Los Angeles Lakers są o krok od mistrzostwa NBA. Dla LeBrona Jamesa to drugi sezon w koszulce drużyny z LA i choć przed nikim nie musi udowadniać własnej wartości, doskonale zdaje sobie sprawę, że społeczność otaczającą Lakers jest wyjątkowa w skali całego światowego sportu. 


Nie wszystkim jednak spodobał się “nowy król LA”. Zaraz po tym, gdy LeBron James podpisał kontrakt z Lakers, powstały okazałe murale w całym mieście. Kibice byli jednak podzieleni, bo zaraz pojawiły się na nich bazgroły, odrobinę spuszczając powietrza z bańki budowanej wokół LBJ-a. Pierwszy sezon zakończony fiaskiem sprawił, że społeczność zaczęła kręcić nosem. Niektórzy sugerowali, że James nie ma odpowiedniej motywacji, by przywrócić ich ukochaną drużynę na szczyt. 

Wtedy jednak stery przejął Rob Pelinka, budując wokół Jamesa skład gotowy do walki o mistrzostwo. Zespół jest o jedno zwycięstwo od swojego siedemnastego tytułu w historii. Gdy James stara się spiąć ostatnie dwa lata jedną klamrą, dostrzega ogromny wysiłek, jaki włożył w zbudowanie własnej tożsamości wśród kibiców Lakers. – Dowiedziałem się tego, że kibice Lakers mają w nosie, co osiągnąłeś zanim dołączyłeś do ich drużyny – zaczyna James.

Zanim staniesz się członkiem tej społeczności, musisz osiągnąć z nią sukces. Wtedy dopiero zyskasz ich szacunek, tego się nauczyłem – mówi dalej lider Jeziorowców. Jest to zadanie szczególnie trudne, biorąc pod uwagę żywy kult Kobego Bryanta, który już zawsze będzie miał specjalne miejsce w sercach fanów Lakers i kolejni liderzy aspirujący do powtórzenia jego sukcesów będą mierzeni podobną miarą. James nie ma wielkich szans na to, by osiągnąć podobny status. 

Nie myślę wiele o tym, co ten sezon będzie oznaczał dla mojej spuścizny – kontynuuje James. – Wszystko zostanie napisane i opowiedziane tak jak powinno. Nie myślę ciągle o tym, co po mnie zostanie. Więcej znaczy dla mnie to, co robię poza parkietem niż to, co robię na nim. […] Koszykówka sobie beze mnie poradzi. Będą nowe gwiazdy i troszczę się o to, by stanowić dla nich inspirację. Jeśli doceniasz moją grę, to dziękuję. Jeśli tego nie robisz, okay… Do tego się to sprowadza – kończy. 

Mecz numer pięć finału NBA już kolejnej nocy o godzinie 3:00. Dla LBJ-a to dziesiąte finały w karierze, stoi przed szansą założenia na palec czwartego mistrzowskiego pierścienia.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna





  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments