Od kilku lat zespoły z każdym rokiem mają coraz więcej do wydania. Wszystko zaczęło się w 2016, gdy w życie weszła nowa umowa między ligą i telewizjami. Wówczas wielu zawodników otrzymało kontrakty, które teraz są zmorą generalnych menadżerów.
Zatem w przyszłym roku ponownie czeka nas skok. Według informacji uzyskanych przez Shamsa Charanię z The Vertical, poziom salary-cap zatrzyma się na 109 milionach dolarów, natomiast poziom podatku od luksusu na 132 milionach dolarów. W efekcie generalni menadżerowie będą mieli około siedmiu milionów dolarów więcej do wykorzystania w porównaniu z off-season 2018.
Na tym się NBA nie zatrzyma, ponieważ w sezonie 2020/2021 przewidywany jest kolejny kilkumilionowy skok. To pokazuje, w jak dobrej kondycji finansowej jest obecnie liga. Wszystko za sprawą dobrego wizerunku i dobrego zarządzania przez komisarza Adama Silvera. Zasługi trzeba również oddać unii graczy, która za przewodnictwem Michele Roberts ustaliła wiele warunków na własną korzyść.
W off-season 2020 salary-cap podskoczy do 118 milionów dolarów, natomiast podatek od luksusu do 143 milionów. To dodatkowe dziewięć milionów. To naprawdę dobry czas, by grać w koszykówkę NBA. Co roku pojawiają się nowe finansowe rekordy, na czym rzecz jasna korzystają zawodnicy. Nie ma więc mowy, by w najbliższej przyszłości groził lidze jakikolwiek lock-out, a oglądalność stale rośnie.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET