Koszmarna kontuzja Klaya Thompsona w meczu numer 6 finałów NBA z 2019 roku wykluczyła go z gry na prawie półtora roku. Wczoraj, po 470 dniach od felernego upadku, obrońca Warriors powrócił do treningów.
Na powrót Thompsona do pełnej sprawności będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. 30-latek pomyślnie przeszedł kwarantannę i dołączył do zespołu w odizolowanym obozie, gdzie Warriors przygotowują się już do kolejnego sezonu. Pierwsze tygodnie będą jednak stały przede wszystkim pod znakiem odbudowy kondycji i podstawowych ćwiczeń.
Szkoleniowiec „Wojowników”, Steve Kerr podkreśla, że choć Thompson jest na ten moment jedynie cieniem dawnego siebie, to jest to dobry, pierwszy krok w kierunku powrotu na parkiety NBA.
– To jego pierwszy trening po kontuzji i półtorarocznej nieobecności, więc nie spodziewałem się, że będzie w szczytowej formie, i nie był, ale dobrze się poruszał, a to dobry pierwszy krok – mówi Kerr.
Kerr ma również nadzieję, że w najbliższych dniach Klay będzie w stanie uczestniczyć w wewnętrznych grach pięciu na pięciu.
– To zależy od tego, jak [Thompson] zareaguje na dzisiejszy trening, a także co powie Rick [Celebrini] i sam Klay. Trzeba po prostu robić to krok po kroku. Zobaczymy, w jakim stanie będzie jutro i podejmiemy odpowiednią decyzję – dodaje 54-letni szkoleniowiec.
Jeśli wszystko pójdzie po myśli Warriors, to w nadchodzącym sezonie mogą ponownie pokusić się o walkę o mistrzowski pierścień. Oprócz Thompsona GSW wciąż mają bowiem do dyspozycji Stephena Curry’ego, Draymonda Greena, Andrew Wigginsa, a także drugi wybór w nadchodzącym drafcie. Dodatkowo do składu powrócił Kevon Looney, który po serii urazów poddał się poważnej operacji i trenuje już na pełnych obrotach.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Mecz Gwiazd ustalony? To będzie zupełnie nowe doświadczenie
- Wyniki NBA: Lakers przegrali wygrany mecz, sensacja w Toronto, błysk duetu Miller-Ball
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo
- NBA: George z kolejną kontuzją, Embiid gasi pożar benzyną