Długa przerwa dla Golden State Warriors była zarówno okazją na to, by przemyśleć, jak powinien wyglądać następny sezon, ale także na to, by gracze rotacji indywidualnie popracowali nad własnym ciałem i organizmem. Rzekomo Stephen Curry podszedł do tego zadania bardzo poważnie.
Dell Demps – ojciec Stephena Curry’ego grał w NBA przez szesnaście sezonów. To liczba, która szczególnie do Stepha przylgnęła, bo wielokrotnie w rozmowach na temat swojej przyszłości powtarzał, że chciałby spędzić w najlepszej lidze świata dokładnie tyle czasu, ile spędził jego ojciec. By to było możliwe, zawodnik Golden State Warriors musi zadbać o swoje ciało. Nie jest obudowany mięśniami jak niektórzy koledzy, więc stanął przed trudnym zadaniem.
Pamiętamy, jakie problemy miał Steph na początku swojej kariery. Kostki nie dawały mu spokoju, cały czas odsyłając na rehabilitację. W końcu jednak Curry uporał się z tym problemem i w efekcie został 3-krotnym mistrzem NBA i 2-krotnym MVP sezonu regularnego. Podczas pandemii postanowił wrócić do pracy nad swoim ciałem i rezultat jest rzekomo imponujący. – Wygląda jak młody 32-latek. Nadal nabiera siły – mówi Brandon Payne, trener osobisty gwiazdy GSW.
– Nadal może być szybszy i takich rzeczy zazwyczaj nie oglądasz w przypadku 32-letniego gracza. Cały czas udoskonala schematy poruszania się, zatem nie tylko poprawia swoje umiejętności, ale usprawnia swoje ciało. Takie rzeczy są rzadkością w przypadku graczy po “30” – dodaje. Zatem Curry nie chce marnować czasu i w kolejnych rozgrywkach od razu wrócić do walki na szczycie zachodniej konferencji. Doskonale zdaje sobie sprawę, że nie zostało mu wiele czasu na zdobycie kolejnego tytułu, jeśli chce skończyć grać za cztery lata.
– Nie wrzucamy na Instagrama tych wszystkich filmików i zdjęć i mamy ku temu powody. Jednak gdybyś zobaczył go w tej chwili… jest o wiele lepiej wyrzeźbiony i jest silniejszy. Porusza się z płynnością, jakiej jeszcze nie widzieliśmy i na tym zapewne nie koniec – podsumowuje Payne. Jego słowa z pewnością pobudziły wyobraźnię kibiców Warriors spragnionych walki z największymi tuzami ligi. Wszystko zweryfikuje parkiet, co nie zmienia faktu, że nie możemy się doczekać.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Zaskakujący pomysł D’Angelo Russella! Chce reprezentować… Litwę?!
- NBA: Kyrie zostanie wolnym agentem. Wiemy co stanie się potem
- Kurtki, bluzy i buty Nike za połowę ceny! 3000 produktów! Nowa, wielka wyprzedaż
- NBA: Mecz Gwiazd ustalony? To będzie zupełnie nowe doświadczenie
- Wyniki NBA: Lakers przegrali wygrany mecz, sensacja w Toronto, błysk duetu Miller-Ball