To koniec marzeń o grze w Toronto dla ekipy Raptors. Zespół jednak był przygotowany na taki scenariusz i znalazł nowe miejsce. Początek sezonu 2020/21 podopieczni Nicka Nurse’a rozegrają w Tampa Bay. To dość niecodzienna sytuacja, ale nie jest dużym zaskoczeniem.
Inne profesjonalne zespoły z Kanady, które występują w amerykańskich ligach, także musiały znaleźć dla siebie bazę w USA, by uniknąć podróżowania. Toronto Raptors walczyli do samego końca o możliwość gry w Kanadzie. Ostatecznie im się to nie udało i prezes drużyny – Masai Ujiri, w oficjalnym oświadczeniu poinformował, że kolejne rozgrywki byli mistrzowie ligi rozpoczną w Tampa Bay na Florydzie.
W specjalnym oświadczeniu Ujiri informuje, że Raptors robili co w ich mocy, by zaprezentować szefom kanadyjskiej służby zdrowia plan, który umożliwi drużynie korzystania z własnej areny. Obecna sytuacja w kraju Klonowego Liścia jest obecnie na tyle niepokojąca, że plan ostatecznie nie został zatwierdzony. To oznaczało, że ekipa z Toronto musi znaleźć dla siebie nowy dom. Przynajmniej w pierwszej części kolejnych rozgrywek będą współdzielić arenę z Tampa Bay Lightinigs, drużyną NHL.
Raps musieli uwzględnić wiele czynników – kwestie logistyczne, organizacyjne, a przede wszystkim sanitarne, bowiem sezon będzie rozgrywany w szczególnym reżimie. Dla zawodników oznacza to, że przez jakiś czas będą z dala od swojego domu, ale nikt nie zabrania im przywieźć rodziny ze sobą do Tampy. Obóz przygotowawczy rusza 1 grudnia, więc Raptors nie mają wiele czasu na zorganizowanie całego przedsięwzięcia. Z takim wyzwaniem muszą się w NBA mierzyć tylko oni.