Po zakończeniu kariery w NBA, Rajon Rondo chciałby zająć się trenowaniem. Być może dostanie kiedyś swoja szansę. Jednak sam zawodnik nie jest jeszcze gotowy na odłożenie butów na kołek. Po tym jak zdobył swój drugi mistrzowski pierścień, rozgrywający przeniósł się do młodego zespołu Atlanty Hawks. Będzie tam pełnił rolę mentora, a przy okazji da drużynie cenne minuty z ławki.
Teraz przed 34-latkiem zadanie wpasowania się w dość nietypową sytuację – po raz pierwszy w karierze będzie najstarszym graczem w składzie. – Trochę dziwnie patrzy się na rotacje, w której będę najstarszy. Jednak to dość naturalna sprawa. Wielu świetnych weteranów pomogło mi stać się zawodnikiem, którym jestem teraz. Teraz historia zatoczy koło – powiedział z uśmiechem Rondo.
Rozgrywający od kilku lat planuje swoją przyszłość po koszykówce. Często mówi się o nim jako o przyszłym szkoleniowcu. Mógłby również prowadzić zespół jako generalny menedżer. – Przez ostatnie pięć czy sześć lat staram się słuchać ludzi mądrzejszych od siebie, chcę z ich słów wyciągnąć jak najwięcej – przyznał 34-latek. W poprzednim roku, gdy Rondo leczył złamanego kciuka, Frank Vogel pozwolił mu uczestniczyć w spotkaniu sztabu szkoleniowego.
– Nie chcę się zaszufladkować. Chciałbym też zarządzać zespołem, przestudiowałem cały układ zbiorowy (CBA) – stwierdził, gdy pojawił się wątek posady GM-a. Rondo nie zapomina, że w dalszym ciągu jest aktywnym zawodnikiem, który bardzo pomógł Los Angeles Lakers w zdobyciu ich 17. tytułu. – Cały czas pracuję nad swoją grą. Chcę być wartościowym członkiem zespołu. To wciąż moja praca – dodał.
Gracz zdaje sobie sprawę, że czasy, gdy był podstawowym rozgrywającym już minęły. Dlatego z radością przyjął od Hawks dwuletni kontrakt, na mocy którego zarobi 15 mln dolarów. Będzie mógł w spokoju przekazać młodszym kolegom wszystko, czego się nauczył. Nie będzie na nim żadnej większej presji. – Nie przyszedłem tutaj po to, aby wychodzić w pierwszej piątce, wiem, że nie będę grał po 30 minut. Chcę nauczyć tych młodziaków jak najwięcej.
Przyjście Rondo do Atlanty niesie ze sobą sporo znaków zapytania. Weteran znany z tego, że lubi nie przykładać się do swoich obowiązków w sezonie regularnym. Warto jednak pamiętać, że gdy stawka rośnie, Rondo wchodzi wraz z nią na wyższe obroty. Było to widać szczególnie w ostatnich play-offach. Z drugiej jednak strony – gdy Rondo przychodził do Lakers, ci również nie byli na piedestale. Sam zawodnik przyznał, że Hawks mogą w przyszłym sezonie powalczyć o niezły występ w play-offach.