Włodarze Boston Celtics chcieli zrobić wszystko, by do końca okienka transferowego (które zostało zamknięte w czwartek) wytransferować ze swojej ekipy Davida Lee. Po aktualnego Mistrza NBA zgłosili się już podobno Dallas Mavericks.
– Chcielibyśmy podziękować Davidowi za jego wkład w naszą organizację i życzyć mu wszystkiego najlepszego w przyszłości – powiedział Danny Ainge na konferencji prasowej.
Zwolnienie 32 latka wydawało się już kwestią czasu, albowiem zawodnik ten przy takich graczach jak Jared Sullinger, Amir Johnson, Kelly Olynyk i Zeller po prostu nie miał prawa zaistnieć. Mimo tego zwolnienia, Celtowie będą musieli wypłacić podkoszowemu duże pieniądze – 15,5 miliona dolarów.
David Lee już w zeszłym roku został odrzucony przez Steve’a Kerra w Golden State Warriors, albowiem nie pasował on do systemu gry aktualnych Mistrzów NBA. Celtowie pozyskali go w zamian za Geralda Wallace’a w lipcu ubiegłego roku. W tym sezonie rozegrał ledwie 30 spotkań, w trakcie których notował średnio 7 punktów, 3 zbiórki oraz niecałe 2 asysty. Na parkiecie spędzał średnio 16 minut. Najlepszy mecz rozegrał w listopadzie, przeciwko Dallas Mavericks (14 punktów w 15 minut), którzy podobno zdążyli się już z nim skontaktować w sprawie podpisania kontraktu.
Wśród pięciu klubów wymienianych wśród kandydatów do zatrudnienia tego gracza wymienia się Chicago Bulls, którzy po kontuzji Joakima Noaha i kłopotach ze zdrowiem Nikoli Miroticia mają spory problem z graczami podkoszowymi. David Lee to zawodnik ze sporym stażem w lidze, dlatego zatrudnienie go za minimalny kontrakt mogłoby się okazać dobrym rozwiązaniem. Innymi klubami wymienianymi spośród potentatów do zatrudnienia gracza wymienia się Memphis Grizzlies, Miami Heat, Toronto Raptors, ale przede wszystkim wcześniej wymienionych Dallas Mavericks.
Obserwuj @PJ_Jankowski
Obserwuj @PROBASKET