New York Knicks zaskakują w tym sezonie, jeśli chodzi o wyniki, ale również podobać się może ich gra. Głównymi liderami zespołu są Julius Randle oraz RJ Barret. W ostatnim meczu z Miami Heat trener zdecydował się, by zdjąć młodego gracza w drugiej połowie i nie wpuścił go już na parkiet. Tom Thibodeau zaraz po meczu wyjaśnił, dlaczego podjął taką decyzję.
O tym, jak ważną postacią w rotacji New York Knicks pokazują jego statystyki. Od razu w oczy rzuca się ilość minut, które spędza na parkiecie. Po rozegraniu 25 meczów gra średnio po 35 minut w meczu, co pokazuje, że jest niezwykle ważny w budowaniu akcji ofensywnych, ale również w grze obronnej. Zdobywa po 17,2 punktu na spotkanie, dokładając do tego 2,7 asysty oraz 6,4 zbiórki. Wraz z Juliusem Randlem są liderami drużyny, która aktualnie z bilansem 11-14 zajmuje 8. pozycję w Konferencji Wschodniej. Tom Thibodeau po meczu powiedział, dlaczego Barret opuścił parkiet i więcej się na nim nie pokazał.
– Ja jedynie szukam. Ciągle próbuje znaleźć nowe możliwości. Dlatego właśnie zrobiliśmy, to co zrobiliśmy. Oczywiście jestem bardzo zadowolony z gry RJ Barreta, lecz ciągle szukamy nowych rozwiązań – powiedział trener Knicks.
Mecz nie układał się po myśli młodej gwiazdy Nowojorczyków. Rozegrał jedynie 19 minut, lecz gdy przebywał na parkiecie, nie zdołał skutecznie pokazać swoich umiejętności. Zdobył jedynie 3 punkty, co jest znacznie gorszym wynikiem od jego średnich. Był bardzo nieskuteczny. Trafił jedynie raz zza łuku i to stanowiło jego cały dorobek punktowy. Na pierwszy rzut oka kibice mogli pomyśleć, że trener jest niezadowolony z jego gry, co byłoby bardzo logiczne. Jednak jak twierdzi Thibodeau, wszystko przez szukanie nowych opcji.
– Od samego początku naszym problemem była gra w defensywie. Kiedy na parkiecie gra Jimmy Butler, Heat są innym zespołem. Ofensywa naprawdę mi się podobała w tym spotkaniu, lecz w obronie musimy być zdecydowanie dokładniejsi. Przeciwko takiej drużynie cały czas musimy być skupieni pod własnym koszem – podkreślał szkoleniowiec.
Ostatecznie Miami Heat pokonało Knicks 109:103, lecz przez większość ostatniej kwarty utrzymywali bezpieczną kwartę. Nowojorczycy nie byli w stanie dojść rywali na ostatnie minuty spotkania. Pojawia się pytanie, czy obecność Barreta na parkiecie w decydujących minutach zwiększyłaby szansę na wygraną? Gdybanie raczej nie ma sensu, lecz mimo słabego meczu RJ widać, że trenerowi ciężko będzie znaleźć dla niego alternatywę, jeśli takiej właśnie szuka.