Zawodnicy Philadelphia 76ers rozpoczynali sezon jako jeden z faworytów do zdobycia tytułu mistrzowskiego. Niestety aktualnie tracą oni aż 14 spotkań do liderujących w Konferencji Wschodniej Milwaukee Bucks. Tobias Harris zdaje sobie sprawę, że rzeczy w Pensylwanii nie mają się najlepiej.
Skrzydłowy twierdzi, że zawodnicy nie potrafią ze sobą współpracować, co bezpośrednio przekłada się na gorsze wyniki drużyny. – Powiem to dość otwarcie, nie mieliśmy zbyt dobrej chemii w szatni. Sporo czasu zajęło nam zebranie wszystkiego w całość. Musieliśmy też od początku mierzyć się z licznymi kontuzjami – powiedział Harris.
Nie jest to pierwszy raz, gdy zawodnik Szóstek podważa kolektyw drużyny. Środkowy – Al Horford – przyznał w lutym, że w zespole nie dzieje się najlepiej, ale dla dobra klubu nikt nie będzie ujawniał szczegółów. Jimmy Butler przyznał, że jego przenosiny z Filadelfii do Miami miały związek z atmosferą panującą w klubie.
Szóstki zajmują aktualnie szóste miejsce w Konferencji Wschodniej. Wznowią rozgrywki 1 sierpnie meczem z Indianą Pacers. 76ers mają jeden z najkorzystniejszych kalendarzy. Jedynie Pacers, Houston Rockets i Toronto Raptors to ich przeciwnicy z bilansem zwycięstw powyżej 50%, przynajmniej na dzisiaj.
Harris wierzy, że jego zespół stać na wiele. – Ludzie mogą sobie myśleć o nas co chcą. Wiem, że gdy patrzę w oczy moich kolegów z drużyny, gdy z nimi rozmawiam, to widzę żądze zwycięstwa. Tylko to się dla mnie liczy. Wiem, że nie spełniamy pokładanych w nas oczekiwań. Mamy jednak okazję, aby w Orlando zagrać tak, jak to sobie zakładaliśmy, dostaliśmy nową szansę – dodał.