Podczas niepewnych nastrojów społecznych w Stanach Zjednoczonych, wiele ludzi zaczyna otwarcie mówić o nieprzyjemnych incydentach związanych z policją. Głos w tej sprawie postanowił zabrać także lider Washington Wizards – Bradley Beal.
Ostatnie tygodnie w Stanach Zjednoczonych stały pod znakiem marszów i protestów m.in. przeciwko nieuzasadnionej brutalności policji. Afroamerykanie domagają się systemowych zmian, które przestaną chronić funkcjonariuszy policji przed konsekwencjami ich zachowania wobec czarnoskórych i nie tylko. Wielu graczy NBA uważa, że liga nie powinna ruszyć dopóki rząd Stanów Zjednoczonych nie obierze konkretnego stanowiska wobec postulatów ruchu Black Lives Matter.
Słyszymy wiele historii wskazujących na to, że Afroamerykanie nie mogą się czuć bezpiecznie w kontaktach z policją. Jedną z takich podzielił się Bradley Beal. – Spotkało mnie to tutaj w Waszyngtonie, jakieś dwa lata temu – mówił w rozmowie z ESPN. – Zostałem zatrzymany na autostradzie i policjant poprosił mnie, żebym wyszedł z samochodu. Stoję na poboczu, razem z moją żoną i moim przyjacielem – kontynuuje Beal.
– Nagle podchodzi do mnie funkcjonariusz i mówi: “Co jeśli spieprzę twój poniedziałek i w tym momencie cię zaaresztuję?” Nic nie zrobiłem… Byłem sportowcem jadącym w ekskluzywnym samochodzie. Co miałem mu odpowiedzieć? Na następny dzień obudziłbym się z nagłówkiem “Bradley Beal aresztowany po konfrontacji z policją”. Takie rzeczy się dzieją i nie możemy tego dłużej ignorować – dodał.
W międzyczasie przerażającą wiadomość otrzymała Jeanie Buss, która przejęła kontrolę nad Los Angeles Lakers po śmierci swojego ojca. W jednym z listów 60-letni kibic Lakers pisał: – Do diabła z tymi murzyńskimi zdrajcami i całą NBA. Idź do piekła i dołącz do Kobego Bryanta – czytamy. Osoba ta była na tyle bezwstydna, że podpisała się z imienia i nazwiska, a nawet zostawiła adres zwrotny. Mimo to pani Buss postanowiła ukryć jego dane.
NBA: Adam Silver zwolnił 100 pracowników! Zaczyna brakować pieniędzy?
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET