Długo musieli się męczyć Washington Wizards, aby zwyciężyć z najsłabszą drużyną ligi, Philadelphią 76ers. Jeszcze przed czwartą kwartą tracili do nich trzy punkty, jednak bardzo dobrze rozegrane ostatnie 12 minut pozwoliło im zwyciężyć 116:108. Świetne spotkanie rozegrał John Wall oraz Marcin Gortat.
WASHINGTON WIZARDS (28-30) – (8-51) PHILADELPHIA 76ERS 116:108
Marcin Gortat w pojedynku przeciwko Philadelphi 76ers ustanowił swój nowy rekord kariery w postaci 20 zbiórek (7 w ataku, 13 w obronie). Do tego dołożył 18 punktów (7/14 gry), 5 asyst oraz 3 bloki, co w sumie złożyło się na świetny występ Polaka w tym spotkaniu. W ekipie Czarodziejów pod względem punktowym lepszy był tylko John Wall, który zdobył 37 punktów dla drużyny ze stolicy USA.
Pierwsze minuty pojedynku to walka punkt za punkt ze stałą zmianą prowadzenia. Dopiero trójka Otto Portera na siedem minut przed końcem rozbudziła koszykarzy Wizards, którzy serią 9-0 wypracowali sobie prowadzenie 18:11. Skuteczność od samego początku wykazywał John Wall, zdobywając w pierwszej części 10 punktów.
Marcin Gortat pierwszą kwartę zakończył z trzema punktami i aż ośmioma zbiórkami. Warto wspomnieć, że Polak miał nieco ułatwione zadanie pod koszem, ponieważ z powodu urazu goleni nie wystąpił w tym pojedynku podstawowy środkowy Philadelphi, Jahlil Okafor.
Mądrze grający koszykarze Wizards w drugiej części spotkania kontrolowali wynik, utrzymując go na poziomie dziesięciu punktów, co dawało im zdecydowaną swobodę i zwiększało komfort gry. Gortat, choć grał sporo również w drugiej kwarcie to niczym szczególnym się nie wyróżnił, zdobył jedynie dwa punkty i dołożył jedną zbiórkę do swojego dorobku. Po stronie gości pewnie czuł się natomiast Carl Landry, rezerwowy koszykarz 76ers w pierwszej połowie zdobył 13 punktów.
Na drugą połowię goście wyszli dużo bardziej zmotywowani niż ekipa Wizards. Szybkie akcje dające kolejne punkty bardzo szybko zmniejszały dystans różniący obie ekipy. Po skutecznym layupie Isha Smitha na tablicy pojawił się wynik 66:65 dla gospodarzy. Jednak kolejne błędy Wizards nie uchroniły ich przed stratą prowadzenia, która w najwyższym momencie wynosiła osiem punktów.
Wówczas do roboty wzięli się obwodowi gracze Wiz, Bradley Beal, Jared Dudley oraz John Wall. Trzeci z nich, po dobrej końcówce kwarty miał na koncie już 21 punktów, a co najważniejsze jego dobra gra zniwelowała straty gospodarzy do jednego oczka. Kwartę zakończył natomiast Jerami Grant ustalając wynik po trzech kwartach na 82:79.
Po początkowym, dobrym fragmencie gry ekipy Philadelphi i kolejnym wyjściu na kilkupunktowe prowadzenie ciężar zdobywania punktów wzięli na swoje barki Wall i Gortat. Pierwszy z nich zdobył w czwartej części 16 punktów, drugi natomiast 13 (przy 37 oczkach całego zespołu).
Seria 16-0, gdzie aż trzy sytuacje kończyły się akcją 2+1, pozwoliła ekipie Wizards odetchnąć i cieszyć się z dziewięciu punktów przewagi w tamtym momencie. Na całe szczęście dla Wizards, jedyne na co było stać 76ers to zmniejszenie strat do trzech punktów. Ostatecznie Marcin Gortat i spółka wyszli zwycięsko z tego pojedynku, triumfując 116:108.
Pozostałe wyniki poniedziałkowych spotkań:
Wyniki NBA: Cavs wygrywają z Indianą. Dwa razy triple-double
[ot-video][/ot-video]
[ot-video][/ot-video]
[ot-video][/ot-video]