Małymi kroczkami pierwszoroczniak Los Angeles Lakers – D’Angelo Russell zyskuje coraz więcej zaufania swojego trenera – Byrona Scotta. Ten przed meczem z Chicago Bulls podjął decyzję, iż zawodnik do końca bieżącego sezonu będzie wychodził w pierwszej piątce drużyny.
Problemy debiutanta Los Angeles Lakers zaczęły się już na początku sezonu, gdy nie potrafił utrzymać regularności i bardzo opieszale traktował swoje obowiązki. Coach Byron Scott powtarzał wówczas, że wychowanek Ohio State potrzebuje dojrzeć do poziomu NBA i dopóki nie zobaczy progresu u D’Angelo Russella, nie będzie w stanie mu zaufać.
Zawodnik ze wszystkich stron dostawał sygnały wskazujące na błędy, jakie popełnia – zarówno na parkiecie, jak i w swoim podejściu. Symptomatyczna była sytuacja z konferencji prasowej przy okazji Weekendu Gwiazd, gdy Jordan Clarkson po pytaniu o to jak Russell czuje się na ten moment w rotacji, wyszeptał do niego pod nosem – Tylko nie powiedz czegoś absurdalnego.
Wychowaniem Russella w Los Angeles zajmują się wszyscy. Ostatnia decyzja trenera Scotta może wskazywać na to, że starania przynoszą pierwsze efekty. – To odpowiedni czas – mówił head-coach pytany o przyczynę włączenie Russella do pierwszej piątki. – Prezentuje się coraz lepiej. Do tej pory miał problem ze zrozumieniem o co w tym wszystkim chodzi. Ciągle toczy walkę. Musi kontynuować pracę, ale podoba mi się to, jak wyglądał w ostatnich miesiącach – dodał szkoleniowiec.
Russell do pierwszego składu wrócił na mecz z Chicago Bulls, w którym zanotował 15 punktów oraz 6 asyst. Tym razem zawodnik nie próbował przejąć meczu bez polecenia trenera i pozostał zdyscyplinowany. Próby zdominowania gry przez Russella wielokrotnie doprowadzały Byrona Scotta do szału. Rookie nie potrafił zrozumieć różnicy pomiędzy NBA i NCAA. Proces stawania się profesjonalistą bardzo mu ciążył.
– Ufam decyzjom trenera. Bez względu na to czy wychodzę z ławki, czy w pierwszym składzie, chcę swoją grą zrobić różnicę – podkreśla Russell. – Nadal mam coś do udowodnienia. Nie chcę zostać odebrany w zły sposób, ale rola startera pozwala myśleć, że jesteś jednym z najlepszych w zespole. Chcę cały czas udowadniać, że zasłużyłem na to miejsce; że zasłużyłem by grać w końcówkach – dodał.
W przekroju kolejnych miesięcy Byron Scott skupi swoją uwagę na rozwoju współpracy trójki – D’Angelo Russell, Jordan Clarkson, Julius Randle. Stanowią oni przyszłość zespołu. Russell w 56 meczach swojego debiutanckiego sezonu notował średnio 12,1 punktu, 3,6 zbiórki, 3,4 asysty i 1,1 przechwytu trafiając 41,8 FG% oraz 34,3 3PT%.
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET