Rozgrywającego Minnesota Timberwolves – D’Angelo Russella – czeka przymusowa przerwa w grze. Były All-Star przejdzie artroskopię lewego kolana i opuści od czterech do sześciu tygodni. 25-latek opuścił ostatnie trzy mecze z powodu bólu w kolanie.
Artroskopia nie będzie ingerować w stawy czy więzadła zawodnika, ma na celu jedynie usunięcie tzw. loose body. W tym sezonie Russell osiąga średnie na poziomie 19.3 punktu i pięć asyst, a jego Timberwolves z bilansem 7-21 zajmują ostatnie miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej.
Absencja Russella daje Ricky’emu Rubio możliwość zostania pełnoprawnym starterem, przynajmniej na jakiś czas. Hiszpan nie rozgrywa dobrego sezonu, ale w ostatnich kilku meczach mogliśmy zaobserwować przebłyski jego lepszej formy. Wolves potrzebują kogoś od liderowania i grania w obronie. To również dobra wiadomość dla Anthony’ego Edwardsa, który powinien mieć piłkę w rękach jeszcze częściej.
Timberwolves wyglądają jak zespół chcący koniecznie zgarnąć pierwszy wybór w drafcie, a kontuzja Russella jedynie im w tym pomoże. Wolves nie mają zbyt wielkiej siły jeśli chodzi o rzucanie, a zabranie ze składu jednego z najlepszych strzelców za trzy jeszcze bardziej to uwidoczni. W interesie Wolves jest również przegrywanie, przynajmniej w tym momencie sezonu – jeśli przyszły pick wypadnie poza TOP-3, trafi do Golden State Warriors. To jeszcze pokłosie wymiany Russell-Andrew Wiggins.
Żeby nie było tak kolorowy – Russell kręci niezłe liczby, ale niewiele z tego wynika. Wolves z nim na parkiecie nie prezentowali się dobrze. To mało powiedziane, bo rozgrywający ma aktualnie trzeci najgorszy współczynnik defensywy w całej lidze. Czy zatem Timberwolves zaczną wygrywać gdy Russella nie będzie w rotacji? Nie wiem. Z pewnością Warriors bacznie przyglądają się całej sytuacji.