Ostatni raz widzieliśmy Isaiaha Thomasa na parkiecie NBA w lutym 2020 roku w barwach Washington Wizards. Wtedy też, tuż przed trade deadline, został wytransferowany do Los Angeles Cippers, którzy następnie postanowili go zwolnić. Jednak żaden zespół nie chciał go później podpisać, a w trakcie off-season IT przeszedł operację biodra. Czy teraz ktoś się na niego skusi?
Teraz, gdy składy drużyn przetrzebiają koronawirus i liczne kontuzje, menedżerowie będą dzwonić i szukać różnych rozwiązań. Thomas może dostać swoją szansę. W barwach Wizards osiągał on średnio 12 punktów na mecz, spędzając na parkiecie około 23 minuty. Trafiał jednak nieco poniżej 41% swoich rzutów oraz 41% prób zza łuku.
Historia Thomasa – człowieka nieobdarzonego wysokim wzrostem, wybranego z 50. wyborem w Draftcie – sprawia, że wielu ludzi bardzo mu kibicuje. Na boisku zawsze zostawiał wszystko co miał, nie kalkulował. Nigdy nie dostał wysokiego kontraktu i z pewnością jest to dość przykre, bo grając w Celtics zasłużył sobie na niego. Nie jest to jednak profil zawodnika, który jest na rynku gorącym towarem.
Należy się jednak spodziewać, że 32-latek może dostać ponowną szansę w NBA, szczególnie patrząc na rosnącą liczbę przypadków koronawirusa wśród zawodników.