Czyżby drugoroczniak New York Knicks naraził się społeczności swojego zespołu? Poprzed nocy New York Knicks podejmowali w Madison Square Garden Philadelphię 76ers i nie byli w stanie zatrzymać rozpędzonego Joela Embiida. Tymczasem R.J. Barrett szuka przewagi, gdzie się da.
Na przestrzeni lat budowała się legenda Madison Square Garden. Nowy Jork jest uważany za mekkę koszykówki, dlatego każdy zawodnik, który przyjeżdża do MSG chce dać z siebie absolutnie wszystko, by pokazać tej wielkiej koszykarskiej społeczności całą rozpiętość swojego talentu. To wcale zadania New York Knicks nie ułatwia, choć na pewno nie możemy zrzucić wszystkich problemów drużyny na karb historycznej areny.
– Tak, to Madison Square Garden, więc masz w pierwszych rzędach Spike’a Lee i pozostałe gwiazdy – mówił przed sobotnik meczem trener Doc Rivers. – Dzieciaki dorastają marząc o grze na parkiecie MSG – dodał. Jednak w tym sezonie MSG stoi puste i nic nie wskazuje na to, by wkrótce uległo to zmianie. To sprawia, że pewien element magii tego miejsca na pewno znika. Według drugoroczniaka R.J.-a Barretta, to może działać na korzyść jego zespołu.
– Brak kibiców Knicks może być naszą przewagą – zaczyna. – Sam, jako sportowiec, chciałbym się pokazać z jak najlepszej strony przed wszystkimi znakomitymi kibicami w Madison Square Garden. Zatem, gdy rywale przyjeżdżają do pustej areny, to dla nas lepiej. Po prostu wychodzisz i musisz zagrać w koszykówkę – dodał. LeBron James, Kobe Bryant, Michael Jordan i wielu wielu innych graczy powtarzało, że mecze w MSG wiążą się z dodatkową motywacją.
Gdy słowa Barretta usłyszał Doc Rivers, przyznał młodemu zawodnikowi rację. Lecz opinia drugoroczniaka nie powinna zostać odebrana jako zarzut w kierunku kibiców. – To najlepsze miejsce do gry w koszykówkę – zapewnia Barrett. – Musimy bronić własnego domu bez względu na wszystko – kończył. Poprzedniej nocy ta sztuka się nie udała. Knicks przegrali dwa pierwsze mecze sezonu i przed trenerem Tomem Thibodeau jeszcze sporo pracy.