Czemu Kevin Durant i Kyrie Irving woleli połączyć swoje drogi na Brooklynie, a nie w samym sercu Nowego Jorku? Jedna sprawa jest w tym wszystkim bardzo jasna – w tym momencie Nets, jako organizacja sportowa, mają do zaoferowania zawodnikom znacznie więcej w kontekście walki z czołówką konferencji.
Jeśli masz przed sobą perspektywę całorocznej rehabilitacji, zaczynasz spędzać ten czas w alternatywny sposób, np. rozmawiając z przedstawicielami mediów. Kevin Durant był kolejną grubą rybą rynku wolnych graczy, która nie była przekonana do gry w New York Knicks. Wspólnie z Kyriem Irvingiem postanowił wzmocnić ekipę znajdującą się nieopodal, ale w tym momencie dającą znacznie lepszą perspektywę na przyszłość.
KD przedstawił teorię na ten temat. – Wielu kibiców postrzega Knicks jak markę, a ci młodzi gracze nie pamiętają czasów, gdy Knicks byli dobrą ekipą – mówi KD. – Ja widziałem ten zespół w finałach, ale wszyscy, którzy urodzili się po mnie już takich wspomnień nie mają. Dla nich więc marka Knicks nie jest tak cool, jak Golden State Warriors, Los Angeles Lakers, czy teraz Brooklyn Nets. Knicks nie są teraz cool – dodaje.
Knicks są mimo wszystko przekonani, że lato było w ich wykonaniu naprawdę dobre i mają podstawy pod to, by budować ekipę na lata. Zimą zespół wytransferował swojego najlepszego zawodnika, by w zasadzie rozpocząć wszystko od nowa. Nie stworzyli zatem obrazu organizacji, która wie co robi. Gdy rozpoczęła się wolna agentura, liczyli na swoją markę, ale jak wyjaśnia KD, nie ma już ona takiej siły przebicia. Wszystko wskazuje na to, że nie zagrają w play-offach siódmy rok z rzędu.
Podcast PROBASKET zmienił się w PROBASKET LIVE. W poniedziałki o godz. 21:00 zapraszamy na YouTube! Czy widziałeś już najnowszy odcinek?
NBA: Co się dzieje!? Ben Simmons i Steven Adams trafili za trzy!
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET