Osiem zespołów już w tym sezonie NBA nie zagra – do Orlando pojedzie 22 zespołów, przed którymi najpierw kilka tygodni treningów, a potem co najmniej kilka tygodni gry. Oznacza to, że niektóre kluby mogą mieć niemal 9-miesięczny rozbrat z koszykówką na najwyższym poziomie! W jaki sposób NBA może zaradzić temu problemowi?
Dziewięć miesięcy bez choćby jednego meczu o stawkę – przed taką wizją stanęło osiem klubów, które nie zostały zaproszone do Orlando. Ostatni mecz NBA rozegrała w połowie marca, a jeśli wierzyć ostatnim doniesieniom to przyszły sezon może rozpocząć się dopiero w grudniu. Dla każdego klubu tak długa przerwa w grze jest więc problematyczna, z czego zdaje sobie sprawę sama liga. Jak bowiem zdradził Steve Kerr, trener Golden State Warriors, działacze już pracują nad rozwiązaniem tej kłopotliwej sytuacji.
Receptą ma być minicamp, w którym wzięłoby udział osiem zespołów, w tym także Warriors, którzy zakończyli tegoroczne rozgrywki jako najgorsza drużyna w całej lidze z bilansem ledwie 15 zwycięstw oraz 50 porażek. – Zdecydowanie musimy zebrać całą drużynę na jakiś okres. Potrzebujemy tych treningów, tym bardziej, że 22 zespoły będą miały okazję, by najpierw przez kilka tygodni potrenować, a potem normalnie pograć – uważa Kerr, który w ten sposób chciałby, by jego zawodnicy nadal mieli styczność z koszykówką.
Dotyczy to także największych gwiazd drużyny, w tym kontuzjowanych Stephena Curry’ego oraz Klaya Thompsona. – Na 100 procent wezmą w tym udział. To wyjątkowe okoliczności, ale biorąc pod uwagę, że nasz rozbrat z koszykówką może trwać dziewięć miesięcy to nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek nie chciał wrócić do pracy. Wszyscy tego potrzebujemy – dodaje szkoleniowiec GSW. Tego typu minicamp byłby też idealną okazję do tego, by współpracę z największymi gwiazdami zespołu wreszcie rozpoczął Andrew Wiggins.
Na ten moment nie wiadomo jednak, jak taki camp miałby wyglądać i gdzie dokładnie miałby się odbyć. Kerr przyznał też, że niekoniecznie podoba mu się pomysł ligi letniej dla tych ośmiu zespołów, które w Orlando nie zagrają. – Młodsze zespoły z pewnością chciałyby pograć, ale w naszej sytuacji dużo bardziej cenilibyśmy sobie same treningi – tłumaczy Kerr. Po raz kolejny wydaje się więc, że nie da się pogodzić wszystkich zainteresowanych stron, lecz miejmy nadzieję, że NBA znajdzie rozwiązanie, które zadowoli wszystkie kluby.