Ciąg dalszy problemów Markkanena. Po dwóch obiecujących sezonach Fin zaliczył zdecydowany spadek formy i od kilku miesięcy gra znacznie poniżej oczekiwań. Co jest tego przyczyną? Niewłaściwy system Bulls, który nie potrafi wykorzystać jego potencjału? A może wina leży po stronie samego zawodnika?
Debiutancki sezon 22-latka jasno sugerował, że ma on przed sobą świetlaną przyszłość. Wówczas Lauri notował średnio 15,2 punktu i 7,5 zbiórki na mecz i choć Byki uplasowały się dopiero na 13. miejscu w Konferencji Wschodniej, to nadchodzące lata napawały optymizmem.
W rozgrywkach 2018/2019 Bulls zanotowali nieznaczny regres, lecz Markkanen nieustannie brylował. W marcu minionego roku w spotkaniu z Boston Celtics ustanowił rekord swojej kariery, zdobywając aż 35 punktów, a jego średnia zdobycz na przełomie całego sezonu osiągnęła pułap niemalże 19 oczek na mecz.
Wydawało się, że sezon 2019/2020 będzie dla niego przełomowy i będzie w stanie rzucać średnio 20 punktów i notować 10 zbiórek. Tymczasem bieżący sezon w wykonaniu skrzydłowego Byków to jednak pasmo porażek. Pod wieloma względami 22-latek prezentuje się gorzej, niż w pierwszym sezonie na parkietach NBA, co w pewnym stopniu uniemożliwia Bulls realną walkę o pierwszą ósemkę wschodu. Markkanen zdobywa mniej punktów, zbiera mniej piłek, a w dodatku spadła jego skuteczność rzutowa.
Po poniedziałkowej porażce z Boston Celtics Fin zdecydował się skomentować swoją dotychczasową formę.
– Nie wiem co powiedzieć. Miałem swoje momenty, ale oczywiście oczekuje od siebie więcej. Jestem rozczarowany swoją formą, bo gdybym grał lepiej, prawdopodobnie mielibyśmy więcej zwycięstw – mówi Markkanen.
Co zatem dzieje się z Finem? Źródła problemu możemy doszukiwać się nie tylko po stronie skrzydłowego, ale i organizacji Bulls. Kibice od miesięcy domagają się zmian w zarządzie, który nie radzi sobie z przebudową, a zdaniem wielu taktyka narzucona przez Jima Boylena pozostawia sporo do życzenia i nie wykorzystuje w pełni potencjału Markkanena. Sam zawodnik nie wypowiada się jednak krytycznie na temat szkoleniowca i jego systemu.
– To jest teraz nasz system. Próbuję to rozgryźć, bo są spotkania, w których jestem naprawdę zaangażowany i prowadzę grę. Spoglądam w lustro – mogę wykonać lepszą robotę, mogę lepiej zbierać, lepiej biegać. Najpierw muszę spojrzeć na siebie samego – dodaje.
Markkanen wciąż jest młody i ma sporo czasu na rozwiązanie swoich problemów, lecz cały czas musi się mieć na baczności. Choć kierownictwo Bulls podkreśla, że nie ma zamiaru wysłuchiwać ofert transferowych za niego, to w przypadku kolejnego sezonu bez play-offów może zdecydować się na gruntowne zmiany w składzie. Powstaje jednak pytanie, którego kibice Bulls mogą nie chcieć sobie zadawać: a może transfer byłby dla Markkanena dobrym rozwiązaniem i trafiłby do klubu, który chciałby i potrafiłby wykorzystać jego potencjał?
Statystyki Markkanena z gry w NBA: