Los Angeles Lakers zdominowali pierwszy mecz finałów NBA. Do zwycięstwa Jeziorowców poprowadził duet Anthony Davis-LeBron James. Pierwszy rzucił 34 punkty, najwięcej ze wszystkich graczy, a drugi był bliski zanotowania kolejnego triple-double. Wydaje się, że dla Heat dzisiejsza porażka to najmniejszy problem, pech chciał, że aż trzech podstawowych gracz nabawiło się mniej lub bardziej poważnych urazów.
- LeBron James w końcu może powiedzieć, że w mecz otwarcia finałów NBA był dla niego niezwykle łatwy. W swoim debiucie w finałach Anthony Davis rzucił 34 punkty, a James dołożył 25 punktów, 13 zbiórek i dziewięć asyst. Los Angeles Lakers nie dali dzisiaj żadnych szans Miami Heat. Kentavious Caldwell-Pope zdobył 13, Danny Green 11, a Alex Caruso 10 punktów.
- Jeziorowcy wrócili do finałów NBA po dziesięciu latach przerwy z jasnym przekazem – chcemy to wygrać. Zespoły LBJ-a miały bilans 1:8 w spotkaniach otwierających serie finałowe, wliczając w to porażki we wszystkich ostatnich siedmiu meczach numer jeden. Ten potoczył się jednak zupełnie inaczej. – Udało nam się zagrać bardzo dobrze po obu stronach parkietu – przyznał Davis.
- Jimmy Butler walczył dzisiaj z podkręconą kostką, zdobywając ostatecznie 23 punkty. Goran Dragić wypadł w przerwie meczu z powodu zerwania rozcięgna podeszwowego. Słoweniec nie powrócił już na boisko. W trzeciej kwarcie parkiet opuścił Bam Adebayo, który miał problemy z ramieniem.
- Kendrick Nunn zdobył 18 punktów, Tyler Herro dołożył 14, a Jae Crowder 12 „oczek”. Adebayo spędził na parkiecie 21 minut, w trakcie których rzucił osiem punktów. W czwartej kwarcie zagrali głównie rezerwowi, pozwoliło to Heat na zmniejszenie strat, ale ogólna różnica klas obu zespołów była aż nadto widoczna.
- Lakers robili dzisiaj co chcieli. Zdominowali walkę na tablicach (54:36), w pewnym momencie prowadzili już różnicą 32 punktów oraz trafili 15 rzutów za trzy. To spora liczba, biorąc pod uwagę fakt, że nie jest to drużyna kojarzona z tym elementem gry. Jeziorowcy mają w tym sezonie bilans 21:3 gdy trafiają przynajmniej 14 trójek w spotkaniu.
- Kibice Heat mogli mieć nadzieję jedynie w pierwszych sześciu minutach tego starcia. Zespół z Florydy zdobył punkty w sześciu kolejnych posiadaniach, przeprowadził serię punktową 13:0 i wyszedł na 13-punktowe prowadzenie (23:10). Jednak od tego momentu kontrolę nad spotkaniem przejęli Lakers. Do końca przerwy Lakers rzucili 55 punktów, Heat 25.
- Jeziorowcy przystępowali do Game 1 jako jeden z najgorzej rzucających za trzy zespołów w całej „bańce”, trafiając zaledwie 33% swoich rzutów z dystansu. Lakers to jedyna drużyna, która w tegorocznych play-offach miała dwa mecze, gdzie ich skuteczność za trzy była niższa niż 25%. Jednak w ostatnich 16 minutach pierwszej połowy trafili dziewięć z 11 prób zza łuku.
- Lakers zakończyli drugą kwartę serią punktową 19:3 oraz otowrzyli trzecią ćwiartkę serią 18:3. Na domiar złego, w przerwie Heat poinformowali o urazie Dragicia. Zwycięzca był już znany, pozostawało jedynie dograć ostatnie minuty. Butler podkręcił kostkę jeszcze w pierwszej połowie spotkania, ale pozostał na parkiecie. To 19. raz w tym sezonie, kiedy Heat przegrali spotkanie, pomimo tego, że w pewnym momencie prowadzili dwucyfrową różnicą punktów.
- Mecz numer dwa w nocy z piątku na sobotę o godzinie 3:00.