Triple-double Bena Simmonsa przeciwko Detroit Pistons zapewniło Philadelphii 76ers 22 zwycięstwo w sezonie. Sporo emocji było również w Indianapolis, gdzie miejscowi Pacers po dogrywce pokonali Toronto Raptors. Obie drużyny grały drugi mecz z rzędu. Tymczasem San Antonio Spurs zrobili w Memphis prawdziwą demolkę rzucając miejscowym Grizzlies aż 145 punktów. W Phoenix z kolei Jamal Murray trafił game-winnera dla Denver Nuggets. Na zakończenie dnia Golden State Warriors pokonali Minnesotę Timberwolves po 30-punktowym występie D’Angelo Russella. Przed NBA dzień przerwy od ligowych zmagań.
NEW YORK KNICKS – WASHINGTON WIZARDS 115:121
CLEVELAND CAVALIERS – ATLANTA HAWKS 121:118
DETROIT PISTONS – PHILADELPHIA 76ERS 109:125
- Grająca w kratkę Philadelphia wykorzystała przeciętną formę Pistons, dla których jest to już piąta z rzędu porażka. Podopieczni Dwane’a Casey’a zdecydowanie oddalają się od pierwszej ósemki wschodu.
- Prym w ekipie gospodarzy wiódł wchodzący tego wieczoru z ławki rezerwowych Andre Drummond, autor 27 punktów i 9 zbiórek. Jego partnerzy nie stanęli jednak na wysokości zadania. Szczególnie rozczarował Blake Griffin, który trafił jedynie 2 z 14 rzutów.
- Solidny występ zwieńczony imponującym triple-double zaliczył z kolei Ben Simmons. 23-latek zakończył mecz dorobkiem 16 punktów, 17 asyst i 13 zbiórek.
- Końcówka spotkania stała pod znakiem przepychanki pomiędzy Blake’m Griffinem i Tobiasem Harrisem (35 punktów, 4/7 zza łuku). Po jednym ze starć zawodnicy zamienili parę słów, po czym doszło do bezpośredniej konfrontacji. Obyło się bez większych konsekwencji. [Krzysztof Dziadek]
ORLANDO MAGIC – CHICAGO BULLS 103:95
INDIANA PACERS – TORONTO RAPTORS 120:115 OT
- Po widowiskowym zwycięstwie nad Mavericks, Raptors udali się do Indianapolis na drugi mecz back-to-back przeciwko Pacers. Podopieczni Nicka Nurse’a liczyli na przedłużenie dotychczasowej serii pięciu zwycięstw z rzędu.
- Starcie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy już w pierwszej kwarcie siedmiokrotnie trafili zza łuku i szybko odskoczyli z wynikiem. Solidne występy zaliczyli T.J. Warren (24p) oraz Myles Turner (24p). Double-double dołożył Domantas Sabonis (12 punktów, 17 zbiórek).
- Mimo kiepskiego początku (2/19 zza łuku) Toronto zdołało odrobić 15-punktową stratę i na 0,2 sekundy przed końcem trzeciej ćwiartki objąć prowadzenie za sprawą trafienia Kyle’a Lowry’ego (30 oczek, 9 asyst, 6 zbiórek).
- Rozgrywający Raptors odegrał również istotną rolę w końcówce pojedynku, która miała zadecydować o ostatecznym rezultacie. 33-latek wziął ciężar gry na swoje barki i na nieco ponad pół minuty przed końcową syreną indywidualną penetracją doprowadził do remisu 107:107.
- W dogrywce Kyle Lowry po raz kolejny dwoił się i troił, lecz dwie trójki Aarona Holiday’a (19 punktów, 10 asyst) okazały się gwoździem do trumny Raptors, którzy nie byli już w stanie odpowiedzieć. [Krzysztof Dziadek]
MIAMI HEAT – UTAH JAZZ 107:104
- Miami Heat przetrwali naprawdę dobrą noc Rudy’ego Goberta i mogą pochwalić się najlepszym domowym bilansem w lidze (13-1). – Musieliśmy znaleźć nieco inny sposób na zwycięstwo – mówił po meczu trener Erik Spoelstra.
- Pod koniec trzeciej kwarty Utah Jazz prowadzili różnicą 7 oczek, ale po runie 21:4 przeciwnika, zaraz na początku czwartej przegrywali już 10 punktami. Tylko 5/18 z gry Donovana Mitchella, który po meczu przyznał, że bierze porażkę na siebie.
- Gobert zanotował 18 punktów, 20 zbiórek oraz 5 bloków. Jego dominacja pod koszem była widoczna, ale spotkała się z konkretnym oporem Bama Adebayo, który zapewnił swojej drużynie 18 oczek, 12 zbiórek, 6 asyst i 3 bloki.
- Kolejnych 20 punktów i 8 asyst zapewnił Jimmy Butler. Lider Heat trafił w samej końcówce meczu dwa rzuty wolne, które odłożyły spotkanie na półkę. Jednym z najgorętszych momentów meczu był wsad Derricka Jonesa Jr-a nad Gobertem w drugiej kwarcie spotkania.
MEMPHIS GRIZZLIES – SAN ANTONIO SPURS 115:145
- Podopieczni Gregga Popovicha byli tej nocy w niesamowitym gazie. W całym meczu San Antonio Spurs trafiali na 67% skuteczności z gry. LaMarcus Aldridge zanotował najlepsze w tym sezonie 40 punktów.
- Dla Memphis Grizzlies to trzecia porażka w ostatnich czterech meczach. Ich defensywa zwyczajnie skapitulowała. 22 oczka Jarrena Jacksona Jr-a i 19 punktów pierwszoroczniaka Ja Moranta.
- W obozie Spurs dobrze wyglądał również DeMar DeRozan. Rzadko prezentuje swoją wszechstronność, a poprzedniej nocy zanotował 26 punktów i 10 asyst. Można odnieść wrażenie, że nadal szuka swojego miejsca w systemie Popovicha.
- Gdy prowadzenie Spurs urosło w czwartej odsłonie do 23 punktów, obie drużyny zaczynała opróżniać ławkę rezerwowych.
PHOENIX SUNS – DENVER NUGGETS 111:113
- Bez wątpienia jedno z najlepszych spotkań spośród wszystkich rozgrywanych poprzedniej nocy. Dla Denver Nuggets to siódma wygrana z rzędu, z kolei dla Phoenix Suns siódma porażka.
- Suns po objęciu prowadzenia na początku czwartej kwarty, zdołali zbudować 9-punktową przewagę. Run Nuggets pozwolił im doprowadzić do remisu 108:108, a końcówka była już strzeleckim pojedynkiem Bookera i Murraya.
- W ostatnich minutach zespoły wymieniały się wielkimi rzutami, ale najważniejszy na 2,3 sekundy przed końcem oddał Jamal Murray dając swojej ekipie 2-punktowe prowadzenie. Wcześniej wielką trójkę na remis trafił Devin Booker.
- Booker próbował raz jeszcze tuż przed ostatnia syreną, ale Jeriami Grant zablokował jego próbę i Suns znów musieli przełknąć bardzo gorzką pigułkę.
- Nikola Jokić skończył zawody z triple-double 22 punkty, 12 zbiórek i 10 asyst, 28 punktów autora game-winnera – Jamala Murraya.
SACRAMENTO KINGS – HOUSTON ROCKETS 104:113
- To siódma wyjazdowa wygrana z rzędu Houston Rockets. W czwartej kwarcie zdobyli tylko 16 punktów, ale zdołali utrzymać prowadzenie przeciwko Sacramento Kings.
- 34 punkty zanotował na swoje konto James Harden, kolejnych 28 oczek zapewnił Russell Westbrook. Panowie zbudowali dla swojej drużyny 25-punktowe prowadzenie, które następnie Rockets niemal oddali.
- W czwartej kwarcie strata gospodarzy zmalała już do 6 punktów, ale trójka Westbrooka na 107:96 przywróciła gościom spokój.
- Najlepszym zawodnikiem po stronie Kings był rozgrywający DeAaron Fox, który zanotował na swoje konto 31 punktów, 9 zbiórek oraz 6 asyst.
PORTLAND TRAIL BLAZERS – NEW ORLEANS PELICANS 94:102
- New Orleans Pelicans wykorzystali słabą strzelecko noc Damiana Lillarda i w konsekwencji zapisali na swoje konto ósmą wygraną w rozgrywkach.
- Dame forsował swoje rzuty i skończył na skuteczności 6/21 z gry. 23 punkty i 9 zbiórek Carmelo Anthony’ego, który starał się ratować dla Portland Trail Blazers sytuację.
- Najlepszym punktującym Pels był Jrue Holiday z dorobkiem 21 oczek, kolejnych 19 punktów i 11 zbiórek dołożył od siebie Brandon Ingram. W trzeciej kwarcie Pels trafili sześć trójek budując kilkupunktowe prowadzenie.
- Blazers zbliżyli się do rywala na początku finałowej odsłony, ale seria punktów Jrue Holidaya pozwoliła gościom odbudować przewagę i w efekcie wygrać mecz.
- Lillard i C.J. McCollum w całym spotkaniu trafili tylko 2/20 za trzy.
GOLDEN STATE WARRIORS – MINNESOTA TIMBERWOLVES 113:104
Widziane z półdystansu: Czy Kawhi Leonard jest problemem dla całej NBA?
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET