Golden State Warriors z bilansem 48-4 zgłaszają coraz większe aspiracje do pobicia legendarnego rekordu chicagowskich byków. Charles Barkley, jeden z najlepszych koszykarzy w historii NBA nie uważa jednak lidera Wojowników za gracza z innej planety. – Jest po prostu strzelcem, nic więcej – mówi.
Dime Magazine opublikował kilka godzin temu najnowszy numer swojego magazynu, w którym to było można przeczytać wywiad z byłym koszykarzem Phoenix Suns. Zacytujemy jego kawałek:
Dime Magazine: Ale jest chyba kimś więcej niż zwykłym strzelcem, prawda? Przecież jest…
Barkley: Nie. Nie jest nikim więcej niż strzelcem. Jest po prostu dobrym strzelcem, nic więcej.
Dime: Więc, nie jest niespotykanym rozgrywającym za którego uważają go tłumy?
Barkley: Nie chciałem tego mówić, ale cóż. Nie, nie jest dobrym rozgrywającym. Jest po prostu dobrym strzelcem. Co w trakcie swojej kariery wyprawiał Shaq, no nie mogę… Nie zagrał nigdy przeciwko Wiltowi Chamberlainowi, ale nigdy nie mieliśmy takiego koszykarza jak on. Shaq był nie do zatrzymania.
Dime: Myślisz, że inni również myślą w taki sposób o Curry’m?
Barkley: Nie, nie myślą. Bo patrzą na to, że w meczu przeciwko Johnowi Wallowi rzucił 51 punktów, ale zapominają, że dał sobie rzucić 41 „oczek”. Szkoda też, że zapominają o tym, że Steph zanotował 10 strat, a Wall do swojego dorobku punktów zapisał także 15 asyst.
Co najśmieszniejsze, Curry w tym meczu zanotował nie 10, a 7 strat. W dodatku Wall zapisał nie 15, a „ledwie” 10 asyst. Nie wiemy co Charles chciał osiągnąć mówiąc takie kłamstwa (być może po prostu się pomylił), ale coraz to więcej koszykarzy zazdrości podopiecznym Steve’a Kerra tak dobrego sezonu. Każdy kto zaczyna krytykować Curry’ego musi pamiętać, że to on jest głównym kandydatem do statuetki MVP, to on jest najlepszym strzelcem (32,2 punktu na mecz) i to właśnie on jest liderem Wojowników kroczących po najlepszy bilans w historii ligi.
Rozgrywający Golden State Warriors już niejednokrotnie musiał się zmierzyć z krytyką, nawet tych najbliższych. Skrytykować Stepha postanowił także w trakcie tego sezonu Mark Jackson, były szkoleniowiec ekipy z Oakland. – Zrozumcie dobrze to co mówię, w tym momencie, on krzywdzi grę. Wchodzę do hali jednej ze szkół i obserwuje dzieciaki, jak biegną do linii rzutów za trzy i odpalają. Nie wszyscy są Stephenem Currym, niech pracują nad innymi elementami gry w koszykówkę – mówił swego czasu dzisiejszy komentator.
Jackson miał najprawdopodobniej na myśli aspekt wychowawczy. Steph przez swój spektakularny styl stał się inspiracją dla wielu młodych osób. Jednak Warriors mają wiele tolerancji do jego koszykówki, ponieważ trafia swoje próby. Niejednokrotnie spotykamy się z opiniami, że gdyby rzuty Curry’ego przenieśli do swojej gry jego rywale, prawdopodobnie dostaliby od trenerów po uszach.
Jeśli GSW w tym roku obronią mistrzostwo i pobiją rekord Chicago Bulls (przypomnijmy, 72-10), będą mieli spore szanse na stanie się potęgą na lata.
Obserwuj @PJ_Jankowski
Obserwuj @PROBASKET