Gordon Hayward opuścił bańkę NBA ze względu na uraz kostki, którego nabawił się podczas pierwszego pojedynku serii z Philadelphią 76ers. Najbliższa przyszłość skrzydłowego Celtics wciąż stoi zatem pod znakiem zapytania.
Wstępne analizy mówiły o miesięcznej absencji zawodnika. Pod jego nieobecność Celtics bez większych problemów rozprawili się z 76ers. Dodatkowo po pierwszym spotkaniu z Raptors w półfinale konferencji wschodniej prowadzą 1-0, a prym w ekipie z Massachusetts wiedzie Jayson Tatum.
Brad Stevens, szkoleniowiec C’s, jest dobrej myśli i zapowiada, że Hayward najprawdopodobniej wróci do bańki, choć na występy będzie musiał trochę zaczekać. Decydującą kwestią będzie to, jak daleko Boston zajdzie w tegorocznych play-offach.
– Wygląda na to, że rehabilitacja przebiega pomyślnie. [Hayward] czuje się już nieco lepiej. Myślę, że jego sposób chodzenia wciąż nie jest idealny. Gdy tylko wróci do sprawności, będzie na dobrej drodze do powrotu do gry. W pewnym momencie najprawdopodobniej dołączy do nas do bańki, ale nie wróci od razu na parkiet – podkreśla Brad Stevens.
Istotną sprawą pozostaje również dalsza przyszłość zawodnika. Wszystko wskazuje na to, że Hayward skorzysta z opcji zawodnika na sezon 2020/21, opiewającej na, bagatela, 34 miliony $. W grę wchodzi również odrzucenie tej możliwości i podpisanie nowej, długoterminowej umowy.