Tegoroczne lato było dla Brooka Lopeza nietypowe. Długo nie mógł znaleźć nowego zespołu, aż w końcu podpisał on roczny kontrakt z Milwaukee Bucks. Teraz znalazł czas, żeby porozmawiać o swoich nowych kolegach z zespołu.
Po dodaniu do swojego składu Lopeza, „Kozły” określane są mianem „czarnego konia” Konferencji Wschodniej. Mimo, że wszyscy oczekują, że o miejsce zwolnione przez LeBrona Jamesa walczyć będą Boson Celtics, Toronto Raptors i Philadelphia 76ers, to Brook Lopez dodaje Bucks do tego grona. Jest on równie pewny, że to właśnie jego zespół przystąpi do walki w Play-Off z pierwszego miejsca.
– Zdecydowanie uważamy, że Wschód jest teraz otwarty. Wschód będzie w tym roku naprawdę konkurencyjny, a dzięki temu również ekscytujący i jednocześnie zabawny. Jest wiele zespołów, które mogą namieszać. Od Toronto do Bostonu na Philly kończąc. Patrzysz na tę listę i jest jasne, że od dawna Wschód nie był tak ekscytujący. Sądzę, że możemy wygrać całą Konferencję – powiedział Lopez.
Zapytany o zawodnika, który po odejściu Jamesa, objął miano najlepszego na Wschodzie, Brook Lopez bez zawahania podał nazwisko swojego nowego kolegi z zespołu – Giannisa Antetokounmpo. „Greek Freak” był wymieniany na początku zeszłego sezonu jako jeden z faworytów do wyścigu po nagrodę MVP. Jednak średnie na poziomie 26.9 punktu, 10 zbiórek, 4.8 asysty oraz 1.5 przechwytu i 1.4 bloku na mecz nie wystarczyły do tego osiągnięcia. Zapytany o możliwość gry w jednym zespole z młodym Grekiem, Brook Lopez nie ukrywał jak bardzo z tego faktu się cieszy.
– Jestem podekscytowany. Giannis jest bez wątpienia jednym z najlepszych graczy w lidze, a także najlepszym zawodnikiem na Wschodzie. To będzie bardzo ekscytujące grać z nim w jednym zespole i nie mieć go po przeciwnej stronie – dodał.
Podpisanie przez Bucks Brooka Lopeza jest określane jako jeden z najlepszych ruchów tego offseason wśród zawodników z nazwijmy to: „drugich stron gazet„. Dodaje on do zespołu tak bardzo potrzebną możliwość rozciągnięcia gry. Jego umiejętność rzutu za trzy otworzy drogę pod kosz dla takich graczy jak Middleton i Antetokounmpo, którzy większość swoich punktów zdobywają właśnie tam.
autor: Marcin Nic