New York Knicks mają nieco odświeżony pion zarządzający, a na ławce trenerskiej zasiądzie również inny człowiek – Tom Thibodeau. Jeśli jednak Knicks chcą wygrywać, czy uczynić krok o przodu, to będą musieli zdecydowanie wzmocnić skład. Zespół z Wielkiego Jabłka co roku jest łączony z kilkoma wolnymi agentami, nie inaczej jest i w tym.
Ostatnie raporty donoszą, że Knicks zainteresowani są sprowadzeniem do siebie Christiana Wooda i Michaela Kidda-Gilchrista. Wood pokazał się w ostatnim sezonie z bardzo dobrej strony. W barwach Detroit Pistons osiągał średnio 13 punktów na mecz, trafiając 39% prób zza łuku. Skończył na czwartym miejscu w głosowaniu na zawodnika, który poczynił największy postęp. Piston mają pieniądze, aby go zatrzymać. Jednak Knicks ostrzą sobie na Wooda zęby.
– Wood ma być priorytetem dla Knicks. W marcu jeden z działaczy Knicks był zakochany w umiejętnościach 25-latka. Knicks monitorowali jego sytuację przez cały poprzedni sezon, do czasu przerwania rozgrywek. Zespół z Nowego Jorku oglądał go nawet po trade deadline. To pokazuje, jak bardzo klub chcesz go pozyskać – powiedział Ian Begley z SNY.TV.
Jeśli Knicks chcą go pozyskać, muszą zaproponować taką ofertę, której Pistons nie będą chcieli wyrównać. To sporo, biorąc pod uwagę, że Knicks będą chcieli mocniej uderzyć w przyszłorocznej wolnej agenturze. Klub z Nowego Jorku potrzebuje również nieco lepszej obrony i tutaj pojawiają się Kidd-Gilchristie.
– Drugi wybór draftu z 2012 roku, Michael Kidd-Gilchrist, to specjalista od gry w obronie, który znalazł się ostatnio na radarze Knicks. Klub liczy również, że jest to zawodnik, który poukłada szatnię. Nie pomoże im on jednak w poprawie rzutów za trzy – napisał Marc Berman z New York Post.
Wydaje się, że sprowadzenie MKG może mieć sporo sensu. Nie powinien on sporo namieszać w limicie płac, a jakiś tam pożytek z niego może być. Kibice Knicks nie powinni nastawiać się na fajerwerki, ale małymi krokami ich ulubiony klub może wrócić na regularnego wygrywania spotkań.