Numer 265 pamiętają kibice NBA, którzy pasjonowali się najlepszą ligą świata jeszcze w latach 90-tych. Nie było zawodnika, który grał z tym numerem, ale to właśnie magiczne 265 obok 1, 23, 32, 33, 34, 45, 54 czy 91 było jednym z najbardziej rozpoznawalnych numerów przez polskich kibiców NBA. Dlaczego?
Stało się tak za sprawą „internetu” lat 90-tych ubiegłego wieku, czyli popularnej Telegazety. Dzięki stronie o numerze 265 mogliśmy przenosić się oczami wyobraźni na stanowiska analityków najlepszej koszykarskiej ligi świata.
Ukazywał się nam kawałek kolorowego świata, do którego dostęp mieli nieliczni, a my tak bardzo go pragnęliśmy. Uboga grafika, aktualizacja wyników i tabel ze sporym opóźnieniem nie przeszkadzała fanom w pasjonowaniu się NBA, a wręcz przeciwnie.
Oczekiwanie na informacje o swoich ulubieńcach przysparzało dodatkowego dreszczyku emocji podczas powrotów ze szkoły i pracy. Wyniki często były dopiero popołudniu. Dla dzisiejszych kibiców przyzwyczajonych do informacji na żywo, zdjęć i migawek na każdym kroku, kiedy świat staje otworem po kilku machnięciach palcem po ekranie smartfonu, wydawać to musi się co najmniej zabawne.
Takie były realia fanów NBA – pytanie czy gorsze? Na pewno specyficzne. Wyobraźnia i marzenia odgrywały większą rolę, a to w czasach panowania „Drużyny Marzeń” miało ogromne znaczenie.
265 strona Telegazety działa do dzisiaj i ma się bardzo dobrze. Wyniki są na bieżąco, tabele aktualne, a z czasem doczekaliśmy się krótkich informacji o każdym meczu a także prostych statystyk.
autor: Andrzej Bies