Do zamknięcia zimowego okienka transferowego pozostało kilka tygodni. Zespoły mają jeszcze trochę czasu, by przygotować oferty i rozpocząć negocjacje. Do pracy wziął się David Griffin, generalny menadżer New Orleans Pelicans, który ma już kilka pomysłów.
Zespół z Luizjany nie rozpoczął sezonu tak, jakby sobie tego życzył. Po piętnastu meczach legitymuje się bilansem 5-10, co daje 14. miejsce w tabeli zachodniej konferencji. Pojawiły się nawet pogłoski, że Stan Van Gundy może wkrótce pożegnać się ze swoim stanowiskiem, ale New Orleans Pelicans są rzekomo zadowoleni z pracy, jaką SVG wykonał na przestrzeni ostatnich miesięcy. Potrzebuje jednak wsparcia od generalnego menadżera.
Pels w sezonie 2020/21 mieli włączyć się do walki z czołówką zachodu. Na razie się na to jednak nie zanosi, mimo że zespół ma w rotacji dwóch młodych liderów – Ziona Williamsona oraz Brandona Ingrama. Oni są rzecz jasna absolutnie nietykalni, ale Lonzo Ball i J.J. Redick to już zupełnie inna historia. Według ostatnich doniesień, obaj gracze trafili na listę transferową i David Griffin szuka dla zespołu odpowiedniego rozwiązania. Ma czas do 25 marca.
Właśnie tego dnia w NBA zakończy się okienko transferowe. Lonzo Ball jest rozczarowaniem. W Nowym Orleanie liczyli na to, że zawodnik rozwinie skrzydła po transferze z Los Angeles Lakers. Nic takiego jednak się nie wydarzyło, a gra wychowanka UCLA jest bardzo nieregularna. W 12 meczach notował średnio 12 punktów i 4,7 asysty trafiając tylko 38,9% z gry i 29,1% za trzy. Pels są zatem gotowi zrezygnować z tego projektu.
Natomiast J.J. Redick to wartość sama w sobie. Weteran, który nie zdobył jeszcze mistrzostwa NBA, a na pewno mógłby pomóc drużynie o ten cel walczącej. Pels mogą go zatem wykorzystać w pakiecie jako wartość dodaną, bowiem wielu trenerów widziałoby tak doświadczonego koszykarza w swoim składzie. W bieżącym sezonie Redick notuje znacznie gorsze liczby niż w latach poprzednich, co w dużej mierze wynika z tego, że SVG zapewnia minuty młodszym.
Dla Redicka to zapewne bardzo frustrujące, ale jest profesjonalistą, więc nie zamierza narzekać na trenera w rozmowach z dziennikarzami. Niewykluczone więc, że będzie otwarty na ewentualny transfer. Za bieżący sezon otrzyma 13 milionów dolarów i latem zostanie niezastrzeżonym wolnym agentem. Ball może zostać zastrzeżonym graczem, jeśli drużyna, w której będzie występował przedstawi mu ofertę kwalifikacyjną za ponad 14 milionów dolarów.