Kilka dni temu pisaliśmy, że Andre Drummond i Cleveland Cavaliers są dalecy od porozumienia w sprawie przyszłości środkowego w zespole z Ohio. Jak się jednak okazuje, sam klub nie chce żegnać się z zawodnikiem. We wszystko wmieszać mogą się za to Boston Celtics.
Gdy przed tegorocznym trade deadline Cleveland Cavaliers ściągali do siebie Andre Drummonda to pewnie nie spodziewali się, że podkoszowy zdąży zagrać w ich barwach zaledwie osiem meczów. To oczywiście efekt przerwanego sezonu i braku zaproszenia dla Cavs do bańki w Orlando. Drummond to jednak wciąż ważna postać w planach drużyny z Cleveland na kolejne lata. Tak przynajmniej twierdzi szkoleniowiec JB Bickerstaff. – Nasze rozmowy były bardzo obiecujące – zdradził trener Cavs.
Drummond ma opcję zawodnika na przyszły sezon i raczej na pewno z niej skorzysta. Gwarantuje mu ona bowiem prawie 30 milionów dolarów, a trudno przypuszczać, by 27-latek znalazł na rynku podobne pieniądze. Z drugiej strony, gra w przebudowującej się drużynie Cavaliers nie jest chyba spełnieniem marzeń. W związku z tym spekuluje się, że Drummond może odrzucić wielkie pieniądze na rzecz walki o tytuł, a wśród zespołów monitorujących jego sytuację wymienia się Boston Celtics.
Celtowie będą mogli jednak zaoferować tylko wyjątek mid-level o wartości około 6 milionów dolarów, chyba że zdecydowaliby się oddać Gordona Haywarda do Cleveland. Skrzydłowy także ma opcję zawodnika na przyszły sezon. Ale zdaje się, że w Ohio nie chcą na razie słyszeć o takich scenariuszach i planują dalej korzystać z usług Drummonda. – Rozmawiamy o przyszłości, o tym jak będzie wyglądać drużyna i jak najlepiej wykorzystać jego umiejętności – mówi Bickerstaff.