Kibice Golden State Warriors mogą odetchnąć z ulgą. Stephen Curry nie będzie potrzebował długiej przerwy z powodu kontuzji pachwiny. Opuści co prawda kilka meczów, ale w gruncie rzeczy sprawa zakończyła się dla niego relatywnie dobrze.
Lider Golden State Warriors kontuzji doznał w trzeciej kwarcie przegranego przez mistrzów meczu z Milwaukee Bucks. Pierwsze wieści mówiły o kontuzji pachwiny. Stephen Curry miał przejść prześwietlenie, by sztab medyczny GSW mógł podjąć konkretną decyzję w sprawie jego powrotu do gry. Ostatecznie uraz nie jest tak poważny, jak przypuszczano.
Curry nie zagra przeciwko Brooklyn Nets i odpocznie kilka dni. Nie straci jednak wiele. Wszystko z Currym wygląda w miarę dobrze, ale zespół nie chce podejmować niepotrzebnego ryzyka. Steph jest w znakomitej formie i aby ją utrzymać, musi być przede wszystkim zdrowy. – Prześwietlenie nie wykazało niczego poważnego – mówił w rozmowie z dziennikarzami trener Steve Kerr.
– Będzie poza grą tak długo, jak będzie trzeba. Nadal jest obolały – dodaje szkoleniowiec. W oficjalnym oświadczeniu Warriors piszą o naciągnięciu pachwiny. Urazu zawodnik doznał przy próbie zablokowania rzutu Erica Bledsoe. W miejsce Curry’ego wejdzie Quin Cook, który będzie rozpoczynał jako podstawowa jedynka. Niewykluczone, że Steph nie zagra także w meczu przeciwko Atlancie Hawks.
W starciu z Nets trener Kerr nie skorzysta także z Draymonda Greena (zwichnięty palec) oraz Shauna Livingstona (obolała stopa). Obaj jednak wkrótce mają wrócić na parkiet. Zatem lista kontuzjowanych jest całkiem długa, ale Warriors nadal mają w swojej rotacji wystarczająco talentu, by seryjnie wygrywać mecze.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET