W poprzednich dniach Rob Pelinka porozumiał się w sprawie nowych umów LeBrona Jamesa oraz Anthony’ego Davisa. To oznacza, że powoli jego praca dobiega końca. Wkrótce usiądzie w swoim biurze i przekaże pałeczkę Frankowi Vogelowi. Do wykonania został mu jeden ruch.
Po transferze JaVale’a McGee i zwolnieniu z kontraktu Jordana Bella, w rotacji zespołu mistrzów zostało ostatnie miejsce dla weterana, który zgodzi się grać za minimalne pieniądze – dokładnie 2,9 miliona dolarów. Według ligowych przepisów, piętnastego gracza zespół z LA może dokooptować dopiero w połowie stycznia. Na kogo zatem Rob Pelinka, generalny menadżer drużyny, powinien postawić?
Bez kontraktu nadal jest Kyle Korver, czyli jeden z najlepszych strzelców w lidze. To weteran, który jest w stanie wyjść z ławki i zapewnić konkretne ofensywne uderzenie. Mimo tego, że ma już 39 lat, co wiąże się z wieloma godzinami spędzonymi na regeneracji, to w poprzednim sezonie trafiał dla Milwaukee Bucks 41% z dystansu. Poza tym Korver grał już z LeBronem, więc ma cenne doświadczenie.
Można także pomyśleć o wzmocnieniu defensywy. Ciągle dostępni są Thabo Sefolosha oraz DeMarre Carroll. Obaj dobrze NBA znają i na pewno nie mieliby nic przeciwko możliwości walki o mistrzostwo u boku LeBrona Jamesa i Anthony’ego Davisa. W kuluarach mówi się także o tym, że Lakers mogą poczekać na rozwój sytuacji z Trevorem Arizą, który wcale nie musi zacząć sezonu z Oklahomą City Thunder.
Opcją alternatywną jest ściągnięcie dodatkowego centra, gdyby Marca Gasola dopadły problemy zdrowotne. Tutaj mówi się o Dewaynie Dedmondzie, który ma za sobą bardzo trudny sezon i chce się odkuć. Jest to środkowy przydatny zarówno w obronie, jak i w ataku, o czym świadczy fakt, że w sezonie 2018/2019 trafiał średnio 38% z dystansu. Lakers muszą zatem szybko rozpoznać swoją potrzebę i zrobić kolejny krok w kierunku obrony mistrzostwa.