Dopiero w nocy z czwartku na piątek pierwsze mecze NBA po przerwie na All Star Weekend. Zawodnicy odpoczywają, ładują akumulatory, żeby wrócić do gry w jak najlepszej dyspozycji. Każdej z drużyn zostało do rozegrania około 30 spotkań. Niektórzy mogą spektakularnie wypaść z ósemki, a inni w zaskakujących okolicznościach do niej awansować. Co nas czeka w najbliższych dniach i tygodniach?
Jak zawsze podkreślam terminarz NBA najlepiej sprawdzać w aplikacji NBA w telefonach lub na stronach ESPN, gdzie godziny meczów będą pokazane według naszego czasu – czy jesteśmy w Polsce czy w Japonii, godziny rozpoczęcia spotkań podane będą według naszego czasu lokalnego.
I tak w czwartek w nocy rozegranych zostanie sześć spotkań, a w piątek aż dziewięć. Najlepsze przyjdzie w weekend, bo zarówno w sobotę, jak i w niedzielę wieczorem (od 21:30 naszego czasu) rozegrane zostaną dwa mecze.
W sobotę o 21:30 Los Angeles Clippers – Sacramento Kings, a w niedzielę o tej samej porze !!! Los Angeles Lakers – Boston Celtics!
Spotkanie Lakers o tak wczesnej godzinie i do tego z mocnym rywalem nie zdarza się zbyt często!
Co dalej?
Pytanie, które zadaje sobie teraz wielu kibiców NBA, to „które drużyny zaliczą zwyżkę formy, a które spadek?„. Przerwa na All Star Weekend jest dość charakterystyczna, bo drużynom pozostaje do rozegrania około 30 spotkań z 82 w sezonie zasadniczym. Historia pokazała, że niektóre zespoły potrafiły znacznie obniżyć loty w drugiej części sezonu, a inne wykorzystały przerwę na odpoczynek i w końcówce rozgrywek grały bardzo dobrze.
Na przykład w 2005 roku, kiedy tuż przed Meczem Gwiazd trenerem Nuggets został George Karl, zespół z Denver wygrał po przerwie 25 z 29 spotkań (86%), a wcześniej miał bilans 24-29 (45%). W tym samym sezonie wyraźny progres zaliczyli Golden State Warriors, którzy najpierw mieli bilans 15-38 (28%), a po przerwie na All Star Weekend 19-10 (65%).
Warto też się przyjrzeć temu, kto ma przed sobą teoretycznie najtrudniejszy i najłatwiejszy terminarz. Według ESPN najłatwiejszy mają Pelicans, Blazers i Sixers, a najtrudniejszy Pistons, Bucks i Wizards. Z zespołów z czołówki trudny terminarz mają też Celtics czy Grizzlies, którzy walczą o ósemkę na Zachodzie.
Skalę trudności ESPN wylicza między innymi na podstawie liczby spotkań we własnych halach i na wyjazdach oraz to z kim dana drużyna ma się zmierzyć tzn. jak mocny jest rywal.
Tutaj jest pełne zestawienie „Strength of Schedule” ESPN.
Czy Bucks zwolnią tempo?
Szczególnie warto zwrócić uwagę na Milwaukee Bucks, którzy mają znakomity bilans 46-8. Jeśli wygrają 24 z kolejnych 28 spotkań, to zostaną trzecią drużyną w historii, która zaliczy 70 zwycięstw w sezonie zasadniczym.
Do tej pory udało się to Chicago Bulls w sezonie 1995/96 (72-10) oraz Golden State Warriors w sezonie 2015/16 (73-9). Sztuka bardzo trudna, zwłaszcza jeśli spojrzymy na terminarz Bucks.
Zespół Giannisa 13 spotkań rozegra we własnej hali, ale aż 15 na wyjazdach. Czeka ich np. rewanż z Lakers w Los Angeles, a także mecz z Nuggets w Denver.
Na początku kwietnia Bucks czeka taka seria: Raptors u siebie, a potem Raptors na wyjeździe, Celtics i Sixers też na wyjazdach. Giannis jest oczywiście w życiowej formie i znów zmierza po tytuł MVP, ale warto obserwować grę Bucks, czy nie zostaną zadyszki przed play-offami, albo czy w marcu nie zaliczą serii porażek.
Wojna o Los Angeles?
Clippers wciąż odpuszczają, a i tak mają znakomity bilans i zajmują 3. miejsce na Zachodzie. Odpuszczają, to znaczy dają odpoczywać Kawhi Leonardowi, a Paul George nie gra przeważnie z powodu urazów, ale i jemu zdarza się „brać urlop„.
8 marca kolejna odsłona wojny o Los Angeles. To będzie niedziela, a godzina rozpoczęcia spotkania to 20:30 czasu polskiego! Warto zapisać w kalendarzu i ustawić przypomnienie!
Clippers wygrali dwa dotychczasowe mecze z Lakers. Trzecie spotkanie zostało przełożone ze względu na tragiczną śmierć Kobego Bryanta, jego córki oraz siedmiu innych osób w katastrofie helikoptera. NBA nie podała jeszcze nowej daty tego spotkania. Nie zmienia to jednak faktu, że mecze z sezonu zasadniczego pomiędzy Lakers a Clippers należy traktować prestiżowo. Zarówno jedni, jak i drudzy chcą być „Królami Los Angeles”. Jednak prawdziwa wojna o „Miasto Aniołów” rozegra się w maju w play-offach, o ile oczywiście obie drużyny spotkają się ze sobą. Jeśli to nie nastąpi, to i tak będziemy świadkami wojny „korespondencyjnej” o to, kto zajdzie wyżej w play-offach, może jedni z nich zagrają w wielkim finale?
Pelicans w drodze po play-offy?
New Orleans Pelicans wciąż mają szansę na play-offy, ale Memphis Grizzlies, którzy zajmują 8. miejsce mają aż pięć wygranych więcej.
Pelicans mają teraz teoretycznie najłatwiejszy bilans, ale tuż za nimi w tym zestawieniu są Portland Trail Blazers, którzy również zrobią wszystko, aby awansować do play-offów.
Wyścig o awans do ósemki na Zachodzie zapowiada się „gorący”!
Morant najlepszym debiutantem?
W tym wyścigu o play-offy kluczowa dla Grizzlies będzie postawa Ja Moranta, który notuje średnio 17,6 punktu oraz 7,1 asysty. Ma duże szanse na nagrodę debiutanta roku, bo Zion Williamson opuścił pierwsze 44 mecze. Zion rzuca jednak 22,1 punktu przy skuteczności 58% rzutów z gry i notuje 7,5 zbiórki.
Kto wie, czy jeśli Pelicans nie wyprzedziliby Grizzlies, a ich liderem nie byłby Zion, to czy właśnie nie podkoszowy Pelicans wygra nagrodę „Rookie of the Year”? Wszystko zależeć będzie od postawy obu zawodników w najbliższych tygodniach.
Rockets idą na całość!
Można ich nie lubić, ale niemożna nie podziwiać za odwagę. A może to czyste szaleństwo? Taktyka Mike’a D’Antoniego od kilku lat wzbudza kontrowersje. Rockets rzucają z dystansu jak oszalali i o ile w sezonie zasadniczym wychodzą na tym w miarę dobrze, o tyle w play-offach nie byli w stanie przebić się przez późniejszych finalistów – Warriors.
Teraz jeszcze poszli „totalnie na całość„, bo oddali środkowego Clinta Capela, a pozyskali skrzydłowego Roberta Covingtona. Doszedł także Jeff Green. W moim poczuciu to duże wzmocnienie. Kiedyś Green miał być graczem formatu All Star, ale problemy ze zdrowiem pokrzyżowały jego plany. Nie oznacza to jednak, że brakuje mu doświadczenia, umiejętności i woli walki.
Dołączyć do Rakiet ma też DeMarre Carroll! Skład zespołu z Houston będzie niski, ale tyle talentu i waleczności nie ma chyba nikt inny!?
Jest tylko jeden problem. Nadal nie wiem jak James Harden i Russell Westbrook mają razem funkcjonować. Oni chyba też jeszcze nie wiedzą.
Przy okazji Rockets warto wspomnieć o tym wyliczeniu, które pokazuje jak dobrym defensorem jest Eric Gordon. Co prawda wpływ na to ma wiele czynników, jak miejsce krycia rywala, styl gry, który się też poniekąd narzuca swoją postawą, taktyka obrony zespołowej itd. ale jednak godne uwagi.
Na Wschodzie też będzie wyścig!
Co prawda jak spojrzymy na tabelę i zobaczymy, ze Orlando Magic zajmujący 8. miejsce mają bilans zaledwie 24-31 (44%), to możemy się tylko uśmiechnąć, ale będący za nimi Wizards, Bulls czy Hornets wcale nie są na straconej pozycji.
Wyścig o play-offy na Wschodzie nie będzie tak elektryzujący, jak na Zachodzie, ale możemy być świadkami wielu zaciętych spotkań.
Kto za Bucks?
Oczywiście nie za nich, tylko za nimi, bo tylko katastrofa mogłaby odebrać Bucks 1. miejsce na Wschodzie.
Bardzo jednak ciekawie zapowiada się rywalizacja o 2. i 3. miejsce. Raptors wygrali ostatnio 15 meczów z rzędu i nic sobie nie robią z odejścia Kawhi Leonarda. W końcu są aktualnymi mistrzami NBA!
Celtics natomiast mają jeden z trudniejszych terminarzy i kto wie czy nie spadną na 4. lub 5. miejsce.
Zacięta może być też rywalizacja Heat, Sixers i Pacers. Zespół z Filadelfii wygrał we własnej hali 25 z 27 spotkań, ale na wyjazdach ma bilans zaledwie 9-19! Do składu Pacers wrócił natomiast Victor Oladipo i dopiero się rozkręca! W Heat kierownikiem został Jimmy Butler, a decydujące starcia, kiedy ważą się losy spotkania, to jego żywioł.
Komu warto się przyglądać?
- Detroit Pistons oddali do Cavs Andre Drummonda, zwolnili Reggiego Jacksona (ma iść do Clippers), a Blake Griffin jest kontuzjowany. Kto na tym zyska? Przede wszystkim skrzydłowy Christian Wood, który w siedmiu meczach w lutym spędzał na boisku po 30 minut i notował średnio 18,4 punktu i 8,6 zbiórki. Szansę na rozwój otrzyma też grający na obwodzie Bruce Brown. Musi jednak popracować nad skutecznością. Może przerwa na Mecz Gwiazd i odejście Jacksona da większą pewność siebie? Mała rada dla grających w Fantasy – ja Wooda wziąłem w Fantasy na ESPN już jakiś czas temu, Browna wziąłem wczoraj. Może się opłaci?
- Czy D’Angelo Russell odmieni oblicze Wolves? Jego nowa drużyna ma czwarty od końca bilans w NBA. Szanse na play-offy tylko iluzoryczne. Może jednak współpraca Russella z Karlem-Anthonym Townsem będzie warta śledzenia?
- Na pewno warto obserwować, co się dzieje w Brooklyn Nets. Kevin Durant ciężko trenuje (link do newsa z video), ale raczej wykluczone jest, aby wracał jeszcze w tym sezonie. Podobnie Kyrie Irving, któremu ciągle coś się dzieje. Teraz odnowiła mu się kontuzja barku. Może lepiej niech obaj zjadą do boksu i odpuszczą ten sezon?
- Steph Curry ma wrócić do gry w marcu. Pojawiły się plotki, że Klay Thompson też chciałby zagrać w kilku meczach sezonu zasadniczego. Warriors nie chcą jednak ryzykować i raczej mu na to nie pozwolą. Powinni?
Co jeszcze uważacie za ważne, co się wydarzy lub może wydarzyć w najbliższych tygodniach? Albo komu zdecydowanie warto się przyglądać?
Dziękuję, że przeczytałeś ten artykuł. Więcej tekstów z kategorii „Widziane z półdystansu” znajdziesz tutaj.
Jestem na Twitterze, ale jeśli chciałbyś podyskutować na temat NBA, to zapraszam do naszej wspólnej grupy dyskusyjnej na Facebooku.
Zapamiętajmy wszyscy tę tabelę NBA z przerwy na Mecz Gwiazd. Warto będzie do niej wrócić za kilka tygodni i porównać, co się wydarzyło.