania po raz kolejny był bliski triple-double, notując 31 punktów, 10 zbiórek i 8 asyst. Lider Mavs trafił 6 z 8 oddanych rzutów zza łuku (75%). Poza Donciciem, świetni w tym meczu byli Jalen Brunson (22 punkty) i Josh Richardson (16 oczek). 14 punktów dołożył Tim Hardaway Junior, jednak jego skuteczność rzutów z gry, zwłaszcza tych zza linii 7,24 pozostawiała wiele do życzenia.
- Po stronie Celtics najwięcej punktów zdobył świeżo upieczony All-Star, czyli Jaylen Brown. Bostoński skrzydłowy uzyskał 29 punktów, 7 zbiórek i 5 asyst. Jedno oczko mniej zanotował Jayson Tatum (28), dokładając do dorobku punktowego 6 zbiórek. 21 punktów zapisał na swoje konto Kemba Walker.
- Jaylen Brown po raz pierwszy został nominowany do meczu gwiazd. Gwiazdor Celtics nie jest jednak pewien czy zasługuje na to wyróżnienie. – Nie czuję się All-Starem, ponieważ jesteśmy poniżej 50% zwycięstw – powiedział po meczu.
Autor: Mateusz Malinowski
NEW YORK KNICKS – GOLDEN STATE WARRIORS 106:114
- W słynnej hali Madison Square Garden po raz pierwszy w tym sezonie pojawili się kibice. Ze względów bezpieczeństwa na trybunach legendarnego obiektu mogło pojawić się około 2 tysięcy fanów. Ale w Nowym Jorku nawet mały tłum może wydać potężny dźwięk, dopóki Steph Curry go nie uciszy.
- Kilku fanów wrzeszczało, co było niesamowite, a ja i Draymond rozmawialiśmy o tym. Nie ma lepszego uczucia – nie obchodzi mnie, czy to 19 lub 25 tysięcy – uwielbiasz uciszać ten tłum – powiedział Curry. – To było fajne doświadczenie, biorąc pod uwagę, że niewiele aren miało w tym roku fanów, a to robi ogromną różnicę – dodał.
- Do zwycięstwa nad Knicks poprowadził właśnie Stephen Curry, notując 37 punktów, 6 zbiórek i asyst. Lider Warriors zagrał na bardzo dobrej skuteczności z gry, zwłaszcza zza łuku, trafiając 7 z 14 rzutów (50%). 19 punktów i 8 zbiórek uzyskał Kelly Oubre Jr. 16 punktów i 5 zbiórek zdobył Andrew Wiggins, a 14 James Wiseman. Tylko 7 punktów, ale za to 9 zbiórek i 12 asyst dołożył Draymond Green.
- Po stronie Knicks standardowo najlepszym graczem został Julius Randle, który dostał zresztą pierwszą nominację do udziału w All-Star Game. Lider Nowojorczyków zdobył 25 punktów, 10 zbiórek i 7 asyst. 20 punktów zapisał na swoje konto Elfrid Payton. 16 punktów i 8 asyst uzyskał Derrick Rose.
Autor: Mateusz Malinowski
TORONTO RAPTORS – PHILADELPHIA 76ERS 102:109
- Goście ze stanu Pensylwania już w pierwszej kwarcie postawili trudne warunki gry, wygrywając po 12 minutach spotkania 19 punktami (37:18). Dla Raptors sytuacja nieznacznie poprawiła się w drugiej kwarcie i po pierwszej połowie Sixers prowadzili 13 oczkami (55:42).
- W drugiej połowie podopieczni Doca Riversa kontrolowali wydarzenia na parkiecie, wygrywając po trzech kwartach 14 punktami (79:65). Czwartą kwartę co prawda siedmioma punktami wygrali Raptors (37:30), ale nie miało to żadnego wpływu na końcowy wynik.
- Sześciu koszykarzy Sixers zanotowało dwucyfrowy wynik punktowy. Najwięcej oczek uzyskał Tobias Harris (23). Skrzydłowy Philadelphii miał też 7 zbiórek i 5 asyst. Swój najlepszy wynik punktowy w tym sezonie zanotował Furkan Korkmaz. Turecki obrońca zdobył 19 punktów i 7 zbiórek.
- Double-double padło łupem Joela Embiida (18 punktów i 12 zbiórek). Lider Szóstek nie do końca może zaliczyć ten mecz do udanych, gdyż trafił zaledwie 3 z 13 rzutów z gry (23%) i miał też 6 strat. 15 punktów, 9 zbiórek i 7 asyst dołożył Ben Simmons.
- Po stronie Raptors 24 punkty i 6 asyst zanotował Norman Powell. Drugi najlepszy wynik uzyskał Pascal Siakam, notując 22 punkty, 6 zbiórek i 7 asyst. 12 punktów, 8 zbiórek i asyst zdobył Fred VanVleet.
Autor: Mateusz Malinowski
MILWAUKEE BUCKS – MINNESOTA TIMBERWOLVES 139:112
- Mecz bez większej historii. Przed dłuższą część pierwszej połowy pojedynek był stosunkowo wyrównany. Bucks zamknęli jednak drugą kwartę serią punktową 17:3, a po przerwie kontynuowali swoją dominację, prowadząc w pewnych momentach różnicą 29 „oczek”.
- Świetny mecz rozegrał Giannis Antetokounmpo. Grek zakończył spotkanie z dorobkiem 37 punktów, 8 asyst i 8 zbiórek, a także 2 bloków i przechwytów, trafiając przy tym 13 z 18 rzutów z gry. Wsparcie stanowił wchodzący z ławki Bryn Forbes, autor 23 punktów. Po 15 „oczek” dorzucili Khris Middleton i Brook Lopez.
- Warto wspomnieć, że Antetokounmpo wyprzedził dziś Boba Dandridge’a na liście najlepiej punktujących zawodników Bucks wszechczasów i z dorobkiem 11 490 „oczek” plasuje się na 5. miejscu. Do czwartego Michaela Redda 26-latek traci jedynie 64 punkty.
- Po stronie gości tylko dwóch graczy zdobyło więcej niż 13 punktów. Malik Beasley rzucił 26 punktów, podobnie jak Karl-Anthony Towns, który otarł się o triple-double (26 punktów, 11 asyst, 8 zbiórek).
- Minnesota notuje tym samym dziewiątą porażkę na przełomie dziesięciu ostatnich spotkań. „Wilki” mogą popisać się najgorszym bilansem w lidze (7-25), który na chwilę obecną gwarantuje wielką szansę na wybór w pierwszej trójce draftu 2021.
DENVER NUGGETS – PORTLAND TRAIL BLAZERS 111:106
- Nuggets rozpoczęli to spotkanie z wysokiego „C” i już w pierwszej kwarcie prowadzili różnicą 11 punktów. Mimo kapitalnej postawy Nikoli Jokicia (41 punktów, 17/32 z gry) Blazers jeszcze przed przerwą zdołali odrobić straty, a w trzeciej kwarcie przez większość czasu utrzymywali skromne prowadzenie. O końcowym rezultacie miała zadecydować ostatnia odsłona.
- W czwartej kwarcie wyższy bieg wrzucił Jamal Murray (24 punkty, 8 asyst). 24-latek w znaczącym stopniu przyczynił się do serii 10:2 Nuggets i prowadzenia 103:94. Dwa efektowne bloki Derricka Jonesa Jr’a (18 pkt), a także „trójki” Damiana Lillarda (25 punktów, 13 asyst, 4/11 zza łuku) i Carmelo Anthony’ego (24 pkt) utrzymały Portland w grze do samego końca, ale gracze Denver zachowali zimną krew na linii rzutów wolnych i nie dali wyrwać sobie zwycięstwa z rąk.
- Dla Blazers (18-13) jest to już trzecia z rzędu porażka, która w dodatku znacząco osłabia ich pozycję w czołowej ósemce zachodu. Nuggets wskoczyli natomiast na 7. miejsce i z bilansem 17-14 depczą Portland po piętach.
LOS ANGELES CLIPPERS – WASHINGTON WIZARDS 135:116
- Po pięciu z rzędu zwycięstwach, w tym niespodziewanej wygranej z Los Angeles Lakers, efektowną serię Wizards zakończyli LA Clippers. Podopieczni Tyronna Lue świetnie weszli w spotkanie (44:22) i już w drugiej kwarcie wydawało się, że goście się nie podniosą.
- O sile rażenia Clippers stanowili dziś Kawhi Leonard (32 punkty, 7 zbiórek, 13/20 z gry) i Paul George (30 punktów, 11/17 z gry). Solidne występy z ławki rezerwowych zanotowali również Reggie Jackson (17 pkt) i Ivica Zubac (12 punktów, 12 zbiórek).
- Po przerwie Wizards zdołali jednak zniwelować stratę do zaledwie 5 punktów (94:99). Dobry mecz rozegrał bowiem Bradley Beal, autor 28 „oczek”. Double-double w postaci 20 punktów, 10 asyst i 9 zbiórek dołożył Russell Westbrook, z kolei Moritz Wanger dorzucił 21 punktów i 7 zbiórek.
- Końcówka spotkania ponownie należała jednak do Clippers. Gospodarze raz jeszcze powiększyli swoją przewagę, która już do końca oscylowała w granicy 20 punktów. LAC notują tym samym 23. zwycięstwo w tym sezonie i umacniają się na 2. miejscu w tabeli konferencji zachodniej.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Zaskakujący pomysł D’Angelo Russella! Chce reprezentować… Litwę?!
- NBA: Kyrie zostanie wolnym agentem. Wiemy co stanie się potem
- Kurtki, bluzy i buty Nike za połowę ceny! 3000 produktów! Nowa, wielka wyprzedaż
- NBA: Mecz Gwiazd ustalony? To będzie zupełnie nowe doświadczenie
- Wyniki NBA: Lakers przegrali wygrany mecz, sensacja w Toronto, błysk duetu Miller-Ball
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo
- NBA: George z kolejną kontuzją, Embiid gasi pożar benzyną
- NBA: Khris Middleton jest gotowy. Dlaczego więc nie wraca?
- NBA: Bane chciał być jak Morant. Szkoda, że nie w pozytywnym sensie
- Buty Jordan za połowę ceny! 100 modeli w nowej, szybkiej wyprzedaży