Tegoroczny wirtualny draft był wydarzeniem unikatowym i niezwykłym. I choć topowe wybory nie zaskoczyły, to już pozycje, z jakimi do NBA trafiają zawodnicy najlepszych uczelni, z pewnością zdumiewają. Próżno szukać na wysokich miejscach reprezentantów Duke, Kentucky czy Karoliny Północnej.


Po raz pierwszy od 2000 roku żaden gracz z Duke, Kansas, Kentucky czy Karoliny Północnej nie znalazł się w ścisłym topie draftu. Jako pierwszy z numerem 15 wybrany został Cole Anthony z Tar Heels (Karolina Północna).

W pierwszej rundzie wybrani zostali:

Cole Anthony (Karolina Północna) – nr 15 (Orlando Magic)
Tyrese Maxey (Kentucky) – nr 21 (Philadelphia 76ers)
Immanuel Quickley (Kentucky) – nr 25 (Milwaukee Bucks – transfer do Denver Nuggets)
Udoka Azubuike (Kansas) – nr 27 (Utah Jazz)

Czterej kolejni gracze wybrani w drugiej rundzie:

Vernon Carey Jr. (Duke) – nr 32 (Charlotte Hornets)
Tre Jones (Duke) – nr 41 (San Antonio Spurs)
Nick Richards (Kentucky) – nr 42 (New Orlean Pelicans – transfer do Charlotte Hornets)
Cassius Stanley (Duke) – nr 54 (Indiana Pacers)

Co w tym roku poszło zatem nie tak? Czemu dominujące zazwyczaj uczelnie wypadły tak słabo?

Zacznijmy od Karoliny Północnej. Zeszły sezon zakończyli na pozycjach 14-19 i po prostu nie dysponowali znaczącym talentem w swoich szeregach. Ubiegły sezon mieli po prostu zły.

Uczelnia Kentucky miała kilka dobrych prospektów. Najlepszym wydawał się Maxey i właśnie on został wybrany z najwyższym spośród swoich kolegów numerem. Na uczelni grał jednak zaledwie jeden sezon i właśnie z tego powodu oraz za sprawą skróconego sezonu kluby NBA miały mało czasu, aby przyjrzeć się mu dokładniej.

Duke mieli solidnych graczy, jednak gwiazd na miarę Ziona, R.J. Barretta czy Reddisha niestety zabrakło. Największą gwiazdą Kansas był Devon Dotson, jednak w tegorocznym drafcie ostatecznie żaden klub nie zdecydował się na niego postawić. Dopiero z 27 numerem do Utah Jazz trafił Udoka Azubuike.

Wynik tegorocznego naboru w pewnym sensie wskazuje na zmieniające się trendy w koszykówce. Jak widać, do NBA prowadzą różne ścieżki. Gwarancją gry w najlepszej lidze nie są już tylko uczelnie z koszykarskimi tradycjami. Wybrany z numerem drugim James Wiseman na studiach grał bardzo krótko. Reprezentował ponadto uczelnię nienależącą do ścisłego topu. Niektórzy zawodnicy, jak chociażby Kenyon Martin Jr. zamiast państwowych uczelni wybierają edukację na sportowej IMG Academy. R.J. Hampton i LaMelo Ball doświadczenia nabierali w zagranicznych ligach. Coraz mocniejszą pozycję w draftach zaczynają odgrywać również gracze międzynarodowi. W tym roku byli to Killian Hayes i Deni Avdija, a w ostatnich latach, chociażby Luka Doncic.

Mimo zachodzących zmian koszykówka akademicka wciąż ma się dobrze. Trudno jednak nie zauważyć, że dróg do NBA jest coraz więcej. Uniwersytety muszą się mieć na baczności.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments